Więcej rozsądku w sprawie OFE

OFE – tak jak każdy system emerytalny, który nie ma regulacji określających sposób wypłacania emerytur – jest patologią.

Aktualizacja: 23.05.2013 13:02 Publikacja: 23.05.2013 13:01

Więcej rozsądku w sprawie OFE

Foto: archiwum prywatne

Red

W Rzeczpospolitej z dnia 12.05.2013 r., pan Paweł Pelc swym artykułem: „Mniej emocji w sprawie OFE", włączył się do polemiki, którą podjąłem (Rzeczpospolita 08.05.2013 r.) z poglądem profesora Leszka Balcerowicza opublikowanym w Rzeczpospolitej 19.04.2013 r.

Dwa wątki

Spośród dwóch zasadniczych wątków wskazanej polemiki, pan Paweł Pelc zainteresował się tylko jednym. Wystąpił mianowicie w obronie poglądu lansowanego przez profesora Balcerowicza – w myśl którego „wmontowanie" systemu OFE w emerytalny system ZUS-owski (przeprowadzone w 1999 r.) było działaniem prawidłowym, usprawniającym nasz system emerytalny.

Pominął całkowicie wątek drugi – integralnie związany z pierwszym – mianowicie kwestię wykorzystania OFE jako „pompy" tłoczącej ogromne pieniądze (w sumie ponad 180 miliardów złotych) z budżetu państwa na rynek kapitałowy. Pominięcie tej kwestii w dyskusji o OFE wyprowadza ją na wyraźną „płyciznę" i pozbawia całościowego sensu. We wszystkich kolejnych latach, od 1999 roku, dopłaty z budżetu do kasy ZUS były znacząco wyższe od kwot kierowanych do OFE. Oznacza to ewidentnie, że OFE było w istocie zasilane z budżetu. Mówiąc inaczej – OFE jedynie kamuflowało etatystyczną ingerencję państwa w funkcjonowanie gospodarki. Niestety – była to interwencja nieudolna – pozbawiona strategicznego ukierunkowania!

Twierdziłem w swej polemice z profesorem Balcerowiczem i teraz ten pogląd podtrzymuję, że gdyby te miliardy zostały skierowane na realizację zadań o strategicznym znaczeniu dla gospodarki Kraju – osiągnięte efekty były by nieporównanie większe.

Skoro jednak pan Paweł Pelc uważa, że dwa (moim zdaniem) nierozdzielne wątki problemu OFE mogą być rozpatrywane odrębnie – postaram się wyjaśnić swój pogląd na trzy kontrowersyjne kwestie wyraźnie występujące w Jego artykule.

Pieniądze NASZE i MOJE

Pan Paweł Pelc pisze w swoim artykule (cytuję): „Według profesora Lisowskiego oba systemy (wyjaśniam: „solidaryzmu społecznego" i „indywidualnego oszczędzania" – A.L.) rozróżnia możliwość, lub brak możliwości, dziedziczenia środków oraz kwestia zabezpieczenia przed ryzykiem długowieczności".

Otóż w swojej wypowiedzi wskazywałem jednoznacznie, że oba systemy różnią się czymś bardziej zasadniczym – mianowicie: prawnym statusem własności, przypisanym gromadzonym oszczędnościom. W systemach opartych na „solidaryzmie społecznym" gromadzone oszczędności są NASZE, natomiast w systemach „indywidualnego oszczędzania" są to oszczędności MOJE. Tę zasadniczą różnicę w prawnym statusie własności występującej w obydwóch systemach – jedynie zilustrowałem przykładami, które pan Pelc zechciał niefortunnie podnieść do rangi kryteriów rzekomo przeze mnie stosowanych.

Zgadzam się, że zarówno własność prywatna (MOJA) jak wspólna (NASZA) może mieć różne cechy i mniej lub bardziej skomplikowaną charakterystykę. Twierdzę jednak, że na gruncie obowiązującego prawa daje się określić granica między tymi dychotomicznymi kategoriami. Właśnie do tej granicy odnoszę się w przyjętym zróżnicowaniu systemów emerytalnych.

Są czy ich nie ma?

W tym miejscu dopowiem, że „klasyczny" – jak go określa pan Pelc – repartycyjny system emerytalny jest (w Jego ujęciu) konstrukcją myślową, co najmniej zadziwiającą. Jego pogląd zilustruję dwoma cytatami. Pierwszy: „...w systemie nazywanym przez profesora Lisowskiego systemem opartym na solidaryzmie społecznym nie ma naszych, jak chce autor polemiki, pieniędzy, bo niezwłocznie po wpłacie składki pieniądze są wydawane na sfinansowanie na bieżąco wypłacanych świadczeń osobom je pobierającym". Drugi cytat: „...całkowicie niezrozumiała jest teza profesora Lisowskiego, że wprowadzając reformę emerytalną dokonano skoku na emerytalne oszczędności skoro w ówczesnym systemie w całości repartycyjnym w ogóle ich nie było – bieżące składki były wykorzystywane na wypłatę świadczeń".

Więc bieżące składki (czyli oszczędności emerytalne) kierowane do ZUS-u – jeżeli zostały niezwłocznie po wpłynięciu wypłacone świadczeniobiorcom ubezpieczonym w ZUS-ie to przestały tym sposobem być NASZE? Więc w ZUS-owskim systemie – skoro jest repartycyjny a gromadzone pieniądze są bieżąco wypłacane świadczeniobiorcom – to tych pieniędzy w ogóle nie było? Ale jeżeli ich nie było to skąd wzięły się w OFE i czemu w budżecie państwa i jego zadłużeniu powstały adekwatne zmiany?

Doprawdy – jeżeli to są cechy systemu repartycyjnego to ja go zupełnie nie rozumiem... i nie zrozumiem choćby został określony jako „podwójnie klasyczny"! Obawiam się, że także profesor Leszek Balcerowicz uznał by taką jego charakterystykę za „chwyt" albo „przekręt"!

Sprawa hybrydy

Pan Paweł Pelc pisze w omawianym artykule: „Niezrozumiałe jest także stwierdzenie autora polemiki, że oba opisywane przez niego systemy mogą współwystępować ale nie mogą tworzyć hybrydy. Nie wskazuje on bowiem co jego zdaniem odróżnia hybrydę od współwystępowania różnych systemów".

To prawda – nie podałem! Wydawało mi się, że robi to za mnie słownik wyrazów obcych, gdzie można  przeczytać: „hybryda – osobnik powstały ze skrzyżowania dwóch genetycznie różnych osobników, np. należących do różnych odmian, ras, gatunków; mieszaniec". W rozpatrywanym przypadku jest to „mieszaniec" powstały poprzez przejęcie pieniędzy NASZYCH i ich zamianę na MOJE.

Współwystępowanie – do którego nawołuję – miało by owszem miejsce, ale wówczas gdyby do OFE trafiały odrębne pieniądze nie pochodzące z oszczędności gromadzonych w ZUS-ie.

Z podanymi w tej części artykułu, ogólnymi uwagami pana Pelca, w których lansuje „wielofilarowość" systemu emerytalnego zgadzam się – z jednym istotnym zastrzeżeniem. Ta „wielofilarowość" nie może psuć ogólnie obowiązującego systemu emerytalnego – opartego na solidaryzmie społecznym. Przy tym – systemie, który po niezbędnych usprawnieniach zapewni całemu społeczeństwu – zwłaszcza jego biedniejszej części – sprawiedliwe emerytalne zabezpieczenie.

Nie mam też wątpliwości, że OFE – tak jak każdy system emerytalny, który nie ma regulacji określających sposób wypłacania emerytur – jest patologią.

Kończąc tą wypowiedź postuluję aby w sprawach OFE nie tylko zmniejszać skalę emocji, ale też zwiększać dozę rozsądku.

Postscriptum

Na wypowiedź p.t. „Moje i nasze OFE" zamieszczoną przez profesora Aleksandra Chłopeckiego w Rzeczpospolitej z 14 maja 2013 r. – nie będę odpowiadał. Poczekam – może pan profesor uważnie przeczyta artykuł profesora Leszka Balcerowicza (Rz. 19.04.2013 r.) i moją z nim polemikę.

Autor jest emerytowanym profesorem zwyczajnym nauk technicznych. Specjalizował się w zakresie eksploatacji złóż oraz ekonomizacji zarządzania.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?