Janusz Lewandowski: Wiarygodność, głupcze!

Sprowokowana przez PiS licytacja na obietnice socjalne jest dla przyszłości równie groźna, jak niszczenie państwa prawa – pisze polityk PO.

Aktualizacja: 24.11.2019 21:34 Publikacja: 24.11.2019 18:26

„Największą utraconą szansą opozycji w 2019 roku był ogromny i rosnący rezerwuar młodzieżowej wrażli

„Największą utraconą szansą opozycji w 2019 roku był ogromny i rosnący rezerwuar młodzieżowej wrażliwości w kwestiach klimatycznych”

Foto: Anna Zombirt

W sezonie wyborczym 2019/2020 nikt nie waży się podpowiadać prezesowi PiS, bo przecież jest nieomylny. Mnożą się natomiast rady dla opozycji. Pośród tych porad za słabo wybrzmiał postulat wiarygodności. Wiarygodność to harmonia przekazu z publicznym postrzeganiem nadawcy tego przekazu. Jeśli zakrada się fałsz, obietnica nie działa. Zilustruję to na przykładach porażki i sukcesu, które przerabiałem na własnej skórze.

W roku 1993 mój Kongres Liberalno-Demokratyczny prowadził kampanię w amerykańskim stylu, wsparty przez firmę Saatchi & Saatchi. Jako największą bolączkę Polaków zdiagnozowała ona bezrobocie. Stąd hasło: „Milion nowych miejsc pracy". Niestety, całkowicie niespójne z wizerunkiem KLD, co zostało bezlitośnie obnażone w kampanii. Wynik – 3,99 proc. głosów. Wierzę, że wierność własnym hasłom i czynom – prywatnej własności i przedsiębiorczości – znalazłaby więcej niż 5 proc. zwolenników, zapewniając skromną obecność w Sejmie.

Rok 2011 – wybory parlamentarne, które po raz pierwszy od 1989 r. odnowiły mandat rządzącej partii. Przypomina się przy tej okazji, i słusznie, tuskobus, który objechał Polskę. Główną amunicją wyborczą PO był jednak spot emitowany do znudzenia, w którym padła obietnica „nawet 300 mld" z Unii Europejskiej. Świadomie w kampanii krajowej wybrano wiarygodną obietnicę europejską. Odwrotnie niż PiS w kampanii europejskiej 2019, kiedy uciekał na krajowe podwórko z nową porcją wyborczej kiełbasy.

Antypody skuteczności

Znalezienie własnego pola wiarygodności w kadencji 2015–2019 stało się trudniejsze z dwóch powodów. Po pierwsze, media społecznościowe kreują rzeczywistość wirtualną i zmieniają postrzeganie rywalizujących postaci czy partii. Skutecznie przemalowano popularnego prezydenta Komorowskiego na poczciwego gajowego (przy wtórze nieudolnej kampanii), a potem zakłamano rzeczywistość w wyborach parlamentarnych („Polska w ruinie"). Ogólnoświatowe wyczulenie na internetowych trolli osłabiło znaczenie tego czynnika, ciągle obecnego w wyborach roku 2019, ale misję okłamywania rodaków wypełniła z nawiązką telewizja Kurskiego, zamieniona w tubę propagandy rządowej.

Arena europejska pozostaje obszarem wysokiej wiarygodności opozycji, zwłaszcza Koalicji Obywatelskiej. Moje osobiste przyrzeczenie z roku 2011 zamieniło się w 500 mld bezzwrotnych funduszy dla Polski. Wiarygodność rozciąga się poza budżet, na inne dziedziny istotne dla Polski. Bierze się z siły delegacji PO–PSL w największej frakcji europarlamentu, a także niedocenianego w Polsce wpływu Donalda Tuska na agendę międzyrządową UE.

Na antypodach tej skuteczności jest bezradność rządu PiS, co wynika z osamotnienia, które dramatycznie ujawniło niezapomniane 1:27. Rejestr porażek kadrowych i legislacyjnych wydłuża się z każdym miesiącem PiS u władzy, a wiele z tych porażek oznacza materialne straty dla Polski. Chciałem to mocno wyeksponować na wyborczej konwencji KO, ale postawiono na nieprzewidywalnego Wałęsę...

Most za daleko

Wielkim paradoksem polskiej polityki jest to, że w społeczeństwie, które bije rekordy zaufania do UE, europejską słabość PiS można obrócić w polityczną siłę. Dokonał tego Kaczyński – wirtuoz złych emocji. W roku 2015 skojarzył Unię z uchodźcami, którzy roznoszą zarazki. Rasistowski ton i inne strachy na Lachy miały wzięcie w kraju uchodźstwa od głodu i wojny! Strategia obrony polskiej chaty z kraja wybrzmiała jeszcze mocniej po wyborach europejskich roku 2019, gdy okazało się, że uliczne demonstracje środowisk LGBT i obnażenie patologii kościelnych („Kler", film Sekielskich) mobilizują Polskę wiejską i małomiasteczkową w obronie wiary i rodziny. Można na tym robić zwycięską politykę, w harmonii z plebanią, chroniąc naród przed „ofensywą zła", kojarzoną teraz, zupełnie jak w PRL, ze zgniłym Zachodem.

Lekcja warta zapamiętania! Na głównym froncie sporu o Polskę, jakim będą wybory prezydenckie 2020, każdy obyczajowy most za daleko, jest prezentem dla PiS. Wszystko, co idzie dalej niż związki partnerskie, refundacja in vitro oraz kompromis aborcyjny należy pozostawić partiom mniejszego wzięcia. Środowiska LGBT i ruchy feministyczne mają z czego wybrać i wierzę, że nie zagłosują w drugiej rundzie na złość opozycji, widząc, że naturalna ewolucja obyczajów postępuje.

Znieczuleni i ogłupiani

O ile żywiołem PiS jest kulturkampf, który dzieli i podżega do wojny domowej, to po stronie opozycji można znaleźć osoby, które wiarygodnie obiecują odbudowę wspólnoty. Akt odnowy demokracji ma gwarantować, że nie będzie lepszego i gorszego sortu. Dla wielu Polaków, świadomych, że niszczone są instytucje, które były naszą przepustką do NATO i UE, obrona demokracji jest tożsama z polską racją stanu. Ale gasnące manifestacje obywatelskie i zawieszenie nadziei na instytucjach unijnych (wyraz bezradności) nakazuje „uczłowieczenie" abstrakcyjnie brzmiących haseł obrony demokracji i praworządności. Ludzkie losy dowodzą, że brak bezpieczników ustrojowych czyni nas bezbronnymi w zderzeniu z państwem PiS. Jak tego kierowcę seicento, który trafił na kolumnę samochodową premier Szydło, czy przedsiębiorcę, który z oskarżyciela (afera ze Srebrną) zamienia się w ofiarę ściganą przez prokuraturę Ziobry. Dotyczy to jednostek, ale także wszelkich mniejszości.

Naród znieczulony przez 500+ i ogłupiany przez TV Kurski puszcza mimo uszy nawałnicę afer PiS. „Może i kradną, ale się dzielą" – tak nisko upadły oczekiwania wobec polityków! Nie zwalnia to od dokumentowania nadużyć, które inne rządy wysadziłyby w powietrze. Niebywała pazerność – zaprzeczenie deklarowanej „służbie państwu" – idzie w parze z marną jakością rządzenia. PiS wykłada się na każdym bardziej złożonym programie, od Mieszkanie+ po „Czyste powietrze", przez elektromobilność i budowę promów.

Nade wszystko państwo ukradzione przez miernych, ale wiernych oferuje nędzną jakość usług publicznych. Ludzie nie mieli poczucia wysokiej jakości tych usług w III RP, ale uległy one dramatycznemu pogorszeniu. Jest to namacalne dla chorych – brak leków, kolejki, niewydolność onkologii. Równie namacalne są kłopoty uczniów i rodziców, spowodowane przez nonsensowną reformę szkolnictwa, która dziś powoduje chaos, a jutro upośledzi naszą młodzież wobec rówieśników z Zachodu. Punkty dla opozycji, o ile pokazuje, jak temu zaradzić.

Docieramy do sfery najwyższej wiarygodności rządu i niemocy opozycji, jaką jest polityka socjalna. Realny dorobek koalicji PO–PSL (żłobki, przedszkola, urlopy rodzicielskie, świadczenia pielęgnacyjne, Karta Dużej Rodziny, program „Maluch") został przebity przez 500 złotych rozszerzone na każde dziecko. Nieznana po roku 1989 skala rozdawnictwa pieniędzy podatników, czyli przekupywania wyborców za ich własne pieniądze, znieczuliła naród na wszelkie wady i nadużycia władzy. Nic to, że od roku 2018 ubóstwo wzrosło, a dzietność spadła. PiS wyznaczył pole gry, a opozycja może tylko przysięgać, że nic nie zabierze.

Miłe złego początki

Własne obietnice giną w tłoku prezentów rządowych. Sprowokowana przez PiS licytacja na obietnice socjalne jest dla przyszłości równie groźna, jak niszczenie państwa prawa. Zwłaszcza że przenosi się na teren obietnic gospodarczych, wedle zasady, kto da więcej – w płacach i ulgach podatkowych, szczególnie dotkliwych dla samorządów. Dorobkiem sezonu wyborczego 2019 jest rozregulowanie systemu podatkowego, co w gospodarce rodzi strategię optymalizacji podatkowej, a nie rozwojowej. Doceniam wysiłki Andrzeja Rzońcy z KO, by wiązać wszelkie przywileje z pracą. Większość rodaków bierze 500+, ale wie, że dobrobyt bierze się z pracy i przedsiębiorczości...

Największą utraconą szansą opozycji w 2019 r. był ogromny i rosnący rezerwuar młodzieżowej wrażliwości w kwestiach klimatycznych. Tu PiS ma wiarygodność zerową, celebrując nową kopalnię węgla i bloki węglowe, walcząc z wiatrakami. Niestety, opozycja miała „zielonych" pośredników, którzy nie trafili do serc młodzieży. To jest najważniejsze pole konfrontacji o głosy młodego pokolenia.

Eksponując wiarygodność, jestem świadom, że PiS ma ją tu i teraz, zapewniając gotówkę w kieszeni. Opozycja mówi prawdę: miłe złego początki. Wyborcy decydują o tym, czy grecka droga do dobrobytu wygra z odpowiedzialnością za przyszłe pokolenia.

Autor jest europosłem. W latach 80. był doradcą ekonomicznym Solidarności, współzałożycielem Kongresu Liberalno-Demokratycznego i ministrem przekształceń własnościowych w rządach Jana Krzysztofa Bieleckiego i Hanny Suchockiej

W sezonie wyborczym 2019/2020 nikt nie waży się podpowiadać prezesowi PiS, bo przecież jest nieomylny. Mnożą się natomiast rady dla opozycji. Pośród tych porad za słabo wybrzmiał postulat wiarygodności. Wiarygodność to harmonia przekazu z publicznym postrzeganiem nadawcy tego przekazu. Jeśli zakrada się fałsz, obietnica nie działa. Zilustruję to na przykładach porażki i sukcesu, które przerabiałem na własnej skórze.

W roku 1993 mój Kongres Liberalno-Demokratyczny prowadził kampanię w amerykańskim stylu, wsparty przez firmę Saatchi & Saatchi. Jako największą bolączkę Polaków zdiagnozowała ona bezrobocie. Stąd hasło: „Milion nowych miejsc pracy". Niestety, całkowicie niespójne z wizerunkiem KLD, co zostało bezlitośnie obnażone w kampanii. Wynik – 3,99 proc. głosów. Wierzę, że wierność własnym hasłom i czynom – prywatnej własności i przedsiębiorczości – znalazłaby więcej niż 5 proc. zwolenników, zapewniając skromną obecność w Sejmie.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Waga nieważnych wyborów
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Dlaczego kobiety nie chcą rozmawiać o prawach mężczyzn?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Gorzka pigułka wyborcza
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Czy szczyt klimatyczny w Warszawie coś zmieni? Popatrz w PESEL i się wesel!
felietony
Marek A. Cichocki: Unijna gra. Czy potrafimy być bezwzględni?