Reklama dźwignią handlu – głosił przed laty znany slogan. Oprócz tego, że w cenie produktów i usług są ukryte coraz wyższe koszty marketingu i reklamy, niewiele się zmieniło. Coraz wyższe to nawet łagodnie powiedziane – np. Procter & Gamble w 2010 r., aby zarobić na czysto jednego dolara, musiało wydać 24,5 centa na reklamę. W stosunku do przychodów było to ok. 4 proc.
Konkurencja jest coraz większa, nakłady reklamowe rosną, niekoniecznie z korzyścią dla klientów. Bo nie dość, że reklamy trafiają do nich zwykle w czasie, który przeznaczają na rozrywkę, to na dodatek zawyżają mocno ceny produktów. Weźmy za przykład Coca-Colę. Koncern wydał w 2013 r. 3,3 mld dol. na reklamę, produkując 11,7 mld litrów napojów. Przyjmując dla uproszczenia obliczeń, że produkował tylko napoje, daje to 28,2 centa kosztów reklamy na litr. Gdy zachęceni reklamą ze św. Mikołajem kupujemy więc dwulitrową colę, płacąc za nią np. 5,8 zł, teoretycznie aż 1,86 zł z tego przypada na koszty globalnej reklamy. Trzeba przyznać – dość dużo.