Perfumy zamiast pokarmu

Obchodziłem tę książkę jak pies jeża. „The President’s Devotional” Joshuy Dubois to zbiór króciutkich rozważań, jakie ten najmłodszy w historii dyrektor w Białym Domu (w chwili nominacji miał 26 lat), ale też prawnik i pastor, od sześciu lat wysyła co rano na prywatne Blackberry prezydenta.

Publikacja: 14.02.2014 18:44

Szymon Hołownia

Szymon Hołownia

Foto: Fotorzepa, Maciej Kaczanowski Maciej Kaczanowski

Od półki odpychała mnie moja „obamofobia”. Po pierwsze: nie porównuję prezydenta USA do Hitlera czy Stalina (co robią w Stanach niektórzy katoliccy biskupi), nie umiem jednak stanąć po stronie polityka, którego poglądy na ludzkie życie autentycznie mnie przerażają (Obama optował nawet za tzw. późną aborcją, procedurą tak ohydną, że jej opis nie chce przejść przez gardło). Po drugie: bawi mnie zbiorowy „O-gasm”, w jaki popadła część amerykańskiego społeczeństwa. Umęczony naród potrzebował mesjasza przytulanki. PR-owcy to wyczuli i Obama doszedł do władzy pod hasłem: „Zmiana”. Na co – nie ma znaczenia. Wystarczyło, że Obama nie był Bushem, by zaczęto porównywać go do Mozarta i Nowego Testamentu, a studentki deklarowały, że występuje w ich nieskromnych marzeniach.

Drzewo mówi wszystko o kwalifikacjach ogrodnika, więc skoro Obama kształtował się na duchowości Dubois, po co mam tracić czas na jego książkę? Ciekawość zwyciężyła, kupiłem, przeczytałem jednym tchem, nie żałuję.

Dowiedziałem się, że choć Dubois jest jednym z wyznawców prezydenta (jak wielu Afroamerykanów widzi w nim niemal drugiego Martina Luthera Kinga), prezydent wzorowym wyznawcą chrześcijaństwa raczej jednak nie będzie. Dla prezydenta Biblia to inspirująca tradycja, a nie życie. Do kościoła chodzi rzadko, a „spiritual advisorów” dobiera jak składniki sałatki. Rano poczyta Dubois, gdy odczuje potrzebę, zaprasza paru pastorów, by go natchnęli, ci pomodlą się za niego przez telefon, basta.

Dubois szczerze pisze i o bojach, jakie toczył ze swoim idolem, choćby przy okazji słynnej ustawy Obamacare (Dubois stał tu po stronie m.in. Kościoła katolickiego, bo uważał, iż nie można pracodawców zmuszać do opłacania pracownikom procedur medycznych, które według ich religii są niedopuszczalne). W końcu odszedł z administracji, pisze felietony, założył firmę i wciąż wysyła Obamie (którego nadal wielbi) esemesy (które ten wychwala pod niebiosa).

Facet dramatycznie nie z mojej bajki i zakochany w nim gimnazjalną miłością doradca. A jednak z bardzo wielu biblijno-społecznych rozważań Dubois wziąłem coś dla siebie. Gdyby planował otworzyć biznes i rozsyłać swoje esemesy szerzej, pewnie wykupiłbym abonament.

Bo podoba mi się, jak sieje. A że akurat na prezydencie to ziarno rośnie tak, jak rośnie? Że dla niego Jezus to perfumy, którymi czasem się spryska, a nie pokarm? A to już problem Obamy. Ja po raz kolejny przekonałem się, że nawet człowiek z bardzo innego obozu może mi czasem dać taką lekcję, że aż zaginam kartki z wrażenia.

I nie wiem, co pijają baptystyczni pastorzy, ale gdybyśmy sobie kiedyś przy tym z panem Dubois pogadali, mogłoby się okazać, że wcale nieźle nam idzie. Bo gdy nie da się dogadać, może warto zacząć od tego, co łączy. A ze zdumieniem odkrywam, że część wspólna istnieje.

Autor jest twórcą portalu stacja7.pl

Od półki odpychała mnie moja „obamofobia”. Po pierwsze: nie porównuję prezydenta USA do Hitlera czy Stalina (co robią w Stanach niektórzy katoliccy biskupi), nie umiem jednak stanąć po stronie polityka, którego poglądy na ludzkie życie autentycznie mnie przerażają (Obama optował nawet za tzw. późną aborcją, procedurą tak ohydną, że jej opis nie chce przejść przez gardło). Po drugie: bawi mnie zbiorowy „O-gasm”, w jaki popadła część amerykańskiego społeczeństwa. Umęczony naród potrzebował mesjasza przytulanki. PR-owcy to wyczuli i Obama doszedł do władzy pod hasłem: „Zmiana”. Na co – nie ma znaczenia. Wystarczyło, że Obama nie był Bushem, by zaczęto porównywać go do Mozarta i Nowego Testamentu, a studentki deklarowały, że występuje w ich nieskromnych marzeniach.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?