Zdolni do samodzielnej obrony

Nadzieja, że jeśli my będziemy postępować szlachetnie, inni będą postępować tak samo, jest złudna. Polsce potrzebny jest realizm strategiczny w dziedzinie bezpieczeństwa, a to oznacza przede wszystkim kierowanie się własnymi interesami – zauważa były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

Publikacja: 06.03.2016 17:35

Leon Komornicki

Leon Komornicki

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski

Strategiczne środowisko bezpieczeństwa międzynarodowego podlega dynamicznym zmianom. Słabną fundamenty gospodarcze bezpieczeństwa. Znaczenia nabierają zaś nowe wyzwania i zagrożenia – imperializm Rosji, globalny terroryzm, masowa migracja ludzi z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu do Europy, zagrożenia cybernetyczne, wojny hybrydowe i asymetryzacja bezpieczeństwa nuklearnego.

Ponieważ ryzyka się nasilają, pojawia się naturalny odruch zamykania się przez poszczególne państwa NATO w skorupie własnych obaw. Widoczna jest tendencja do chowania „głowy w piasek". Jednym z głównych problemów staje się zmniejszający się poziom zaufania między państwami i pojawiać się może zjawisko renacjonalizacji polityki bezpieczeństwa poszczególnych krajów. W tej sytuacji aby skutecznie zapewnić sobie bezpieczeństwo, Polska musi oprzeć je na swojej wiarygodnej sile obronnej oraz na wspólnych interesach w ramach bezpieczeństwa sojuszniczego, wspólnotowego i partnerskiego.

Wadliwe założenia

Polsce od momentu przystąpienia do NATO nie udało się zbudować wiarygodnej i adekwatnej siły obronnej państwa. Przyjęto bowiem wadliwą strategię obronności opartą na złudnych marzeniach o „dobrej Rosji" i idealnym sojuszu. Pominięto tym samym nasze doświadczenia historyczne oraz doświadczenia z konfliktów zbrojnych i kryzysów bezpieczeństwa międzynarodowego. Strategia obronności Polski nie uwzględniła także realistycznej oceny stanu prawdopodobnego rozwoju sytuacji dotyczącej bezpieczeństwa w Europie i na świecie. A to z kolei spowodowało, że Polska nie tylko nie ma dziś siły obronnej, ale także zniweczone zostały dotychczasowe wysiłki w zakresie modernizacji i restrukturyzacji sił zbrojnych.

Nasze doświadczenia historyczne oraz właściwa ocena stanu i możliwego rozwoju sytuacji bezpieczeństwa pozwala na sformułowanie podstawowego wniosku - w sprawach obronności i bezpieczeństwa Polski należy kierować się realizmem. Tego wymaga racja stanu.

Opracowując strategię obronności posłużono się wadliwą metodologią. Naszą strategię opracowano na podstawie koncepcji strategicznej NATO. Taka kolejność okazała się z gruntu błędna. Sojusze postrzegano wedle wzorców Układu Warszawskiego, czyli uznano, że strategia sojusznicza jest nadrzędna w stosunku do strategii narodowej. Tak było w Układzie Warszawskim, ale w NATO nadrzędne są strategie narodowe: jasno zdefiniowane interesy i cele oraz środki, jakie państwo przeznacza na ich osiągnięcie. Dopiero później ze zderzenia narodowych strategii wyłonić się powinna - w drodze negocjacji i przyjmowania w drodze consensusu – wspólna strategia sojusznicza.

Strategia obronności Polski była więc niezrozumiała dla naszych sojuszników, choć przyjmowana przez nich do wiadomości. To powoduje, że w strategii sojuszu nie w pełni uwzględniono nasze realne potrzeby wynikające z zagrożeń ze strony Rosji. A to z kolei sprawia, że nasze potrzeby zgłaszane doraźnie do sojuszników – wynikające z pojawiających się zagrożeń i konfliktów międzynarodowych - nie są uwzględniane bądź rozwiązywane w sposób nas satysfakcjonujący. Przykładem tego jest zgłoszona przez nas potrzeba rozmieszczenia baz wojskowych NATO na terenie Polski.

Wspólne interesy

Aby naprawić ten stan trzeba opracować kompleksowy dokument traktujący w sposób zintegrowany strategię bezpieczeństwa i obronności. W pierwszej kolejności stałby się on przedmiotem uzgodnień między rządem a prezydentem RP, potem zaś zostałby wynegocjowany z NATO. W wyniku tego procesu powinna powstać ostateczna wersja dokumentu „Strategia bezpieczeństwa i obronności RP", który powinien być przyjęty przez parlament. Dokumentowi temu powinna być nadana ranga ogólnopaństwowa.

Formułując oczekiwania wobec NATO i Stanów Zjednoczonych jako głównych zewnętrznych filarów bezpieczeństwa RP (wewnętrznym – bo najważniejszym filarem musi być zawsze własny potencjał bezpieczeństwa i obrony), należy realnie oceniać ich możliwości.

Polska mogłaby liczyć na wsparcie ze strony sojuszników w razie agresji na dużą skalę w wojnie w pełnym wymiarze, nie dlatego, że sama daje przykłady solidarnej postawy (co jest wartością samą w sobie), ale dlatego, że w razie agresji na pełną skalę interesy sojuszników Polski również byłyby zagrożone. W takiej sytuacji w NATO łatwo byłoby o porozumienie, a sojusz w naturalny sposób byłby solidarny w obronie interesów jego członków i spójny w działaniu tak jak miało to miejsce w czasie zimnej wojny. Wojska sojusznicze przybyłyby do Polski nie z sympatii, ale w obronie swoich interesów. Stąd też najlepszą strategiczną metodą ubezpieczenia się na wypadek ataku jest staranie się o ulokowanie zawczasu jak największej liczby konkretnych interesów sojuszniczych w Polsce. To jest też realna droga do spójności z NATO.

Reagować samodzielnie

Zupełnie inaczej należy postrzegać możliwe reagowanie NATO – by udzielić pomocy Polsce w obliczu ewentualnych zagrożeń asymetrycznych, selektywnych, wojny hybrydowej, sytuacjach kryzysowych, na pograniczu akcji militarnych i pozamilitarnych mogących się pojawić nagle, z zaskoczenia, które nie dotykają wszystkich członków sojuszu jednakowo ani nawet podobnie i wobec których trudno o szybką, zgodną reakcję.

Pierwsze wnioski mówią, że jeśli następuje reakcja, to z opóźnieniem i w sposób ograniczony. Gdyby doszło do agresji na dużą skalę, warto zdawać sobie sprawę z tego, że zdolności wojskowe państw NATO, kształtowane przez wieloletnie doświadczenia w operacjach przeciwpartyzanckich, nie mają wiele wspólnego ze zdolnościami, jakie byłyby potrzebne w tym wypadku. Dlatego też NATO i Wojsku Polskiemu potrzebna jest duża ilość ćwiczeń zgrywających dowództwa i sztaby, a także systemy dowodzenia i walki w operacjach obronnych, w terenie, uwzględniających charakter agresji i działań zaczepnych potencjalnego przeciwnika.

Podobnie rzecz się ma w odniesieniu do wojny hybrydowej, zagrożeń selektywnych, o stosunkowo największym stopniu prawdopodobieństwa spośród różnych scenariuszy zagrożeń dla Polski.

Wnioski, z analizy charakteru współczesnego środowiska bezpieczeństwa i determinowanego przez niego charakteru nowego NATO, wskazują, że w polskiej strategii priorytetem muszą być narodowe zdolności do skutecznego, i w razie potrzeby, samodzielnego reagowania na mogące wystąpić nagle zagrożenia selektywne, stwarzające problemy decyzyjne dla Sojuszu, oraz podjęcia skutecznej obrony własnego terytorium w początkowej fazie wojny na dużą skalę w wypadku jej rozpoczęcia z zaskoczenia, do czasu przystąpienia do działań wojsk sojuszu. Zdolności sił zbrojnych RP – przeciwzaskoczeniowe, winne być naszą specjalnością w ramach NATO, jako państwa granicznego. Osiągnięcie tych zdolności powinno było być priorytetem transformacyjnym sił zbrojnych RP. Tak się nie stało.

Wobec tego dzisiaj pilnie należy skoncentrować się na osiągnięciu tych zdolności i na to należy kierować zdecydowaną większość środków. To musi być podstawowy wkład Polski do siły Sojuszu. Inne zdolności, w tym ekspedycyjne, na które dotychczas kierowano główny wysiłek, mogą mieć charakter wyłącznie uzupełniający. W operacjach ekspedycyjnych, kryzysowych Polska powinna uczestniczyć tylko w taki sposób, aby nie degradować podstawowych dla RP i sojuszniczego bezpieczeństwa polskich zdolności strategicznych.

Takie podejście nie oznacza marginalizowania znaczenia NATO, w tym jego siły i spójności. Oznacza tylko, że najważniejszym gwarantem bezpieczeństwa jest własny potencjał, mądrze dostosowany do potrzeb i możliwości.

Realizm strategiczny

NATO nie jest dziś monolitem, którym było w okresie zimnej wojny. A to sprawia, że możliwa jest swobodniejsza gra interesów poszczególnych państw czy ich samolubne postawy. I na nic zda się odwoływanie się przez Polskę do szlachetnych wartości. Nadzieja, że jeśli my będziemy postępować szlachetnie, to inni będą postępować tak samo, jest złudna.

Polsce potrzebny jest realizm strategiczny w dziedzinie bezpieczeństwa, a to oznacza przede wszystkim kierowanie się własnymi interesami i uwzględnianie interesów innych podmiotów, sojuszników, partnerów i przeciwników. Strategię bezpieczeństwa narodowego trzeba budować na chłodnej kalkulacji, a nie na gorącej wierze w nawet najbardziej szczytne idee. W nadchodzących latach Polska powinna wykorzystać swe doświadczenia strategiczne dla zbudowania własnej siły obronnej państwa, transformacji (integracji) narodowego systemu bezpieczeństwa, a także zgodnego z interesami ukierunkowania przyszłego kształtu NATO i Unii racjonalizacji naszego partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi.

Autor jest generałem dywizji. Służbę zawodową rozpoczął w 1968. W latach 1981-1984 był słuchaczem Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRR w Moskwie. We wrześniu 1992 roku został zastępcą szefa Sztabu Generalnego WP. W 1998 zwolniony do rezerwy. Od 1991 r do chwili obecnej Przewodniczący Zarządu Fundacji Poległym i Pomordowanym na Wschodzie

Strategiczne środowisko bezpieczeństwa międzynarodowego podlega dynamicznym zmianom. Słabną fundamenty gospodarcze bezpieczeństwa. Znaczenia nabierają zaś nowe wyzwania i zagrożenia – imperializm Rosji, globalny terroryzm, masowa migracja ludzi z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu do Europy, zagrożenia cybernetyczne, wojny hybrydowe i asymetryzacja bezpieczeństwa nuklearnego.

Ponieważ ryzyka się nasilają, pojawia się naturalny odruch zamykania się przez poszczególne państwa NATO w skorupie własnych obaw. Widoczna jest tendencja do chowania „głowy w piasek". Jednym z głównych problemów staje się zmniejszający się poziom zaufania między państwami i pojawiać się może zjawisko renacjonalizacji polityki bezpieczeństwa poszczególnych krajów. W tej sytuacji aby skutecznie zapewnić sobie bezpieczeństwo, Polska musi oprzeć je na swojej wiarygodnej sile obronnej oraz na wspólnych interesach w ramach bezpieczeństwa sojuszniczego, wspólnotowego i partnerskiego.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Duopol kontra społeczeństwo
analizy
PiS, przyjaźniąc się z przyjacielem Putina, może przegrać wybory europejskie
analizy
Aleksander Łukaszenko i jego oblężona twierdza. Dyktator izoluje i zastrasza
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Arak: Po 20 latach w UE musimy nauczyć się budować koalicje
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Krótka ławka Lewicy
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?