Dwa fundamentalizmy - Tomasz P. Terlikowski o Państwie Islamskim

Narzucanie przez ONZ czy WHO kolejnym państwom proaborcyjnych rozwiązań – nawet wbrew ich woli – niczym w istocie nie różni się od narzucania szarijatu chrześcijanom – pisze publicysta.

Publikacja: 04.09.2014 02:06

Zachodni, zokcydentalizowany islam już istnieje. Tyle że wbrew nadziejom dialogistów i zwolenników politycznej poprawności nie jest on liberalny i otwarty, ale fundamentalistyczny. Islamiści są zaś jego najnowocześniejszym i najbardziej zachodnim obliczem. Mam świadomość, że dla wielu taka teza jest bluźniercza. Ale naprawdę nie trzeba być wybitnym znawcą islamu i politycznego islamizmu, by to dostrzec, a obecne działania islamistów tylko potwierdzają to, że są oni na wskroś nowocześni – świadomi działania współczesnych mediów, a jednocześnie wydobywają z islamu to, co najbardziej zgodne ze współczesnym postmodernistycznym paradygmatem zachodniego myślenia. Jeśli coś ich różni od zwolenników płynnej nowoczesności, to najwyżej to, że oni są zdania, iż techniki przez nią i dla niej wytworzone trzeba wykorzystać do jej zniszczenia i zastąpienia zachodniego nihilizmu islamskim imperializmem (który gdzieś w głębi także bywa nihilistyczny).

Fanatycy muzułmańscy są mistrzami wykorzystywania mediów społecznościowych do zastraszania, ale też pokazywania swojej linii politycznej

Mistrzowie propagandy

Ten zachodni sznyt fundamentalistów z Państwa Islamskiego najlepiej widać w budowaniu przez nich medialnych komunikatów. Oni są mistrzami docudramy, wykorzystywania mediów społecznościowych do zastraszania, ale też pokazywania swojej linii politycznej. You Tube, Twitter czy Facebook nie mają dla nich tajemnic, a sprawnie przygotowane materiały propagandowe nie tylko przekonują wyznawców islamu (szczególnie z krajów zachodnich) do zaangażowania, ale też niszczą morale Europejczyków i stanowią spójny przekaz do zachodnich polityków i analityków.

Tak jest, choć mam świadomość, że biorąc pod uwagę to, co się stało, teza ta, z punktu widzenia liberalnych standardów komunikacji i polityki, trudna jest do pogodzenia z faktem zamordowania amerykańskiego dziennikarza Jamesa Foleya. Jego śmierć nie była tylko aktem ślepej nienawiści, ale – odpowiednio spreparowana i przedstawiona na ekranach komputerów – miała być, jak to mocno podkreśla Robert D. Kaplan w eseju „Terroryzm jako teatr" – komunikatem skierowanym do zachodnich elit. Islamiści zamordowali dziennikarza na zimno, i na zimno przygotowali spektakl związany z jego śmiercią, a wszystko po to, by przekazać opinii publicznej, że nie zamierzają postępować w zgodzie z zachodnimi regułami gry. Autorzy tego przekazu demonstrują również, że nie cofną się przed żadną zbrodnią, byle tylko pokonać Stany Zjednoczone i Zachód, i by wszędzie zbudować państwo islamskie, w którym będzie tylko jeden wybór: konwersja na islam albo śmierć. Filmik z tym przesłaniem pokazuje jednak również, że islamiści są zdolni do wyprodukowania „dokumentu" zgodnie z najlepszymi hollywoodzkimi standardami, których uczą ich kaci posługujący się nienagannym angielskim.

Podobny przekaz, tyle że skierowany już do zwyczajnych ludzi, niosą ze sobą setki materiałów, które islamscy fanatycy wrzucają do sieci. Choć dokumentują one przede wszystkim okrucieństwo islamistów i stanowią straszak dla Zachodu, to przy okazji przekazują to, co w oczach fundamentalistów jest najważniejsze. Chodzi tu o narrację mającą na celu przywrócenie dumy zachodnim muzułmanom, a także pokazanie im, że nie są skazani na sytuację podrzędności kulturowej i że mogą pokonać nawet silny Zachód, na który uciekali ich rodzice, a który od wieków panuje nad światem arabskim i muzułmańskim.

Ideologia Zachodu

Analizując ideologię, jaka kryje się za islamskim fundamentalizmem, ideą kalifatu i próbą budowy muzułmańskiego państwa teokratycznego, trudno nie dostrzec w nich mocnych wpływów zachodnich. Ideologia islamizmu politycznego czerpie pełnymi garściami z marksizmu, jest próbą zbudowania politycznego raju na ziemi metodą eliminacji tych, którzy w jego budowie przeszkadzają. Owszem są różnice: marksizm chciał budować wieczną szczęśliwość, opierając się na religii komunizmu i ateizmie, fundamentalizm muzułmański na islamie, ale cel pozostaje bardzo podobny, tak jak podobni są wrogowie. I dla fundamentalizmu, i dla marksizmu głównym przeciwnikiem pozostaje liberalny i kapitalistyczny system gospodarczo-mentalny, który wyrasta (nawet jeśli obecnie się do tego nie przyznaje) z chrześcijaństwa. Zwalczenie go, pokonanie „krzyżowców" i chrześcijan pozostaje więc głównym celem obu tych nurtów.

Marksistowskie (a konkretniej maoistowsko-trockistowskie czy lewackie) są także metody walki przyjęte przez większość grup islamistycznych. Ich członkowie uczą metod terrorystycznych z podręczników, które powstawały na potrzeby lewackich grup chcących przeprowadzić w Europie Zachodniej rewolucję. A źródłem takiego stanu rzeczy nie jest tylko to, że walczą w podobnych okolicznościach, ale także fakt posiadania podobnych celów. I jednym, i drugim chodzi o przeprowadzenie rewolucji, zastraszenie mieszczaństwa (zarówno muzułmańskiego, jak i chrześcijańskiego czy postchrześcijańskiego) i wprowadzenie głębokich reform. Warto zauważyć, że radykalny islam w kwestiach gospodarczych czy ekonomicznych dziwnym trafem bardzo przypomina socjalizm czy antyliberalne i antywolnorynkowe pomysły części zachodnich elit.

Zachodnie jest wreszcie w islamizmie podejście do prawa. Klasyczny szarijat (przynajmniej w jego części dotyczącej rodziny) stanowi system prawny obejmujący jednostki, a nie terytoria. Przez wieki w państwach islamskich obowiązywały różne systemy prawa rodzinnego dla muzułmanów i dla chrześcijan, którzy wprawdzie płacili wyższe podatki i czasem podlegali prześladowaniom, ale mogli się rządzić po swojemu. Islamiści jednak odrzucili tak rozumiane prawo i chcą wprowadzać szarijat zreinterpretowany przez zachodnią filozofię prawa, a więc system, który w całości będzie obejmował każdego mieszkańca danego państwa, tak jak obejmuje go obecnie prawo świeckie. To z punktu widzenia islamu sytuacja nowa i niewątpliwie inspirowana myślą i praktyką zachodnią.

Przeciw racjonalizmowi

Ta, z konieczności bardzo krótka, analiza islamizmu pokazuje, że w istocie jest to nurt przeniknięty ideologiami i myśleniem Zachodu. A nawet ujmując rzecz mocniej, jest to zokcydentalizowany islam. I wiele wskazuje na to, że stanowi on jedyną wersję okcydentalizacji islamu, z którą możemy mieć do czynienia. Marzenia postępowców chcących stworzyć albo przynajmniej wesprzeć islam liberalny można włożyć między bajki. Sama istota islamu, jego twarde jądro jest bowiem nie do pogodzenia z liberalną demokracją czy zachodnim typem społeczeństwa.

Powodów jest przynajmniej kilka. Przede wszystkim w islamie nie ma i nie może być zgody na uznanie Jezusowego przekazu o tym, że Bogu oddajemy to, co boskie, a cesarzowi to, co cesarskie. Tam wszystko jest „boskie" i nie ma możliwości przeprowadzenia linii podziału między sferą świecką a religijną. Islam – jeśli jest w pełni przyjęty i przemyślany – to system totalny, obejmujący każdy aspekt życia człowieka, społeczeństwa i państwa. Jakby tego było mało, Koran i tradycja islamska zawierają w sobie także projekt budowy państwa, które ma być istotnym elementem życia muzułmanina. Akceptacja państwa świeckiego jest z tej perspektywy – w najlepszym razie – krokiem na drodze do budowy kalifatu, a w najgorszym przeszkodą na drodze do Boga i stylu życia, jaki przeznaczył On swoim wiernym.

W islamie nie ma także miejsca na – o czym bardzo mocno przypomniał Benedykt XVI w Ratyzbonie – rozumiany w sposób zachodni racjonalizm. Allah nie jest Bogiem Logosu, jest ponad naszymi ludzkimi standardami logiki, rozumu i moralności. Trzeba więc przyjąć (dosłownie i bez hermeneutyki) jego Słowo z Koranu, a nie toczyć nad tym Słowem dyskusję. Jeśli zasady moralne (choćby zakaz przymusu w sprawach religii) nie dadzą się wyprowadzić z Koranu, to trzeba odrzucić owe zasady, a nie zmieniać Koran (czego zresztą zrobić się nie da, bo jest on – według muzułmanów – w całości objawiony przez Allaha Mahometowi i nie podlega jako taki procesowi hermeneutycznemu, jaki chrześcijanie mogą stosować wobec Pisma Świętego).

Islamizm jako genderyzm

Pod tym względem nie ma różnicy między współczesnymi islamistami a tradycyjnym islamem. I jeden, i drugi – co bardzo jednoznacznie wskazuje Johannes J. G. Jansen w „Podwójnej naturze fundamentalizmu islamskiego" – wyznaje te same zasady, normy prawne i ma taką samą filozofię. Jeśli coś je różni, to najwyżej metoda osiągania tych samych celów (czyli zbudowania państwa islamskiego na całym świecie). Islam tradycyjny jest w tej kwestii bardziej zachowawczy, bardziej bliskowschodni – przeniknięty jednak świadomością życia obok siebie ludzi różnych kultur, którzy czasem się zabijają, innym razem podporządkowują się sobie wzajemnie, ale zawsze pozostają sąsiadami. Islamizm natomiast to ruch zachodni. Jego celem jest podporządkowanie wszystkich  za pomocą prawa, policji, a kiedy trzeba, to również siły jednej, globalnej ideologii, która będzie początkiem budowania raju na ziemi. Tak działał też marksizm, a teraz działa neomarksizm w jego rozmaitych politycznych formach.

Narzucanie przez ONZ czy WHO kolejnym państwom proaborcyjnych rozwiązań (nawet wbrew ich woli) niczym w istocie nie różni się od narzucania szarijatu chrześcijanom. Nie ma też zasadniczej różnicy między przymuszaniem chrześcijan do porzucania wiary w krajach arabskich a stosowanym w krajach europejskich wymuszaniem na nich pozostawiania wiary w domach. W obu przypadkach chodzi zatem o ukształtowanie nowego człowieka: islamskiego w wersji fundamentalistów muzułmańskich, „genderowego" w wersji fundamentalistów zachodniej świeckości.

Autor jest filozofem, ?redaktorem portalu Fronda.pl

Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne