Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli, co podkreśla Konstytucja RP w pierwszym artykule. Każdą grupę obywateli powinniśmy więc mierzyć taką samą miarą. Fundamentalną zasadą tworzenia prawa powinno być prawo do szczęścia, co zostało opisane już w 1776 r. w Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Jeżeli zatem nasz system prawny istnieje w ramach demokracji liberalnej, to prawo powinno traktować wszystkich obywateli równo oraz wsłuchiwać się w ich potrzeby.
Żyjemy w społeczeństwie coraz bardziej pluralistycznym, w którym małżeństwo rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny nie jest jedyną opcją. Dwie osoby (nie tylko tej samej płci) coraz częściej pragną dokonywać własnych wyborów, gdyż mają odmienną od tradycyjnej wizję swojego szczęścia i jego realizacji. Propozycje przedstawione wspólnie przez Ruch Palikota i SLD zakładają wprowadzenie związków partnerskich. Instytucja ta da – zarówno osobom tej samej płci, jak i różnych płci żyjącym w związkach określanych jako na kocią łapę – możliwość uregulowania swej sytuacji. Pamiętajmy też, że w Polsce coraz więcej dzieci rodzi się w takich właśnie związkach. Ich sytuacja prawna jest nieuregulowana. Zastanówmy się więc, jak – przede wszystkim dla dobra dziecka – uregulować tę kwestię.
To my, parlamentarzyści, mamy obowiązek wyjść z inicjatywą debaty. Stąd właśnie złożone przez nas dwa projekty ustaw dotyczące rozwiązania podstawowych problemów i wprowadzenia np. obowiązku wzajemnej troski i opieki, pozostawania we wspólnym pożyciu i działania na rzecz dobra związku, a także obowiązku płacenia alimentów, jeśli taki związek się rozpadnie. To więc nie tylko prawa czy przywileje, jak niektórzy chcą myśleć. Oczywiście, związki partnerskie mają także rozwiązać wiele kwestii prawnych, takich jak: prawo do wspólnego rozliczania się z podatków, prawo do ubezpieczenia zdrowotnego partnera czy partnerki, do odmowy zeznań, dziedziczenia, zwolnienia z podatku od spadku i darowizn, do możliwości decydowania o życiu i zdrowiu partnera, a także prawo, którego brak wydaje mi się najbardziej nieludzki, czyli możliwość pochowania swojego partnera czy partnerki.
Barack Obama w czasie niedawnej inauguracji swej drugiej kadencji prezydenckiej stwierdził, że jego rząd musi zrobić kolejny krok do przodu i uregulować kwestię związków homoseksualnych. Tłumaczył, że jeżeli są dwie osoby, które się kochają oraz chcą wspólnie spędzać życie, to obowiązkiem nie tylko moralnym, ale także prawnym państwa jest zapewnienie im takich samych praw, jakie mają inni obywatele. Dlatego liczę na zmianę stanowiska konserwatystów, którzy dziś zbyt często kierują się różnymi uprzedzeniami.
Nie jest bowiem prawdą, że proponujemy małżeństwo homoseksualne. W żadnym ze zgłoszonych projektów nikt nie mówi o adopcji dzieci i nie sugeruje, że związki partnerskie mają być czymś zbliżonym do małżeństwa. Chcemy natomiast, by nowa instytucja była bardziej elastyczna, by można było taki związek rozwiązać za obopólną zgodą bez konieczności przeprowadzania procesu sądowego. Dziś wiele osób nie chce zawierać małżeństw właśnie dlatego, że jest ono archaiczną instytucją. Nie chcemy powielać tych doświadczeń. Potrzebne jest więc rozwiązanie, które będzie dawać ludziom więcej wolności i swobody.