Chiny znowu na rozdrożu

Obecny chiński model ekonomiczny, a także polityczny i społeczny, wyczerpał swój potencjał – twierdzą analitycy amerykańskiego think tanku Stratfor – twierdzą Rodger Baker, John Minnich analitycy amerykańskiego think tanku Stratfor

Publikacja: 07.11.2013 18:27

Chiny znowu na rozdrożu

Foto: Stratfor

Red

Komitet Centralny Komunistycznej Partii Chin zbierze się dziewiątego listopada na swoim Trzecim Plenum. Podczas trzydniowej sesji rząd prezydenta Xi Jinpinga nakreśli plan kluczowych reform, który może zadecydować o kierunkach chińskiej polityki w następnej dekadzie. Władze w Pekinie chcą, by świat uwierzył, że wystąpienie Xi będzie najbardziej przełomowe od grudnia 1978 roku, kiedy to ówczesny przywódca, Deng Xiaoping, wprowadził Chiny na ścieżkę reform gospodarczych i otwarcia na świat.

Bez względu na to, czy reformy Xi będą równie przełomowe co Denga – czy tak rozczarowujące jak polityka poprzedniego prezydenta, Hu Jintao – prezydent nie ma wielkiego wyboru: musi je wdrażać. Obecny chiński model ekonomiczny, a także polityczny i społeczny, wyczerpał swój potencjał, tak samo jak to było za czasów Denga. Waga nadchodzącego plenum polega na tym, że odbywa się w punkcie przegięcia dla Chin, którego tamtejsi liderzy nie mogą zignorować.

Podwaliny pod boom gospodarczy

Warto sobie przypomnieć, w jak nadzwyczajnych okolicznościach odbywało się plenum w 1978 roku, któremu przewodniczył Deng. Mao Zedong zmarł zaledwie dwa lata wcześniej, zabierając ze sobą do grobu resztki legitymizacji Komunistycznej Partii Chin. Kraj był pogrążony w chaosie, ponosząc konsekwencje wielu lat błędnych decyzji ekonomicznych i niekontrolowanego wzrostu populacji. Dopiero też zaczął się wydobywać z traumy po Rewolucji Kulturalnej.

Gdyby Republika Ludowa upadła w 1978 roku albo wkrótce potem, mało kto byłby naprawdę zaskoczony. Oczywiście, w tych trudnych latach tuż po śmierci Mao nikt nie przewidywał, jak szybko przebiegnie chińska transformacja. Tym niemniej, przezwyciężając ogromne przeszkody instytucjonalne, Deng i jego towarzysze stworzyli nowe filary społecznej, politycznej i ekonomicznej stabilizacji, które pomogły Chinom przetrwać upadek Związku Radzieckiego i wejść w XXI wiek.

Choć Xi przewodzi Chinom w czasach prosperity, a nie nędzy, być może żaden chiński lider od czasów Denga nie stał przed tak ogromnymi wyzwaniami u początku swojej kadencji. Byli sekretarze generalni partii, Jiang Zemin, a w jeszcze większym stopniu Hu, mogli w dużej mierze kroczyć ścieżką wytyczoną przez poprzedników. Jiang Zemin nastał po masakrze na Placu Tiananmen i zastał sytuację, w której partia szybko traciła swoją legitymizację, a państwowe przedsiębiorstwa blokowały reformy gospodarcze. Jednak międzynarodowa pozycja Chin była stosunkowo bezpieczna, a kiedy w 1993 roku objął on dodatkowo rolę prezydenta, upadek japońskiej gospodarki i boom w Stanach Zjednoczonych i innych krajach Azji pozwolił chińskiej gospodarce wrzucić wyższy bieg.

Te warunki pozwoliły rządowi Jianga przeprowadzić pod koniec lat 90. szeroko zakrojone reformy administracyjne i gospodarcze, które położyły podwaliny pod chiński boom gospodarczy w pierwszej dekadzie nowego millenium. Kiedy w latach 2002-2003 Hu stopniowo zastępował Jianga, chiński wzrost gospodarczy wydawał się nie mieć ograniczeń; nawet kryzys azjatycki zdawał się go wzmacniać. Stany Zjednoczone, które mogły niechętnym okiem patrzeć na wzrost potęgi Chin, były zbyt zajęte Irakiem i Afganistanem i choć Komunistyczną Partię Chin trudno było uznać za moralny kompas rozwoju kraju, rola tradycyjnych i społecznościowych mediów w krytykowaniu przedstawicieli partii była dopiero w powijakach.

Jak zmienić kierunek

Dziś, gdy Xi przygotowuje swój 10-letni plan, Chiny dotarły do kresu gospodarczego turbo-rozwoju, uruchomionego przez Denga. Publiczna krytyka urzędników i samej partii staje się powszechna. Chińska armia pręży muskuły ponad miarę, stawiając Chiny w potencjalnie niebezpiecznej sytuacji. Stany Zjednoczone znów patrzą na Chiny jako na mocarstwo, którego wpływy należałoby przyhamować albo przynajmniej ograniczyć. Sąsiedzi Chin coraz chętniej spoglądają na Waszyngton jako na siłę, która mogłaby zrównoważyć wpływy Pekinu, a długo pogrążona w letargu Japonia zaczyna się budzić.

Xi nie musi odbudowywać rozdrobnionej partii i rozbitego państwa, tak jak Deng, ale pod pewnymi względami stoi przed nim to samo fundamentalne wzywanie: przekierowanie i przedefiniowanie Chin.

Chiny nie mogą dłużej kroczyć tą samą ścieżką co w poprzednich dekadach. Deng wyrósł na wszechmocnego przywódcę na gruzach epoki Bandy Czworga i Rewolucji Kulturalnej. Przedefiniował to, czym Chiny były i czym miały się stać nie z powodu pragnienia spróbowania czegoś innego albo zauroczenia „zachodnim" modelem gospodarki, ale ponieważ nie miał innego wyjścia. Czy Xi się to podoba czy nie, Chiny znów znalazły się na rozdrożu. Musi podjąć fundamentalne decyzje; inaczej Chiny będą się miotać od jednego krótkoterminowego rozwiązania do drugiego, poświęcając przy okazji długoterminowe perspektywy.

Sieć sznurków

W chińskiej reformie nie chodzi o „uzachodnienie" tamtejszego modelu, lecz ukształtowanie nowych relacji pomiędzy partią, gospodarką a społeczeństwem w taki sposób, który nadal gwarantowałby centralne miejsce tej pierwszej. Może to wymagać poprawy efektywności działania zarówno samej partii jak i struktur rządowych; zmiany organizacji i zasad obowiązujących w gospodarce i zwiększenie praw i obowiązków obywateli. Jeżeli jednak wszystkie te zmiany mogą ograniczyć wpływy partii w wybranych obszarach, nie znaczy to, że władza partii jako takiej zostanie osłabiona.

Od chwili powstania Republiki Ludowej w 1949 roku, partia była konstytucyjnym centrum chińskiego systemu władzy. Autorytet Mao wynikał z jego roli przewodniczącego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin, stanowiska które sprawował od 1945 roku aż do śmierci w 1976. Zaniepokojony koncentracją władzy przez Mao Deng nigdy nie przyjął tych samych tytułów, ale i tak rządził Chinami za pośrednictwem partii, umiejętnie balansując pomiędzy czynnymi i emerytowanymi aparatczykami. W 1993 roku sekretarz generalny partii objął równoległą rolę prezydenta. Oba stanowiska sprawowali zarówno Jiang jak i Hu i Xi.

Konsolidacja partii i politycznego przywództwa zawierała się w jasnej formule. Sekretarz generalny i prezydent pełnią również podwójną rolę przewodniczącego dwóch równoległych Centralnych Komisji Wojskowej, z których jedna znajduje się w strukturach partii, a druga państwa. Za czasów Mao partia i państwo były zjednoczone w osobie samego wodza.

Podczas 20-letniej transformacji, od Mao do Jianga, partia pozostawała synonimem państwa, ale konsolidacja władzy w rękach jednej osoby została przez Denga zastąpiona systemem grupowego przywództwa, by uniknąć narodzin kolejnego silnego człowieka. Objęcie przez Jianga prezydentury sformalizowało partyjno-rządowe przywództwo, ale zasada konsensusu w kierownictwie ograniczyła jego kompetencje. Z technicznego punktu widzenia Jiang może dzierżyć wszystkie klucze do władzy, ale inni rozgrywający w politbiurze mogą go neutralizować. System gwarantuje, że żaden lider nie będzie wszechmocny.

Ta grupowa dynamika pozwoliła uniknąć szybkich i gwałtownych zawirowań politycznych charakteryzujących epokę Mao, ale jej skutkiem ubocznym była stagnacja w aparacie biurokratycznym i sektorze państwowym. Stworzenie sobie odpowiedniej siatki powiązań stało się często ważniejsze niż wypełnianie swoich obowiązków wobec partii czy państwa.

Mechanizm stworzony przez Denga pomógł uniknąć jednoosobowej dyktatury i zmarginalizował frakcje polityczne w rodzaju Bandy Czworga, ale zastąpił ją bardziej skomplikowany i wszechogarniający system biurokratycznego i gospodarczego patronatu. Efektem była raczej sieć niż zestaw indywidualnych sznurków. Nikt nie mógł już bezwzględnie realizować swoich interesów kosztem innych, nie ryzykując przy tym zniszczenia całej struktury. Wzajemne zależności były zbyt skomplikowane. Szybkie zwroty polityczne stały się niemożliwe, a walki frakcyjne zagrażające państwowej tkance zostały de facto wyeliminowane. Kosztem okazał się jednak proces decyzyjny, który stawał się coraz bardziej czasochłonny i kłopotliwy. Radykalna reforma nigdy nie przeszłaby przez procedurę ucierania konsensusu, a każda inicjatywa polityczna uznawana za szkodliwą natychmiast spotykała się z oporem.

Ten system sprawdzał się dobrze w czasach chińskiego boomu. Choć Chiny były przeżarte korupcją, skrępowane archaicznymi regulacjami i podatne na łamanie praw własności intelektualnej, były również, w przeciwieństwie do wielu innych gospodarek rozwijających się, bardzo przewidywalne. Model konsensusu dobrze służył stabilizacji społecznej, nieustannie dokonując drobnych korekt mających łagodzić lub ograniczać żądania obywateli.

W czasach spowolnienia chińscy przywódcy mogli stymulować gospodarkę, a w momencie przegrzania przykręcić kurek z kredytami. Jeżeli ludzie protestowali przeciwko lokalnym urzędnikom, rząd centralny mógł ich albo usunąć, albo stłumić protesty. Gdy jednak fundamenty chińskiej gospodarki zaczęły drżeć po 2008 roku, kiedy chiński sukces gospodarczy zaczął windować płace i ceny, a najważniejsi partnerzy handlowi musieli zająć się własnymi problemami, zbiorowe chińskie kierownictwo okazało się całkowicie nieprzygotowane na te wyzwania.

W okresie dynamicznego rozwoju Pekin musiał dokonywać tylko drobnych korekt, by utrzymać stabilizację i wzrost. Dziś jednak kraj znajduje się w zupełnie innej sytuacji. Pekin musi dokonać znaczącej korekty kursu. Problem polega na tym, że konsensus rzadko pozwala na często radykalną, ale niezbędną reakcję. Sukces takiej radykalnej zmiany też wcale nie jest pewny. W istocie historia sugeruje co innego, co widać szczególnie na przykładzie Michaiła Gorbaczowa i Związku Radzieckiego.

Wzmocnić prezydenturę

By przezwyciężyć ograniczenia zbiorowego przywództwa, Xi najwyraźniej próbuje wzmocnić rolę prezydenta. Chce przedefiniować prezydenturę tak, by nie był to jedynie dodatek do partyjnego przywództwa, ale stanowisko z realną władzą, podobną do tej, którą mają prezydenci w innych dużych krajach.

To próba znalezienia kompromisu pomiędzy kolektywnym kierownictwem a rządami jednostki. Prezydent nie powinien wychodzić przed partię, ale jako głowa państwa Xi ma nadzieję wykorzystać swoją pozycję i mieć więcej do powiedzenia przy restrukturyzacji partii. Pierwszym celem jest rozdęta biurokracja. Już pojawiają się sygnały, że kilka reform ma uprościć strukturę chińskiego aparatu urzędniczego. To powinno poprawić efektywność systemu (taki jest oficjalny cel), ale może również wzmocnić nadzór centralny poprzez przecięcie rozgałęzionej siatki interesów, która oplotła wiele spośród najpotężniejszych chińskich instytucji.

Reforma gospodarki ma mieć podobny cel. Wprowadzi więcej mechanizmów rynkowych i konkurencji, dając jednocześnie Pekinowi ściślejszą kontrolę nad całą strukturą. Konsolidacja, wydajność, transparentność, reforma i restrukturyzacja – wszystkie te słowa mają podwójne znaczenie – jedno dotyczy bardziej wydajnego i elastycznego systemu, a drugie ściślejszego dozoru ze strony centrum. W czasach gdy Chiny wymagają radykalnej zmiany, najpierw muszą zmienić mechanizm kształtowania i wdrażania polityki. Rząd ma nadzieję, że rezygnując ze stałej, restrykcyjnej interwencji w określonych sektorach, będzie miał większe możliwości działania wybiórczo i wyznaczania kierunków, zamiast dyktowania państwowym przedsiębiorstwom każdego ruchu. Nie ma gwarancji, że te reformy zadziałają albo że zostaną wdrożone płynnie i sprawnie.

Chiny mają za sobą trzy dekady wzrostu gospodarczego, które zaowocowały jednak tak skomplikowaną siatką powiązań i wzajemnych interesów, że próba ich szybkiego rozplątania może grozić degradacją całej struktury, chyba że w to miejsce powstanie silne centrum decyzyjne.

Przed chińskimi przywódcami stoi trudne zadanie ponownego przystosowania się do zmieniających się okoliczności. Polityczna legitymizacja i kontrola pozostają z tym zadaniem blisko związana. Pozycja Xi jako szefa partii daje mu pozornie legitymację do rządzenia krajem. By jednak stworzyć sprawniejszy i elastyczniejszy rząd, Xi chce odwrócić ten porządek i wykorzystać swoją rolę jako prezydenta do odbudowy legitymacji partii, a przy okazji wzmocnić kontrolę nad partyjnymi mechanizmami. To skomplikowana operacja. Jednak Chiny znajdują się w punkcie zwrotnym i bez sprawnego kierownictwa system tak duży i skomplikowany jak chiński, może się zacząć szybko i w sposób niekontrolowany osuwać w przepaść. Kierownictwo może próbować przejąć kontrolę i mieć nadzieję na sukces, ale system kolektywnego kierownictwa i rozdęta, nieruchawa biurokracja osiągnęły kres swojej wydajności. Chiny wpływają na nieznane wody, zarówno gospodarcze jak i społeczne.

Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Katedrą Notre Dame w Kreml
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Waluś nie jest bohaterem walki z komunizmem
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: W sprawie immunitetu Kaczyńskiego rację ma Hołownia, a nie Tusk