Szanowna Pani Ministro,
My, niżej podpisani, polscy intelektualiści, badacze i badaczki kultury pragniemy wyrazić solidarność z sygnatariuszami listu w obronie filozofii z 30 grudnia 2013 roku oraz listu otwartego polskich starożytników z 23 stycznia 2014 roku. Podobnie jak oni nie zgadzamy się na sposób, w jaki humanistyka i nauki społeczne zostały potraktowane w procesie reformowania nauki i szkolnictwa wyższego. Wprowadzone zmiany nie uwzględniają w ogóle specyfiki funkcjonowania różnych dziedzin i dyscyplin naukowych. Humanistyka znacznie różni się od nauk ścisłych i przyrodniczych, zarówno pod względem kryteriów oceny jej wyników czy parametrów właściwej jej „innowacyjności", jak również jej społecznej roli. Jako humaniści i humanistki rzadko lub zgoła nigdy nie współpracujemy z biznesem, a nasze badania nie przekładają się bezpośrednio na wzrost PKB. Jednak wiedza, którą gromadzimy i przekazujemy studentom, ma podstawowe znaczenie dla funkcjonowania sfery publicznej oraz dla poziomu debat, jakie się w niej toczą. To właśnie tam, w dyskursie publicznym, „aplikowane" są nasze badania dotyczące takich kwestii, jak pamięć kulturowa, partycypacja w życiu społecznym, rozumienie obrazów i tekstów różnych kultur, komunikacja, tożsamość czy przyczyny zmiany społecznej. Uważamy, że w demokratycznym państwie nikt nie powinien wątpić w wartość dobrze funkcjonującej sfery publicznej. Dlatego domagamy się, aby władze demokratycznego państwa doceniły nasz wkład w jej kształtowanie, zamiast oczekiwać od nas dostosowania się za wszelką cenę do reguł gry dyktowanych przez gospodarkę i rynek pracy. Polsce potrzebni są nie tylko wykształceni pracownicy, ale również kulturowo kompetentni obywatele.
Nie jesteśmy przeciwni zmienianiu, reformowaniu i unowocześnianiu polskiej nauki i szkolnictwa wyższego, od urzędników państwowych oczekujemy jednak lepszego zrozumienia sposobu ich funkcjonowania. Bez wątpienia możemy wiele nauczyć się obserwując rozwiązania z innych krajów, aby stosować je później w Polsce. Wprowadzone zmiany w fatalny sposób łączą jednak najgorsze cechy systemu anglosaskiego oraz kontynentalnego. Z tego pierwszego zaczerpnięto przede wszystkim nacisk na konkurencyjność naukowców i przedsiębiorczość w zdobywaniu środków, z drugiego – rozrastającą się biurokrację i system formalnej ewaluacji. Zapomniano, że w świecie anglosaskim w zamian za wieczną niepewność uzyskuje się wolność od zbytniego zbiurokratyzowania, a w kontynentalnym konieczność poddania się administracyjnemu nadzorowi rekompensowana jest dużą stabilnością zatrudnienia i wysokim poziomem strukturalnych dotacji na działalność badawczą. Polskie władze z niezrozumiałych dla nas powodów postanowiły zafundować nam mariaż bezwzględnej konkurencji oraz wszechobecnej biurokracji. Jest to sposób na zniszczenie polskiej nauki, a nie na uczynienie jej bardziej innowacyjną.
Fatalnym rozwiązaniem jest również, w naszej ocenie, wprowadzenie odpłatności za drugi kierunek studiów. Jest to decyzja trudna do uzasadnienia w jakikolwiek merytoryczny sposób. Uderza ona szczególnie mocno w humanistykę oraz nauki społeczne i to nie tylko z powodu ograniczenia napływu studentów. W tych obszarach wiedzy dominującym paradygmatem jest przekraczanie podziałów dyscyplinarnych na rzecz podejścia nazywanego inter-, multi-, trans- czy unidyscyplinarnym. Nakaz ograniczenia studiów do jednego kierunku pod sankcją kary pieniężnej – tak bowiem w praktyce wygląda ten przepis – jest dla humanistyki i nauk społecznych wysoce szkodliwy, ponieważ godzi w ich najbardziej nowatorskie formy aktywności. Jest to szczególnie odczuwalne w przypadku badania kultury. Polskie kulturoznawstwo, zarówno w warstwie metodologicznej, jak i instytucjonalnej, ma bogate i niejednorodne korzenie. Łączy przedstawicieli różnych specjalności i dyscyplin naukowych: antropologów, filozofów, filologów, teatrologów, socjologów, filmoznawców, historyków. Wspólny cel – badanie szeroko rozumianej kultury symbolicznej i materialnej – wymaga ciągłego poszukiwania nowych perspektyw naukowych, umożliwiających zrozumienie różnorodnych zjawisk społecznych – od opery, poprzez sport, aż po gospodarkę. Wybitni XX-wieczni polscy badacze i badaczki kultury o światowej renomie – np. Stanisław Brzozowski, Bronisław Malinowski, Florian Znaniecki, Stefan Czarnowski, Maria Ossowska, Jerzy Grotowski czy Leszek Kołakowski – wywodzili się z różnych dziedzin humanistyki; to, co ich łączyło, to odrzucenie starych paradygmatów i otwarte podejście do badanych zagadnień. Polska humanistyka i nauki społeczne były interdyscyplinarne wiele dekad zanim samo to pojęcie stało się popularne. W imię ich dalszego rozwoju domagamy się jak najszybszego odejścia od zakazu bezpłatnego studiowania więcej niż jednego kierunku, ponieważ przepis ten uderza w najbardziej ambitnych studentów i najbardziej nowatorskie inicjatywy naukowe. Podobnie jak koledzy i koleżanki zajmujący się filozofią oraz filologią klasyczną dostrzegamy zagrożenie, jakie odpłatność za studiowanie na drugim kierunku stanowi dla jednostek prowadzących studia humanistyczno-społeczne. Jest dla nas niezrozumiałe, dlaczego władze państwowe wprowadzają regulacje równie szkodliwe dla państwowych uczelni w sytuacji, kiedy równocześnie uderza w nie niż demograficzny. Od władz tych oczekujemy działań przyczyniających się do ochrony dobra wspólnego, jakim jest darmowa edukacja oferowana przez publiczne szkoły wyższe.
Ostatnia kwestia, na którą pragniemy zwrócić uwagę, to konieczność zmiany sposobu finansowania szkół wyższych. Są one placówkami nie tylko dydaktycznymi, lecz także badawczymi. Ich pracowników rozlicza się przede wszystkim z działalności naukowej – konferencje, publikacje, projekty badawcze – tymczasem tworzy im się warunki materialne tylko i wyłącznie do pracy dydaktycznej (tak jest w każdym razie w naukach humanistycznych i społecznych). Na prowadzenie badań nie ma pieniędzy i każdy naukowiec musi szukać ich sobie sam. Nie jest to dobre rozwiązanie. System grantowy jest potrzebny i powinien być rozwijany, nie może być jednak uznany za jedyny, a nawet nie za główny filar działalności badawczej. Z racji ich krótkookresowej perspektywy, granty nie powinny być podstawą codziennego funkcjonowania instytucji naukowych (wymagających długoterminowej strategii badawczej), ale stanowić uzupełnienie ich strukturalnego finansowania. Dlatego domagamy się takiej zmiany mechanizmów finansowania instytucji naukowo-dydaktycznych, która uwzględni ich aktywność badawczą, pozwalając im na sprawne funkcjonowanie niezależnie od zmiennych koniunktur systemu grantowego i demograficznych huśtawek. Jednocześnie deklarujemy gotowość udziału w pracach zmierzających do wypracowania lepszych od obecnie obowiązujących regulacji funkcjonowania polskiej nauki i szkolnictwa wyższego.