Spór o Zygmunta Baumana jest głównie sporem nie tyle o jego stalinowską przeszłość, ile o to, jaki ma on do niej stosunek. A stosunek ten wyraził w głośnej, przywoływanej często po wydarzeniach na Uniwersytecie Wrocławskim rozmowie z „The Guardian” w roku 2007. Bauman potwierdził, że służył jako oficer polityczny w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego i był agentem Informacji Wojskowej. Oświadczył także, iż komunizm był najlepszym rozwiązaniem dla polskich problemów po roku 1945, a żołnierzy wyklętych porównał de facto do terrorystów.
Emigracja wewnętrzna
Takie stanowisko wydaje się konsekwencją życiorysu Baumana. A życiorys ten do pewnego stopnia jest banalny. Nastoletni Polak żydowskiego pochodzenia po wybuchu drugiej wojny światowej znajduje schronienie przed Holokaustem na terenie ZSRR. Do Polski wraca jako żołnierz armii Berlinga. Zaczyna pracować w bezpiece nowego państwa, wychowując ideowo i politycznie jej narybek. Wstępuje rzecz jasna do partii sprawującej przewodnią rolę w dyktaturze proletariatu. W komunizmie dostrzega przypuszczalnie ambitne zadanie budowy nowego, lepszego świata, w którym zostaną przezwyciężone wszelkie podziały między narodami i między klasami społecznymi.
Rzeczywistość jednak okazuje się brutalna. Realny system jest inny niż legitymizujące go mrzonki. Nasz bohater zaczyna tracić zaufanie przełożonych. Odchodzi z bezpieki, chociaż pozostaje partyjnym. Ale ewoluuje ku pozycjom rewizjonistycznym, dostrzegając błędy i wypaczenia komunizmu. Staje się coraz bardziej sceptyczny wobec projektu, w którym pokładał nadzieję.
Przychodzi rok 1968. Jedna z frakcji partii komunistycznej – ta w danym momencie związana ze ścisłym kierownictwem państwa – zaczyna w starciu z przedstawicielami innej frakcji – tej, w której – tak się złożyło – są również dawni prominentni przedstawiciele reżimu mający pochodzenie żydowskie – oraz antyreżimową opozycją używać jako broni retoryki „antysyjonizmu”. Bo PRL, podobnie jak reszta bloku wschodniego (z wyjątkiem Rumunii), demonstruje swoje poparcie dla państw arabskich w ich konflikcie z Izraelem.
Dostaje się także naszemu bohaterowi. Opuszcza on Polskę w roku 1969 w glorii ofiary prześladowań antysemickich. Ostatecznie osiada w Wielkiej Brytanii, gdzie rozwija się jego kariera światowej sławy socjologa i czołowego myśliciela naszych czasów, który snuje krytyczną refleksję nad nowoczesnością i ponowoczesnością.
W pewnym momencie jednak banał się kończy. Bauman bowiem nie stał się – jak podobni jemu pod względem życiorysowym inni intelektualiści – duchowym patronem dysydenckiej „lewicy laickiej”, rzucającej w latach 70. wyzwanie reżimowi PRL-owskiemu. Nie poszedł w ślady chociażby Jacka Kuronia, który w sposób zniuansowany oceniając swoje zaangażowanie w komunizm, jednak w jakiś sposób rozliczył się z własną przeszłością. Można przyjąć, że Bauman udał się na emigrację nie tylko w dosłownym znaczeniu tego pojęcia, ale również w przenośni – wybrał emigrację wewnętrzną.
Realny nazizm
Z takiej perspektywy, jaką przyjął, stając się w dodatku z upływem czasu sędziwym autorytetem, łatwo wygłaszać opinie, które bulwersują w Polsce znaczną część opinii publicznej. Kiedy się mieszka w Leeds, to świat wygląda inaczej, niż gdyby się mieszkało w którymś z polskich miast. Brytyjczycy nie są zaaferowani polskimi rozrachunkami z historią. Można więc im szczerze wyłożyć swoje racje na temat własnej przeszłości.