Chińska platforma wiertnicza HD-981 wycofana w okolice wyspy Hainan

Chińska platforma wiertnicza została wycofana z wietnamskich wód. Czy to jednak koniec planów ekspansji terytorialnej, które ma w zanadrzu Pekin?

Publikacja: 22.07.2014 14:44

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Po 75 dniach spędzonych w granicach wietnamskich wód terytorialnych platforma wiertnicza HD-981 należąca do Chin została wycofana w okolice wyspy Hainan. O pobyt w tamtejszym rejonie żadne państwo nie może mieć pretensji, ponieważ Hainan to już definitywnie Chiny. Z poprzednimi podróżami konstrukcji do wydobywania surowców nie było już tak różowo.

75 dni napięcia

120 mil morskich od wybrzeży Wietnamu i 18 mil morskich na południe od wyspy Triton należącej do wysp Paracelskich, tam do niedawna znajdowała się platforma niezgody. Chińczycy ustawili ją na terenie wietnamskim, by pokazać, że nie życzą sobie żadnego sprzeciwu odnośnie ustalania granic wedle własnego uznania. Miało być tak, jak życzył sobie tego Pekin, wbrew protestom Wietnamu, Filipin, pozostałych państw regionu, a także pomimo oficjalnych upomnień ze strony ONZ. Firma China National Petroleum Corporation (CNPC), jeden z głównych producentów gazu w Chinach, prowadziła odwierty i badania nie swojego dna fragmentu morza Południowochińskiego.

Wspominane 75 dni później konstrukcja została odholowana z powrotem do miejsca (prawie) stałego pobytu w pobliżu wyspy Hainan. W sporze ucierpiało wielu wietnamskich rybaków, kilka statków także z Hanoi oraz zanotowano jedną zatopioną wietnamską jednostkę. Do tego oczywiście trzeba doliczyć protesty ludności wietnamskich miast, która burzyła się przeciwko firmom należącym do Chin. Palono zakłady produkcyjne, wybijano okna, cierpieli menedżerowie, pracownicy i zwykli ludzie. Wszystko na skutek agresywnych działań sterowanych przez Pekin, które nieuchronnie kojarzyły się z działaniami podejmowanymi w pobliżu naszych granic przez Rosję. Chiny zachowywały się przez ponad dwa miesiące wobec Wietnamu jak Rosja wobec Ukrainy.

Przemysł dobrze sobie radzi

Według pierwszych danych na szczęście nie ucierpiał wietnamski przemysł. Raport banku HSBC daje znać, że wskaźnik PMI informujący o nastawieniu firm na dalsze działania pozostał na poziomie powyżej 50 punktów, czyli sygnalizuje dalszy wzrost. W czerwcu 2014 roku wietnamski eksport notował dwucyfrowy wzrost, a branża usług i przemysłu dokładała 5,8 proc. PKB więcej. To także wzrost wobec 4,8 proc. w analogicznym okresie ubiegłego roku. Napięcia w regionie zniechęciły jedynie turystów, szczególnie tych z Chin, którzy nie chcieli ryzykować podróżując do Wietnamu. Nadzieją na zapewnienie dalszego pasma stabilnego wzrostu jest dla kraju dołączenie do strefy wolnego handlu TPP (Partnerstwa Transpacyficznego). Pozwoli to rządowi Hanoi na uniezależnienie planowania dostaw z Chin.

Gorzej z mediami

Od kilku dni mamy na bieżąco nowe informacje na temat zestrzelonego samolotu pasażerskiego malezyjskich linii lotniczych. 298 ofiar i jak na razie żadnych konsekwencji wobec osób i państw, które zdecydowały na odpalenie rakiety. Wiadomo, że podczas zbrojnych konfliktów łatwo o pomyłki i że czasem komunikacja z dowództwem zawodzi, przeważnie w najbardziej wymagających tego chwilach, ale wygląda na to, że nawet taką tragedię społeczność europejska będzie w stanie Rosji i sponsorowanym przez nią ukraińskim separatystom wybaczyć. Albo przynajmniej zapomnieć.

To, co obserwujemy obecnie w mediach, przypomina trochę zestaw slajdów, które najpierw mają wywoływać skrajne emocje, przyciągać tym samym do telewizorów, by następnie być zastępowane kolejnymi. Tragediami większymi, mniejszymi, innego kalibru, z różnych stron świata. 298 ofiar rakiety ziemia-powietrze zastępują 23 osoby z sopockiego molo potrącone przez szaleńca. Po nich przychodzi fala fałszywych alarmów bombowych w różnych miastach Polski, następnie samobójczy atak gdzieś na Bliskim Wschodzie, kolejna fala izraelskich nalotów na tereny Palestyny. Potem pewnie gdzieś wykolei się pociąg powodując kolejną lawinę ofiar, zderzą trzy ogromne statki pociągając na siebie po drodze kilka mostów ze znajdującymi się na nich pojazdami, ktoś bez powodu otworzy ogień w tłumie i znowu będzie o czym mówić.

Ulotna pamięć odbiorców

Następnie będzie można o tym zapomnieć. Kto pamięta, ile ofiar przyniosła obecność mieszkańców Kijowa na Majdanie Niepodległości? I po ilu dniach spędzonych na mrozie prawie bezkrwawe protesty nagle przerodziły się w zamieszki na dużą skalę? Ile w międzyczasie zginęło separatystów, cywilów i ukraińskich żołnierzy na terenach, których nazwy pojawiają się i znikają z pasków informacyjnych na żółtym, czarnych czy czerwonym tle? Po jakim czasie będzie się przypominać tragedię lotu MH17? A to przecież wydarzenia stosunkowo nieodległe nam nie tylko kulturowo, ale i geograficznie. Co dopiero z sytuacją na Morzu Południowochińskim i zamieszaniu Wietnam-Chiny.

Chińczycy swoją platformę wycofali. Oficjalnych powodów zmiany strategii nie podano, ale podobno CNPC nie znalazła tyle gazu, ile się spodziewano. Być może jednak znaleziono go więcej i chwilowe zaprzeczanie sukcesowi to zwykła PR-owa sztuczka. I tak na terenie spornego morza przez najbliższe miesiące będą panować monsuny. Pierwszy z nich zdążył już złożyć wizytę na chińskim wybrzeżu i zabrać ze sobą kilkadziesiąt ofiar. Po nim przyjdą kolejne, niektóre mniej, niektóre bardziej niszczycielskie. A potem sytuacja wróci do normy, to znaczy jest bardzo prawdopodobne, że Chińczycy znowu zaczną bawić się w grę według własnych reguł. I zagarniać tereny przy pomocy pionków-platform wiertniczych na planszy nowoczesnej gry planszowej, nomen omen chińczyka XXI wieku. Na planszy w kształcie morza Południowochińskiego, w granicach ustalonych przez tak zwaną linię 10 kresek – nazywaną pogardliwie „bawolim/krowim językiem" przez kraje, które terytoria cierpią na chińskich aspiracjach. Wszystko na żywo, na ekranach telewizorów, na pierwszych stronach gazet. Dopóki znowu nie przyjdą monsuny i tych wydarzeń nie przebije jakaś inna tragedia.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?