Utrata dostępu do unijnego rynku miałaby dla polskiej gospodarki katastrofalne skutki. Mimo to w debacie publicznej uporczywie powraca kilka nieistotnych pytań. Brak natomiast pytań ważnych.
Pytanie nieistotne #1
Czy rządzący Polską chcą opuszczenia UE? Opozycja utrzymuje, że działania PiS mają na celu samowykluczenie naszego kraju z Unii Europejskiej. Rządzący są zatem cyniczni albo naiwni w swojej szczerości. PiS utrzymuje, że nie chce rozluźniać stosunków z Europą Zachodnią. Naiwność lub złe intencje przypisuje opozycji, odgrywającej rolę pożytecznych idiotów w unijnych zmaganiach polityczno-finansowych.
Największym problemem tego sporu jest jego jałowość. Intencje władzy, jakiekolwiek by były, są mało istotne dla procesów, które rozpoczęła. Dość zauważyć, że premier David Cameron niezmiennie był przeciwny brexitowi.
Pytanie nieistotne #2
Czy PiS ma rację w sporze o praworządność? Z perspektywy krajowej odpowiedź na to pytanie ma rzecz jasna fundamentalne znaczenie dla ustroju naszego państwa. Dla oceny ryzyka wypchnięcia (się) Polski z Europy decydujące znaczenie ma jednak ocena naszych partnerów. Bilans ich opinii jest miażdżący. Reformy sądownictwa krytykowały choćby Komisja Europejska, Trybunał Sprawiedliwości UE, Komisja Wenecka, Rada Praw Człowieka ONZ.
Uznanie racji naszego Ministerstwa Sprawiedliwości nie tylko oznaczałoby, że myli się 60 sędziów Sądu Najwyższego, europejscy sędziowie manifestujący w ich obronie, funkcjonariusze organizacji, których jesteśmy członkami. Oznaczałoby również, że albo Unia Europejska sama nie rozumie własnych wartości konstytucyjnych, albo Polskę przyjęła przez pomyłkę.