Schyłek Rosji, jaką znamy

Pora zrozumieć, że walcząc ?o oderwanie Krymu od Ukrainy, Putin nie atakuje, lecz się broni. Broni swego wątpliwego miejsca w historii Rosji, broni się przed mianem nieudacznika, który tak jak Jelcyn stracił Ukrainę – pisze publicysta.

Publikacja: 21.03.2014 03:00

Olbrzymie wpływy z eksportu ropy i gazu Putin przeznaczył na zbrojenia

Olbrzymie wpływy z eksportu ropy i gazu Putin przeznaczył na zbrojenia

Foto: RIA NOVOSTI

Red

Od chwili, gdy kanclerz Angela Merkel zwierzyła się prezydentowi Barackowi Obamie, że według niej Władimir Putin stracił kontakt z rzeczywistością, światowe media i – co gorsza – nawet niektórzy czołowi politycy zastanawiają się, czy na Kremlu siedzi człowiek, który zdaje sobie sprawę z możliwych apokaliptycznych konsekwencji swoich działań. Niektórzy zdają się pokładać nadzieję w tym, że do naciśnięcia „atomowego guzika" potrzebne jest zgodne równoczesne działanie dwóch lub trzech osób (zależy to od charakterystyki zainstalowanego kodu), więc może przynajmniej jedna z nich będzie w pełni władz umysłowych i zapobiegnie najgorszemu.

Wprawdzie Angela Merkel wychowała się w NRD, a nawet dobrze zna rosyjski, ale z zawodu jest fizykiem, zatem nie powinno dziwić, że jej orientacja w politycznej i społecznej historii Rosji i Rosjan jest dość powierzchowna. Tymczasem Putin tylko wykorzystuje własną znajomość tejże historii oraz wynikającą z niej znajomość współczesnej „rosyjskiej duszy".

Gospodarcza monokultura

Jest oczywiście prawdą, że wraz z nastaniem ery Putina skończył się w Rosji okres Jelcynowskiej smuty. Nie jest natomiast prawdą, że smutę spowodowała polityka Jelcyna, i że to Putin wydobył z niej Rosję. Pomijając wszystkie polityczne błędy, które popełnił Borys Jelcyn, smutę wywołały niezależne od niego czynniki ekonomiczne i one też umożliwiły jej zakończenie, nie zaś jakiekolwiek polityczne posunięcia Putina.

Pod względem wielkości i struktury wytwórczej gospodarka Rosji z pewnością nie może być nazwana monokulturową. Ma ona bowiem dość dobrze rozwinięte wszystkie podstawowe działy i gałęzie produkcji materialnej: górnictwo, budownictwo, przemysły przetwórcze i rolnictwo oraz dział usług. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że bezpośrednim celem i miarą wszelkiej działalności gospodarczej jest zysk (fabryka gwoździ i mleczarnia zaspokajają różne potrzeby społeczne, lecz łączy je to, że z ekonomicznego punktu widzenia produkują pieniądze, a w każdym razie powinny to robić), to okazuje się, że sektorem rosyjskiej gospodarki mającym największy udział w tworzeniu PKB i wnoszącym największy wkład do budżetu jest górnictwo, a w jego ramach górnictwo ropy naftowej i gazu ziemnego. Zatem w sensie finansowym Rosja jest gospodarczą monokulturą. Najwyraźniej odzwierciedla to ścisła korelacja sytuacji finansowej Rosji ze światowymi cenami ropy naftowej (sprzedaje ona gaz na podstawie wieloletnich umów po cenie z grubsza związanej z ceną ropy, a w każdym razie do niedawna starała się tak robić).

Nie jest prawdą, że smutę spowodowała polityka Jelcyna i że to Putin wydobył z niej Rosję. Smutę wywołały czynniki ekonomiczne i one też umożliwiły jej zakończenie

Pierwszy kryzys naftowy z lat 1973–1974 uświadomił Kremlowi, że Związek Sowiecki może się stać wielkim eksporterem ropy. Najprawdopodobniej decydującym czynnikiem było to, że światowa cena ropy stała się wtedy tak wysoka, iż przekroczyła koszt jej wydobycia z sowieckich złóż, zawsze o wiele wyższy niż w krajach arabskich. Przypuszczalnie jednak Sowieci zdecydowaliby się na światową ekspansję nawet powyżej kosztów własnych, gdyż kurs rubla nie miał żadnego rozsądnego powiązania z kursem dolara. Ważne było to, że na światowym rynku ropy naftowej powstała luka, w którą mógł wejść nowy eksporter.

W wyniku amerykańsko-saudyjskiej „zmowy" (określenie Jegora Gajdara) w latach 80. cena ropy została zbita do około 10 dolarów za baryłkę, co spowodowało krach Związku Sowieckiego. W 1998 r. ropa – po kilku wcześniejszych falach wzrostu – znów kosztowała 10,5 dolara, a Rosja pogrążyła się w kryzysie. Rok później cena ropy jeszcze się obniżyła, a rosyjski budżet wyniósł 40 mld dolarów, czyli był mniejszy od budżetu Nowego Jorku. Wówczas prezydent Jelcyn ustąpił ze stanowiska, które przekazał premierowi Putinowi.

Putin trafił na dobry czas. Cena ropy na światowym rynku najpierw stopniowo rosła, aż w 2005 r. sięgnęła ?72 dolarów za baryłkę, co było skutkiem huraganu Katrina nad Zatoką Meksykańską. Rosyjskie rezerwy walutowe zwiększyły się między początkiem 2003 i końcem 2005 r. z 55 do 182 mld dolarów, a w 2006 r. Moskwa przedterminowo spłaciła prawie całe swoje zadłużenie zagraniczne.

Można by sądzić, że zbieżność tego sukcesu finansowego ze wzrostem ceny ropy była przypadkowa, lecz przeczą temu statystyki rosyjskich obrotów handlowych z zagranicą. Po pierwsze, wyraźny wzrost nadwyżki eksportu nad importem nastąpił akurat w tych latach, w których cena ropy naftowej wzrastała najbardziej. Po drugie, udział surowców (w tym rolnych) w wartości rosyjskiego eksportu zwykle przekraczał 60 proc., a udział samych paliw (czyli praktycznie głównie ropy naftowej i gazu) wynosił około 50 proc. Do niedawna połowa budżetu pochodziła z eksportu tych dwóch surowców, przy czym w ramach tej połowy na ropę przypadało 80 proc., a na gaz 20 proc. Według najnowszych danych udział dochodów z eksportu paliw sięgnął już 70 proc.

Reanimacja imperium

Jaka była polityczna reakcja „odnowiciela Rosji" Władimira Putina na tę mannę z nieba, a raczej spod ziemi? Czy wykorzystał ją na umocnienie państwa, inwestując w unowocześnienie gospodarki i zmianę jej anachronicznej struktury? Czy zajął się zwalczeniem niesłychanej korupcji, zubażającej Rosję i uniemożliwiającej powstanie tam zdrowej klasy średniej, ostoi każdego demokratycznego społeczeństwa?

Ledwie Rosja pozbyła się swoich długów, a już 10 lutego 2007 r., podczas 43. Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, jej prezydent wystąpił z najbrutalniejszym przemówieniem, jakie którykolwiek kremlowski polityk wygłosił od czasu zmarłego w 1954 r. stalinowskiego ministra spraw zagranicznych Andrieja Wyszynskiego. Putin zarzucił Stanom Zjednoczonym, że ich dążenie do stworzenia jednobiegunowego świata jest przejawem niedemokratycznej polityki zagranicznej, która zresztą nie może się powieść, skrytykował rozszerzenie NATO i plan budowy systemu antyrakietowego w Polsce i Czechach, zapowiedział, że Rosja podejmie przeciwdziałania oraz bronił rosyjskiej współpracy z Iranem.

Można było znaleźć kilka powodów takiej postawy: chęć odreagowania upokorzeń lat 90.; zaznaczenia, że Rosja finansowo stanęła na nogi i powraca do światowej gry; wreszcie dania wyrazu rozczarowaniu, że Stany Zjednoczone nie tylko nie uhonorowały należycie jego natychmiastowego akcesu do walki z terroryzmem, ale i coraz częściej i ostrzej krytykują odchodzenie od demokratycznych standardów w rosyjskiej polityce wewnętrznej.

Jednak możliwe, że przede wszystkim Putin chciał pokazać współobywatelom, że ich państwo znów jest wielkim światowym mocarstwem – co zawsze było bodaj jedynym źródłem dumy Rosjan – które rzuca wyzwanie całemu Zachodowi, a ich prezydent jest politykiem twardo walczącym o jego pozycję.

A zatem powrót Rosji do względnej i niepewnej – bo opartej na jednej nodze eksportu paliw – równowagi finansowej (lecz nie gospodarczej) Putin postanowił wykorzystać do reanimacji imperium. Całą swoją politykę wewnętrzną i zagraniczną podporządkował temu jednemu celowi. Olbrzymie wpływy z eksportu ropy i gazu przeznaczono na zbrojenia. Efekty są marne, czego dowodem choćby ciągle przekładany termin wprowadzenia do służby rakiet „Buława", co z kolei spowodowało, że Jurij Dołgoruki, zwodowany 15 kwietnia 2007 r. – po 12 latach budowy – pierwszy od 17 lat atomowy okręt uderzeniowy, miał wypłynąć w pierwszy rejs patrolowy w 2008 r., a nie wypłynął do tej pory. Jedną z przyczyn tak niskiej efektywności inwestycji w sektor zbrojeniowy (i wszelkie inne) jest wszechogarniająca korupcja.

Mizerne w stosunku do ogromnych potrzeb wewnętrznych środki finansowe są marnotrawione na nieosiągalny cel, jakim jest odbudowa imperium. Nieosiągalny geostrategicznie i technologicznie. Co więcej, w rosyjskiej doktrynie wojskowej głównym przeciwnikiem wciąż są Stany Zjednoczone. W tym też duchu indoktrynowane jest – głównie poprzez kontrolowaną przez władze telewizję – społeczeństwo. Kiedy 15 lutego 2013 r. nad Czelabińskiem wybuchł meteoryt, raniąc ponad 1200 osób i powodując wielkie straty materialne, wielu mieszkańców było przekonanych, że to amerykański atak atomowy.

Kto otworzy mundial

Od chwili rozpadu Związku Sowieckiego było jednak oczywiste, że pozbawiona Ukrainy Rosja nie odbuduje imperium. Połączenie się z Ukrainą – a nie jakaś Unia Eurazjatycka, będąca jedynie przykrywką dla unii Moskwy z Kijowem – miało być podstawą imperialnej strategii. Zbrojenia były tylko jej uzupełnieniem. Wydarzenia na Majdanie sprawiły, że Putin zdał sobie sprawę, iż nadszedł kres marzeń o imperium – miraż się rozwiał.

Co mu pozostało? Zachować (w swoim pojęciu) twarz. Zarówno w świecie, jak i – przede wszystkim – wśród Rosjan. Próbował odbudować imperium, ale się nie udało, bo Ukraińcy – omamieni przez Zachód i jego agentów – wybrali integrację z Europą. Trudno, może się jeszcze kiedyś uda, może się Ukraińcy opamiętają. Ale Rosja nie zostaje z pustymi rękami. Putin, jak najwięksi jej władcy, zdobędzie i przyłączy do Świętej Rusi kolejny skrawek terytorium – niech to będzie nawet Krym, niewielki, ale jednak...

Pora zrozumieć, że walcząc o oderwanie Krymu od Ukrainy, Putin nie atakuje, lecz się broni. Całkowicie świadomie broni swego wątpliwego miejsca w historii Rosji, broni się przed mianem nieudacznika, który – tak jak Jelcyn – stracił Ukrainę.

Odbudowując czy też wzmacniając swoją wewnętrzną pozycję, Putin przygotowuje się już także na nieuchronne pogłębienie się napięć gospodarczych i społecznych. Dopóki dotykają one uboższych warstw społeczeństwa, a telewizja i siły bezpieczeństwa podlegają Kremlowi, dopóty może być o siebie spokojny. Kiedy jednak jego arbitraż przestanie się podobać oligarchom, stanie się nie tylko niepotrzebny, lecz nawet szkodliwy.

Już w chwili, gdy Putin rozpoczynał swoją obecną kadencję, było wątpliwe, czy przetrwa również czwartą. Teraz się wydaje, że może nawet nie dokończyć trzeciej. Schyłek Rosji w jej obecnym kształcie politycznym i terytorialnym postępuje. Alternatywą Putina będzie albo Rosja demokratyczna, albo wojownicza, faszystowska junta. Wojskowi mają dość marginalizowania ich przez bezpiekę, chociaż trzeba przyznać, że pozwala się im ona bogacić.

Następne wybory prezydenckie będą w maju 2018 r. Miesiąc później mają się rozpocząć w Rosji mistrzostwa świata w piłce nożnej. Jeżeli rzeczywiście się tam odbędą, ciekawe, kto je będzie otwierał.

Autor pracował w PAN i na UJ, obecnie zajmuje się analizami geopolitycznymi i geostrategicznymi. Opublikował liczne artykuły oraz książki z tego zakresu, m.in.: „Nowy konflikt globalny Rosja – Chiny – NATO". „Średnioterminowe perspektywy rozwoju sytuacji geostrategicznej", „Imperium Americanum? Międzynarodowe uwarunkowania sprawowania hegemonii", „Schyłek Rosji", „Nafta znowu zmieni świat"

Od chwili, gdy kanclerz Angela Merkel zwierzyła się prezydentowi Barackowi Obamie, że według niej Władimir Putin stracił kontakt z rzeczywistością, światowe media i – co gorsza – nawet niektórzy czołowi politycy zastanawiają się, czy na Kremlu siedzi człowiek, który zdaje sobie sprawę z możliwych apokaliptycznych konsekwencji swoich działań. Niektórzy zdają się pokładać nadzieję w tym, że do naciśnięcia „atomowego guzika" potrzebne jest zgodne równoczesne działanie dwóch lub trzech osób (zależy to od charakterystyki zainstalowanego kodu), więc może przynajmniej jedna z nich będzie w pełni władz umysłowych i zapobiegnie najgorszemu.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę