To czas nie tylko przygotowania na Boże Narodzenie, ale także na paruzję, czyli powtórne przyjście Pana Jezusa. Dlatego przez okres wyznaczony przez cztery niedziele ludzie rzeczywiście wierzący mają trwać w radosnym przygotowaniu, ale też w pokucie i próbie nawrócenia.

W tym samym jednak czasie większość (obawiam się, że znacząca) Polaków przygotowuje się do zupełnie innego święta i w zupełnie inny sposób. Od Wszystkich Świętych (zwanych w kalendarzu niewierzących Świętem Zmarłych albo dniami po Halloween) sklepy, a także ulice zapełniają się kolorowymi lampionami, choinkami i pajacami w czerwonych gaciach, którzy z niewiadomych powodów nazywani są świętymi Mikołajami, choć ze świętością i biskupem z Azji Środkowej niewiele mają wspólnego. Zaczyna się czas nieopanowanego kupowania, zaopatrywania się w przedmioty i produkty, które do niczego nie są nam potrzebne, ale które mają sprawić wrażenie, że nasze świętowanie będzie radośniejsze i pełniejsze. „Magia świąt jest w prezentach" – głosi wielki billboard opodal mojego domu, a wiele wskazuje na to, że ludzie rzeczywiście w to wierzą i rzucają się na zakupy z pasją godną lepszej sprawy.

Zamiast jednak przygotować się na przyjście bezbronnego Maleństwa, które jest Bogiem i które świat chciał zabić (kiedyś rękoma żołdaków Heroda, teraz rękoma aborcjonistów i zwolenników wolności wyboru), przygotowujemy się jedynie na nadejście święta wielkiego żarcia. Zamiast czuwania przed powtórnym przyjściem Pana wybieramy „zakonsumowanie się", „zazakupowanie się" na śmierć. Tak przygotowani na pewno nie jesteśmy w stanie przeżyć Bożego Narodzenia. Może jedynie Święta Bombki i Choinki (jak to był kiedyś nazwał Boże Narodzenie jeden z moich szefów w Polskiej Agencji Prasowej), lub świeckiej „gwiazdki". Ono jednak nie jest w stanie dać nam radości, pełni, spełnienia, a jego skutkiem będzie jedynie przejedzenie i przemęczenie.

Dziś wciąż mamy jeszcze wybór. Możemy zdecydować, czy chcemy adwentowo oczekiwać świąt, chodząc na roraty, nawracając się, czy wybieramy wyłącznie zakupy. Od tego, co dziś wybierzemy, zależy to, co będziemy obchodzić 25 grudnia. Czy będzie to rzeczywiście Boże Narodzenie czy jakieś Święto Konsumowania Prezentów?

Autor jest redaktorem naczelnym telewizji Republika