Prawda musi być cała, czyli rozprawa z mitami
Zacznijmy od gwiazdki numer 1. Polska, ani żaden inny kraj członkowski, nie otrzymała dodatkowych środków z UE na walkę z zagrożeniem powodowanym przez koronawirusa. Kwota 7,4 mld euro, ogłoszona przez Brukselę, to fragment puli przewidzianej dla naszego kraju w ramach polityki spójności na lata 2014-2020. I tutaj wchodzimy w technikalia, którymi niestety łatwo manipulować w politycznym przekazie. Ja zamiast polityki, postawię na merytorykę. Co do zasady Komisja Europejska płaci Polsce za inwestycje unijne na dwa sposoby. Refunduje wydatki, które ponosi Polska na inwestycje, i wypłaca zaliczki, żeby w każdym roku był, nazwijmy to, jakiś kapitał startowy. Te 7,4 mld euro to fundusze, które i tak otrzymalibyśmy w 2020 roku jako zaliczki i refundacje za realizowane i systematycznie rozliczane projekty. Kwota dla naszego kraju, podana przez KE, pokrywa się z pulą środków określonych w prognozie na 2020 r., którą rząd RP przekazał do Komisji na początku bieżącego roku.
Tu dochodzimy do gwiazdki numer dwa. Na Onecie widziałam ostatnio tekst, w którym Krzysztof Hetman, europoseł i świetny fachowiec od funduszy unijnych, mówi, że „są to pieniądze, które przez opieszałość polskiego rządu prawdopodobnie by przepadły. Pierwsza transza, czyli 1,125 mld euro to niewykorzystane zaliczki, które musiałyby wrócić do Brukseli”. Znowu prawda, ale jakaś taka niepełna. Te 1,125 mld euro musiałoby wrócić, ale nie oznacza to, że by przepadło. Po prostu dostalibyśmy je później w postaci refundacji lub kolejnej zaliczki - ewentualny zwrot nierozlicznej zaliczki z 2019 wcale nie oznacza pomniejszenia tej puli. Te pieniądze nie przepadają! Wszyscy, którzy twierdzą inaczej są w błędzie. Powiem więcej, gdybyśmy szybciej rozliczali pieniądze unijne z UE, dzisiaj pewnie zamiast worka pieniędzy, który pokazuje Komisja, widzielibyśmy sam worek. Gdybyśmy rozdysponowali już wszystkie fundusze na lata 2014-2020 oferta Komisji wynosiła by dla nas zero euro. Są kraje, które kończą już podpisywać umowy i w związku z tym antywirusowa zawartość ich worków jest bardzo skromna.
Jest mi przykro, kiedy czytam takie wypowiedzi polityków opozycji, zwłaszcza jeśli ich autorami są osoby, z którymi dobrze współpracuje nam się w kwestii funduszy unijnych dla Polski. Prawda jest ogromną wartością, ale tylko wtedy, gdy jest to cała prawda. W innym przypadku staje się trzecim rodzajem prawdy według typologii księdza Tischnera.
Co dobrego w propozycji KE
Bez wątpienia propozycje Komisji Europejskiej to krok w dobrą stronę. Tak oceniamy możliwość zmiany przeznaczenia środków na przeciwdziałanie zagrożeniom związanym z koronawirusem. W tym kontekście konieczne są jednak zmiany legislacyjne na poziomie UE. Strona polska docenia, że Komisja Europejska proponuje działania, które skupiają się na szybkim uruchomieniu pieniędzy już „zarezerwowanych” dla państw członkowskich.