Dwadzieścia dolarów – odpowiadałem w 1989 r. na pytania pracujących ze mną nad fiordami Norwegów, ileż to się zarabia w Polsce. „Dziennie?". „Nie, miesięcznie" – mówiłem, wywołując niedowierzanie. Dzisiaj w firmach w naszym kraju zarabia się średnio 1350 dol., ale mamy apetyt na więcej. I politycy obiecują go zaspokoić. Przed ostatnimi wyborami snuli miraże państwa dobrobytu i dogonienia Niemców w 21 lat. Firma Grant Thornton mocniej stoi na ziemi, bo szacuje, że osiągnięcie średnich zarobków w UE przy obecnym tempie zajmie nam 50 lat. A więc niezależnie od dużego przybliżenia takiej prognozy to zadanie na pokolenia. Kto nie ma cierpliwości, może pójść na skróty i wybrać emigrację. My, którzy zostajemy w kraju, musimy jednak sami szukać rozwiązań.