Pomysł budowy elektrowni jądrowej w Polsce jest absurdalny pod względem ekonomicznym i byłby szkodliwy dla polskiego bezpieczeństwa energetycznego. Jest to także projekt mało realny. Na razie wydano około 200 milionów złotych na przygotowania, promocję i reklamy, a już na wstępnym etapie projekt jest opóźniony o kilka lat wobec zakładanego harmonogramu. Z roku na rok to opóźnienie rośnie, a zatem rosną koszty.
Nieład organizacyjny, który ma miejsce na tak wczesnym etapie, pokazuje, że przy ewentualnej budowie możemy spodziewać się jeszcze większych opóźnień. To było widać na przykładzie elektrowni jądrowej Olkiluoto 3 w Finlandii, gdzie budżet przekroczono kilkakrotnie, a opóźnienie było dziesięcioletnie. Finowie wycofali się z kolejnego projektu Olkiluoto 4.
Zamiast budować elektrownię jądrową, Polska mogłaby na przykład zainwestować w morskie farmy wiatrowe w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej na Bałtyku, a zarazem poza obszarami chronionymi morskimi Natura 2000. Dostarczyłoby to tyle samo prądu co elektrownia jądrowa, uwzględniając oczywiście to, że wiatr nie zawsze wieje z taką samą siłą. Byłby to prąd tańszy, a przy okazji powstałoby więcej miejsc pracy.
Inną możliwością jest, by zamiast wydawać ogromne sumy na pierwszy blok elektrowni jądrowej (koszt to około 45 miliardów złotych), moglibyśmy te pieniądze wydać na łączne inwestycje w 250 tys. rozproszonych elektrowni słonecznych, setki biogazowni i tysiące mikrobiogazowni oraz przeprowadzić program głębokiej termomodernizacji 250 tys. budynków w Polsce i wymiany oświetlenia na LED-owe we wszystkich polskich domach i mieszkaniach. Takie rozwiązania dałyby lepszy efekt energetyczny liczony w wyprodukowanych i zaoszczędzonych MWh. Są one dostępne na wyciągnięcie ręki, byłyby oparte na polskich technologiach i polskich dostawcach.
Tylko inwestycje w OZE i zwiększanie efektywności energetycznej są w stanie na czas wypełnić powęglową lukę w polskim miksie energetycznym, bo od węgla będziemy odchodzić tak czy inaczej. Elektrownia jądrowa, jeśli w ogóle by powstała, zakładając bardzo optymistyczny scenariusz, to w 2031 roku. A to będzie już zdecydowanie za późno, bo nie zapewni nam prądu w ciągu najbliższych kilku i kilkunastu lat. A to teraz, a nie za lat 16 lub więcej rozstrzygać się będzie nasze bezpieczeństwo energetyczne.