Jeśli państwo chce wspierać niepełnosprawnych, powinno wiedzieć jak. Tymczasem istotne decyzje związane z niemałymi wydatkami podejmowano ostatnio z pistoletem przy skroni. Trudno wtedy o racjonalne rozwiązania. Czasu na ich wymyślenie nie wykorzystaliśmy efektywnie, mimo głosów zainteresowanych środowisk.
Dlatego zapowiadany przez ministra Kosiniaka-Kamysza okrągły stół nie może się ograniczyć do reprezentacji prężnych organizacji umiejących od lat korzystać z różnych źródeł publicznego finansowania. ?W dobie masowych badań społecznych poznanie potrzeb różnych kategorii osób niepełnosprawnych jest nie tylko proste, ale przede wszystkim tanie i szybkie.
Trudny dostęp do opieki
Najpierw trzeba jednak określić główny cel państwa. Czy jest nim umożliwienie niepełnosprawnym pełnienia różnych ról społecznych czy tylko zaspokojenie potrzeb bytowych (choćby wikt i opierunek w domu pomocy)? Formalnie podmiotem wsparcia jest osoba z prawnie orzeczoną niepełnosprawnością, a celem polityki – włączenie jej w życie społeczne. Mówi o tym ratyfikowana przez Polskę w 2012 r. konwencja ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Ale stosowane w praktyce rozwiązania, w tym niektóre przepisy, a przede wszystkim osiągane rezultaty, stawiają pod znakiem zapytania realizację konwencji.
Finansowany obecnie model wspierania niepełnosprawnych w znacznej mierze traktuje ich przedmiotowo i prowadzi do ich izolacji. Tak jest na rynku pracy, gdzie ze środków PFRON dofinansowany jest pracodawca, a nie pracownik.
Dla porównania zapewnienie dziennej aktywności niepracującym niepełnosprawnym w warsztatach terapii zajęciowej (WTZ) kosztuje 1233 złote miesięcznie na uczestnika (dodatkowe 10 proc. kosztów pokrywa powiat). Natomiast opieka dzienna w środowiskowych domach samopomocy, dostępna wyłącznie dla osób chorych psychicznie lub upośledzonych, jest opłacana przez wojewodę według ustalonej dla województwa stawki, która w najbogatszym mazowieckim wynosi 990 złotych na osobę. Oba typy placówek nie zarabiają na siebie, a ryczałtowa stawka musi pokryć wszystkie koszty, w tym obsługi personelu. Niechętnie przyjmowane są osoby „najtrudniejsze", bo wymagają największego wsparcia liczonego w etatach.