Pociągi magnetyczne lewitujące nad torami poruszają się z prędkością 431 km/h w Szanghaju. We Włoszech można przejechać się AGV Italo 360 km/h, francuskie TGV i niemieckie ICE 3 osiągają 320 km/h. Brytyjskie Class 373 Eurostar i tajwańskie THSR 700T potrafią jechać 300 km/h. Ale tylko japoński shinkansen obchodzi właśnie 50. urodziny.
Okrągła rocznica
1 października 1964 roku na peron nr 9 tokijskiego dworca wjechał pierwszy super szybki skład kolejowy. Była za minutę 6 rano, miasto zbierało się do pierwszego piątku miesiąca, a za 9 dni cesarz Hirohito miał otwierać letnie igrzyska w stolicy. Pierwszy shinkansen w historii nazywał się Hikari nr 1. O ile znaczenia cyfry jeden wyjaśniać nie trzeba, to hikari znaczyło światło. Takim samym znakiem (?) nazywano głównego bohatera pierwszej japońskiej powieści „Genji monogatari". Książe z jednego z głównych rodów Kraju Kwitnącej Wiśni był „promienisty", „niczym światło", słowem uosabiał wszelkie możliwe zalety. Podobnie jak shinkansen w 1964 roku. Tyle, że pociąg był na pewno od księcia szybszy.
Pierwsza linia biegła przed pięćdziesięcioma laty od Tokio do Osaki. Pociąg potrafił osiągać 210 km/h, co dla pasażerów było wówczas wynikiem ponad 2,5 raza lepszym od dotychczasowych prędkości. Z każdym rokiem shinkanseny przyspieszały, obecnie pędzą 320 km/h. Od początku istnienia szybkie pociągi na głównej linii Tokaido przewiozły już 5,6 mld pasażerów.
Powojenna Japonia wymagała wiele wkładu finansowego ze strony Stanów Zjednoczonych. Na linii Tokio-Osaka, czyli na głównym szlaku biznesowo-towarowym mieszkało 40 proc. populacji kraju oraz znajdowały się zakłady odpowiadające za 60 proc. japońskiej produkcji. Przedshinkansenowa linia państwowych kolei stanowiła zaledwie 3 proc. całej sieci połączeń, podczas gdy musiała obsługiwać połowę wszystkich pasażerów i przewożonych między tymi dwoma miastami towarów. Przed 1964 rokiem odległość 515 km pokonywało się 6,5 godziny. Ekspres nazywał się Tsubame czyli „jaskółka" i był szybki, ale można było jeździć szybciej.
W drugiej połowie lat 30. XX wieku lokomotywy parowe w Niemczech i Wielkiej Brytanii biły rekordy prędkości powyżej 200 km/h. Zanim na dobre rozpoczęła się druga wojna światowa, Japonia zajmowała coraz większe terytorium i wymagała szybkiego systemu transportu zdolnego łączyć Mandżurię z Koreą, Chinami i samym archipelagiem wysp japońskich. Pierwsze koncepcje szybkich pociągów pojawiały się w 1938 roku i dotyczyły połączenia pomiędzy Tokio a miastem Shimonoseki, na południowozachodnim krańcu głównej wyspy Honshu. Po przebyciu japońskiego odcinka trasy o długości prawie tysiąca kilometrów (zakładano, że potrwa to 9 godzin), planowano dalszą wyprawę podmorskim tunelem do koreańskiego portu Busan, następnie do Seulu, stolicy ówczesnego państwa Mandżukuo, które obecnie nazywa się Changchun i dalej aż do Pekinu. Wybudowanie samej linii Tokio Shimonoseki miało zostać zakończone w 1954 roku.