Takie wydarzenia jak ujawnienie podsłuchanych rozmów polityków są zbawienne dla rządu. Pozwalają wyładować emocje na sprawach drugorzędnych, a przez to zapomnieć ?o najważniejszych – uważa publicysta.
Przyszła pora na wnioski z afery podsłuchowej. Jedni naigrawają się ze strat, jakie ponieśli rządzący, i zacierają dłonie w przewidywaniu korzystnego wyniku wyborczego, inni – przeciwnie – zwracają uwagę, że podsłuchani prominenci mówią o sprawach państwa, a nie prywatnych korzyściach. Wprawdzie językiem prostackim, ale może inaczej nie potrafią. Wprawdzie zawierają pod knajpianym stolikiem niekoniecznie konstytucyjne układy, ale nie inaczej się rozmawia, jeśli nie w sali rokowań, to na pewno na kuluarowych fotelach. Więc wyborca – gdy trochę ochłonie – może im właśnie przyznać rację. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wybory samorządowe już jesienią, za rok prezydenckie i parlamentarne, wkrótce się przekonamy; niektórzy na pewno dotkliwie.
Kaleka pamięć
Jest mniej więcej tak jak po innych aferach, których nie szczędziły nam minione lata: hazardowej, dopalaczowej, pedofilskiej, Amber Gold i jakiej tam jeszcze. Najpierw dużo krzyku, ostre wystąpienie premiera, zapowiedź stanowczych sankcji. Potem ludzie i tak zapomną.
Wyborca w epoce telewizyjnej ma krótką pamięć, a mały ekran i wielki internet dostarczają mu co dnia nowe naręcze barwnych atrakcji. Kaleka pamięć jest ratunkiem zarówno rządzących, jak i opozycji. Rządzących, bo już po paru miesiącach nikt nie pamięta błota, w które ostatnio wdepnęli. Opozycji, bo ludzie zapomnieli, jak rządziła, gdy sami wynieśli ją do władzy. Ale taka właśnie pamięć prowadzi do zguby nas – obywateli – i nasze państwo. Zarówno bowiem tak rządzący, jak i opozycja już pojęli, że nie da się zdobywać ani utrzymać władzy inaczej niż za pomocą afer.
Wiedza wieśniaka
Afery zwykle stawiają w fatalnym świetle rządzących, ale mógłbym przypomnieć parę afer niekorzystnych dla opozycji. Rzecz jednak nie w tym, aby wypominać je komukolwiek z nadzieją poprawy wyniku ulubionej partii albo frakcji. Porażające jest, że nawet najgłośniejsze afery dotyczą w istocie spraw błahych.