Partia Regionów, opozycja, oligarchowie mówią dziś na Ukrainie jednym głosem – tak dla Europy. Można odnieść wrażenie, że pozostało jedynie rozwiązanie problemu Julii Tymoszenko i przyjęcie kilku ustaw, by kierunek europejski zwyciężył. To jednak za mało, dopóki Moskwa będzie trzymała Kijów na energetycznej smyczy, nie stanie się on „europejski". Zależność ta zaczęła wprawdzie maleć, nie na tyle jednak, by nie mogła już służyć za środek nacisku politycznego. Ukraina musi zerwać pęta, a do tego potrzebuje pomocy Unii, w tym Polski.
1.
Smyczą są rurociągi, pozostałość po ZSRR. Ukraina, podobnie jak Białoruś, służyła za pas przesyłowy, którym gaz i ropa płynęły na zachód. Po ogłoszeniu niepodległości nie miała ani własnego wydobycia w skali pozwalającej zaspokoić potrzeby kraju, ani gazociągów umożliwiających przepływ z innego kierunku niż ze wschodu na zachód. Rosja dyktowała warunki i ceny gazu. Pierwotnie były mocno preferencyjne, co uzależniało beneficjentów od dawnej metropolii, nie opłacało im się także szukać innych źródeł ani redukować energochłonności gospodarki. W pułapkę niskich cen wpadła nie tylko Ukraina, ale też Białoruś, Mołdawia i Armenia. Gruzja poradziła sobie z pełnym uzależnieniem, kupując gaz w Azerbejdżanie i Iranie.
Z czasem Moskwa zmieniła politykę, dotowanie państw WNP poważnie obciążało rosyjski budżet i dołowało wynik finansowy Gazpromu, który nie tylko, że musiał sprzedawać za bezcen gaz indywidualnym odbiorcom rosyjskim, to jeszcze posyłał go półdarmo politycznym klientom Kremla. Rosja zaczęła więc urynkowiać ceny, a jeśli odbiorców nie było na nie stać, proponowała utrzymanie preferencyjnych stawek w zamian za większościowe udziały w sieciach przesyłowych. Po długim oporze Białoruś skapitulowała, przekazując Rosji gazociągi, Ukraina konsekwentnie odmawiała, w efekcie po konfliktach gazowych ze stycznia 2006 i stycznia 2009 roku ceny dla Kijowa urynkowiły się, a nawet przewyższyły kwoty płacone za rosyjski gaz przez odbiorców zachodnich. Właśnie za to odsiaduje wyrok Julia Tymoszenko, ówczesna premier Ukrainy.
2.
W Polsce Partia Regionów i prezydent Wiktor Janukowycz nie mają dobrej prasy. Zasłużenie zresztą, trudno wszak przechodzić do porządku dziennego nad monopolizowaniem władzy, wykorzystywaniem sądów do walki politycznej i innymi grzechami obozu rządzącego. Uczciwy ogląd każe jednak przyznać, że „niebiescy" zrobili więcej dla uniezależnienia Ukrainy od Rosji niż „pomarańczowi", kiedy to oni byli u władzy. Zaczęli reformować prawodawstwo ukraińskie, by spełnić kryteria stowarzyszenia z UE – to głośna sprawa, mniej znane są ich dokonania w dziele uniezależniania się od rosyjskiego gazu.
Trzy firmy zachodnie: Chevron, Shell i Exxon Mobil, dostały niemal nieograniczone prawa do poszukiwań i eksploracji ukraińskich złóż węglowodorów. To nie koniec, w 2012 r. Ukraina zaczęła kupować gaz na rewersie, czyli od dostawców zachodnich. Według ukraińskiego Ministerstwa Energetyki w 2013 r. będzie to w sumie 2,5 mld m3 po cenach niższych niż w Rosji. Niewiele w porównaniu z całością zapotrzebowania sięgającego 50 mld m3, ale wyłom został zrobiony. Ukraina chce także zreformować swój rynek gazowy, aby był w pełni kompatybilny z europejskim.