Ukraina wciąż stoi przed decyzją o swojej geopolitycznej przyszłości. Dziś wydaje się, że wybrała kierunek na Zachód – wszystko wskazuje na to, że podpisze umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. Ale póki ów wybór nie został sformalizowany, trzeba przyjąć, iż nadal pozostaje ona na rozdrożu. Szczególnie że Moskwa łatwo nie odpuszcza i chętnie widziałaby Kijów w tym, co nazywa swoją „strefą uprzywilejowanych interesów". Oferta Kremla wciąż pozostaje aktualna – wstąpienie do Unii Celnej (razem z Rosją, Białorusią i Kazachstanem).
Jednak kwestia przyszłości Ukrainy nie sprowadza się bynajmniej wyłącznie do tego, w jakiej strukturze politycznej czy gospodarczej ma się ona znaleźć. Chodzi tu bowiem o coś więcej – o wybór cywilizacyjny. Powszechnie się uważa, że Ukraina jest krajem zróżnicowanym etnicznie, religijnie, kulturowo, w granicach którego Zachód spotyka się ze Wschodem. Przekonanie to jednak trąci truizmem.
Pamięć o Stalinie jednoczy
Warto wyjść poza ten banalny obraz i przyjrzeć się podziałom, które wydają się mniej oczywiste – co robi chociażby znany ukraiński historyk Jarosław Hrycak. Przestrzega on przed tym, żeby w przypadku jego kraju nie stosować sformułowanej przez Samuela Huntingtona koncepcji zderzenia między cywilizacjami. Według Hrycaka Ukrainy mogą być zarówno dwie, jak i dwadzieścia dwie, ponieważ kryteriów podziałów tożsamościowych w tym kraju jest mnóstwo.
W Polsce funkcjonuje pewien obiegowy pogląd o tym, że Ukraina dzieli się na dwie części: prozachodnią, nacjonalistyczną i prorosyjską, postsowiecką. Oznaczałoby to, że wschodnia część kraju – od Odessy po Ługańsk, od Jałty po Charków – stanowi zaplecze wyborcze Wiktora Janukowycza oraz Partii Regionów. A jeśli tak, to zamieszkiwana jest głównie przez rosyjskojęzyczną ludność, która odrzuca dyskurs polityki historycznej obozu „pomarańczowych". W dyskursie tym szczególną, wysoką rangę nadaje się pamięci o Wielkim Głodzie jako ludobójstwu dokonanemu na narodzie ukraińskim.
W tym kontekście Hrycak zwraca uwagę na to, co w tej kwestii ma do powiedzenia Aleksander Cypko, politolog, niegdyś doradca Michaiła Gorbaczowa, a później Borysa Jelcyna, liberał, który przeszedł na pozycje rosyjskiego „wielkomocarstwowego patriotyzmu". Cypko pochodzi z Odessy. Doskonale zna mentalność mieszkańców „niebieskiej", wschodniej części Ukrainy. Według niego to właśnie tam – gdzie przeważają nastroje prorosyjskie – przechowała się pamięć o Wielkim Głodzie, a nie w zachodniej części kraju, która w latach 30. zeszłego stulecia znajdowała się poza terenem Związku Sowieckiego. Tyle że w czasach sowieckich pamięć ta nie funkcjonowała w przestrzeni publicznej, a co za tym idzie – nie miała politycznego znaczenia. Była zamknięta w sferze prywatnej, jako międzypokoleniowy przekaz rodzinny.