Zawór albo wentyl bezpieczeństwa to w myśl słownikowej definicji urządzenie, które ma otwierać się samoczynnie, gdy ciśnienie gazu albo pary w zbiorniku przekroczy dopuszczalną wartość, grożąc wybuchem. Obawiam się, że ogłoszone przez ministra zdrowia Adama Niedzielskiego bardzo ostrożne luzowanie covidowych obostrzeń od 1 lutego nie będzie na tyle skuteczne, by zapobiec wybuchowi niezadowolenia przedsiębiorców. Wentyl bezpieczeństwa nie zadziała.
Czytaj także: Zamrożenie potrwa. Biznes się buntuje
Przedsiębiorcy z branży fitness już zapowiedzieli, że wbrew zakazowi otworzą od 1 lutego 1700 siłowni w całej Polsce. Idą w ślady zbuntowanych gastronomów spod Tatr, ale w przeciwieństwie do nich lepiej się przygotowali. Wypracowali standardy zabezpieczeń covidowych, pokazując, że są w stanie działać odpowiedzialnie. A członkom swojej organizacji zagwarantowali pomoc prawną w nieuniknionym zderzeniu z policją i sanepidem.
Ale uwaga: jeśli ktoś naruszy wspólne standardy, nie może liczyć na adwokata. Widać w tym buncie ciekawy przykład samoregulacji – branżowa organizacja staje się gwarantem utrzymania standardów bezpieczeństwa.
Może to podpowiedź, jak w porozumieniu z organizacjami pracodawców luzować obostrzenia – uzależniając to np. od liczby nowych zakażeń, zajętych łóżek szpitalnych czy liczby zaszczepionych w szczególnie narażonej grupie 70+ i 80+? Przedsiębiorcy nieustannie deklarują wolę współpracy z rządowymi epidemiologami i błagają o rządowy plan działań. Zgoda na otwarcie centrów handlowych i muzeów od poniedziałku, z wielkim znakiem zapytania co dalej, zostawionym do połowy lutego, to za mało.