Gdzie dwóch się bije, tam trzeci też traci

Od kilkunastu dni Wietnamczycy protestują przeciwko Chińczykom. Podczas tego sporu szkody ponoszą także Tajwańczycy.

Publikacja: 28.05.2014 08:00

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Chiny nie chcą przyznać racji Wietnamczykom i oddać im fragmentu morza w okolicy wysp Paracelskich. Wietnam uważa, że to jego terytorium i że wiercenia głębinowe, które prowadzi tam chińska platforma wiertnicza HD-981 są nielegalne. Statki chińskiej straży przybrzeżnej staranowały i zatopiły niedawno wietnamską łódź rybacką. Już na wyrost zabroniono Wietnamczykom połowów na wodach, które uważają za swoje, ponieważ Pekin wydał dyspozycję o okresie zakazu łowienia między 16 czerwca a 1 sierpnia.

Chiński zakaz tylko dla Chińczyków

W odpowiedzi na chiński zakaz jeden z dyrektorów wietnamskiego ministerstwa rolnictwa i rozwoju wsi, Nguyen Van Trung, dobitnie dał do zrozumienia, że będzie on dotyczył jedynie Chińczyków: „W Wietnamie kierowcy muszą prowadzić pojazdy w kaskach, ale nie oznacza to, że takie prawo można tym samym wprowadzić w Chinach". Chiński zakaz dotyczy zatem tylko chińskich łodzi.

Niestety na skutek antychińskich protestów cierpią także przedsiębiorcy z innych krajów regionu. Najbardziej odbija się to na zakładach tajwańskich, które posługują się tym samym pismem co chińskie. Dla wietnamskich bojówkarzy to jasny znak, że mają do czynienia z Chińczykami, czyli że akurat tu trzeba wybijać szyby i podpalać lokal. Do tej pory spalono już 16 tajwańskich fabryk, a 500 doznało szkód. To wstępne szacunki, ponieważ i zamieszki trwają nadal, i na nic zdają się próby opanowania sytuacji przez rząd. Według przedstawicieli tajwańskiej izby handlowej w Wietnamie wiele zakładów wymaga odbudowy i wyposażenia w nowy sprzęt.

Do tej pory Tajwan był jednym z głównych inwestorów zagranicznych w Wietnamie, który przez ostatnie 20 lat przeznaczył na ten cel ponad 28 mld dolarów. Oficjalne dane z 2012 roku informują o 2,6 mld dolarów tajwańskich inwestycji umieszczając Wietnam na drugim miejscu pod względem inwestorów zagranicznych, zaraz po Japonii. Dla Tajwanu łożenie środków na rozwój swoich interesów w Wietnamie było częścią strategii uniezależniającej wyspę od kontynentalnych Chin. Niestety fala protestów niszczy nie tylko same zakłady, ale także podkopuje wiarę zagranicznych inwestorów w możliwość spokojnego rozwoju w Wietnamie.

Co można zrobić?

Rząd robi co może i ogłasza plany pomocowe dla zagranicznego kapitału na terenach najbardziej dotkniętych protestami, m.in. szykowane są odpowiednie ulgi podatkowe. Lokalne władze także zbierają przedsiębiorców i oficjalnie ich przepraszają za zamieszki wywoływane przez miejscowych. Niesmak i niepewność jednak pozostają.

Wietnam potrzebuje tajwańskich inwestycji. Do 2007 roku kraj rozwijał się w dość szybkim tempie 7 proc. PKB rocznie, ale od tamtej pory, która zbiegła się dla Wietnamu z przystąpieniem do Międzynarodowej Organizacji Handlu oraz ze światowym kryzysem, tempo wzrostu osłabło. W 2012 roku zanotowano jedynie 5,2 proc., najsłabszy od 1999 roku wynik. Prognozy Banku Światowego zakładają niewielką poprawę na obecny, 2014 rok – analitycy mówią o 5,4 proc. Jeżeli okaże się to prawdą, wtedy Wietnam zanotuje siódmy rok z rzędu ze wzrostem poniżej 7 proc. Niedawny kandydat do przejęcia od Chin prymatu jako centrum taniej i wydajnej produkcji w Azji, teraz sam musi zmagać się z wewnętrznymi wrogami swojego rozwoju.

Szansa jeszcze jest

Jeżeli rząd szybko poradzi sobie z protestami i wyciszy antychińskie oraz antyzagraniczne nastroje w kraju, Wietnam ma jeszcze szansę na powrót na ścieżkę wzrostu. W Chinach płace minimalne idą w górę, koszty pracy rosną, a w Wietnamie wciąż można produkować za połowę tego, co w Państwie Środka. Dlatego prostestysa tak bardzo nie na rękę biznesowi. Jeszcze niedawno, bo w ubiegłym roku, tajwański przemysł odzieżowy zainwestował miliard dolarów w Wietnamie. Podobnie południowo koreański Samsung - w marcu 2014 roku otwierał fabrykę smartfonów (inwestycja za 2 mld dolarów), a koncern LG Electronics inwestował 300 mln dolarów na nowy zakład produkcyjny w tym kraju.

Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Pietryga: Polska skręca na prawo. Czy Donald Tusk popełnił strategiczny błąd?
Opinie polityczno - społeczne
Pięć najważniejszych wniosków po I turze, którą wygrali Kaczyński i Tusk
Opinie polityczno - społeczne
Marek Cichocki: Kluczowa dla Polski jest zdolność budowania relacji z USA
Opinie polityczno - społeczne
Hity i kity kampanii. Długa i o niczym, ale obfitująca w debaty
felietony
Estera Flieger: Akcja Demokracja na opak