Odciąć Ukrainę od rosyjskiej pępowiny

Publikacja: 26.10.2013 00:33

Odciąć Ukrainę od rosyjskiej pępowiny

Partia Regionów, opozycja, oligarchowie mówią dziś na Ukrainie jednym głosem – tak dla Europy. Można odnieść wrażenie, że pozostało jedynie rozwiązanie problemu Julii Tymoszenko i przyjęcie kilku ustaw, by kierunek europejski zwyciężył. To jednak za mało, dopóki Moskwa będzie trzymała Kijów na energetycznej smyczy, nie stanie się on „europejski". Zależność ta zaczęła wprawdzie maleć, nie na tyle jednak, by nie mogła już służyć za środek nacisku politycznego. Ukraina musi zerwać pęta, a do tego potrzebuje pomocy Unii, w tym Polski.

1.

Smyczą są rurociągi, pozostałość po ZSRR. Ukraina, podobnie jak Białoruś, służyła za pas przesyłowy, którym gaz i ropa płynęły na zachód. Po ogłoszeniu niepodległości nie miała ani własnego wydobycia w skali pozwalającej zaspokoić potrzeby kraju, ani gazociągów umożliwiających przepływ z innego kierunku niż ze wschodu na zachód. Rosja dyktowała warunki i ceny gazu. Pierwotnie były mocno preferencyjne, co uzależniało beneficjentów od dawnej metropolii, nie opłacało im się także szukać innych źródeł ani redukować energochłonności gospodarki. W pułapkę niskich cen wpadła nie tylko Ukraina, ale też Białoruś, Mołdawia i Armenia. Gruzja poradziła sobie z pełnym uzależnieniem, kupując gaz w Azerbejdżanie i Iranie.

Z czasem Moskwa zmieniła politykę, dotowanie państw WNP poważnie obciążało rosyjski budżet i dołowało wynik finansowy Gazpromu, który nie tylko, że musiał sprzedawać za bezcen gaz indywidualnym odbiorcom rosyjskim, to jeszcze posyłał go półdarmo politycznym klientom Kremla. Rosja zaczęła więc urynkowiać ceny, a jeśli odbiorców nie było na nie stać, proponowała utrzymanie preferencyjnych stawek w zamian za większościowe udziały w sieciach przesyłowych. Po długim oporze Białoruś skapitulowała, przekazując Rosji gazociągi, Ukraina konsekwentnie odmawiała, w efekcie po konfliktach gazowych ze stycznia 2006 i stycznia 2009 roku ceny dla Kijowa urynkowiły się, a nawet przewyższyły kwoty płacone za rosyjski gaz przez odbiorców zachodnich. Właśnie za to odsiaduje wyrok Julia Tymoszenko, ówczesna premier Ukrainy.

2.

W Polsce Partia Regionów i prezydent Wiktor Janukowycz nie mają dobrej prasy. Zasłużenie zresztą, trudno wszak przechodzić do porządku dziennego nad monopolizowaniem władzy, wykorzystywaniem sądów do walki politycznej i innymi grzechami obozu rządzącego. Uczciwy ogląd każe jednak przyznać, że „niebiescy" zrobili więcej dla uniezależnienia Ukrainy od Rosji niż „pomarańczowi", kiedy to oni byli u władzy. Zaczęli reformować prawodawstwo ukraińskie, by spełnić kryteria stowarzyszenia z UE – to głośna sprawa, mniej znane są ich dokonania w dziele uniezależniania się od rosyjskiego gazu.

Trzy firmy zachodnie: Chevron, Shell i Exxon Mobil, dostały niemal nieograniczone prawa do poszukiwań i eksploracji ukraińskich złóż węglowodorów. To nie koniec, w 2012 r. Ukraina zaczęła kupować gaz na rewersie, czyli od dostawców zachodnich. Według ukraińskiego Ministerstwa Energetyki w 2013 r. będzie to w sumie 2,5 mld m3 po cenach niższych niż w Rosji. Niewiele w porównaniu z całością zapotrzebowania sięgającego 50 mld m3, ale wyłom został zrobiony. Ukraina chce także zreformować swój rynek gazowy, aby był w pełni kompatybilny z europejskim.

Kolejną arcyważną zmianą, której zaniechali „pomarańczowi", jest redukowanie energochłonności ukraińskiej gospodarki i infrastruktury komunalnej, głównie bloków mieszkalnych. Na przykład zakłady stalowe zmniejszyły zużycie gazu z 9,6 mld m3 w 2005 r. do 4,8 mld m3 w 2012 r., bez zapaści w produkcji, w tym roku import gazu z Rosji zmalał o 29,7 proc. (dane pochodzą z raportu „Financial Times" poświęconego energetyce w środkowej i wschodniej Europie). To imponujące wysiłki zupełnie niedoceniane w Polsce.

3.

W efekcie tych ruchów, według założeń rządowych, Ukraina ma się uniezależnić od dostaw rosyjskich w ciągu 10 lat. Potrzebuje do tego jednak nie tylko własnej determinacji, ale także wsparcia UE we wprowadzeniu europejskich regulacji prawnych oraz pomocy finansowej w projektach dywersyfikacyjnych. Polska może lobbować za takim wsparciem. Sama umowa stowarzyszeniowa, jeśli zostanie podpisana, a potem ratyfikowana, to stanowczo za mało, by trwale wyrwać Ukrainę spod wpływów rosyjskich.

Partia Regionów, opozycja, oligarchowie mówią dziś na Ukrainie jednym głosem – tak dla Europy. Można odnieść wrażenie, że pozostało jedynie rozwiązanie problemu Julii Tymoszenko i przyjęcie kilku ustaw, by kierunek europejski zwyciężył. To jednak za mało, dopóki Moskwa będzie trzymała Kijów na energetycznej smyczy, nie stanie się on „europejski". Zależność ta zaczęła wprawdzie maleć, nie na tyle jednak, by nie mogła już służyć za środek nacisku politycznego. Ukraina musi zerwać pęta, a do tego potrzebuje pomocy Unii, w tym Polski.

Pozostało 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?