Jeszcze przed poprzednimi wyborami premier głosił wszem i wobec, że mamy cud w uszczelnianiu podatków, a dzięki uszczelnieniu VAT partia rządząca sfinansuje swoje obietnice. Nie mówił nic o nowych podatkach. Na Stadionie Narodowym stwierdził nawet, że możemy pozwolić sobie jeszcze na nową „piątkę Kaczyńskiego” (tj. m.in. na rozszerzenie 500+ i „trzynaste” emerytury). Jednak luka VAT liczona według metodologii KE pokazuje, że całkowite efekty uszczelniania VAT do 2020 roku dają budżetowi ok. 24 mld zł rocznie, co nie pokrywa nawet rocznego kosztu 500+. A co z „trzynastkami” i wszystkimi pozostałymi obietnicami PiS? Są one finansowane długiem i lawiną nowych podatków, przede wszystkim podatków sektorowych. Minister finansów też zarzekał się, że nie będzie żadnego podnoszenia podatków. A gdy po wyborach pojawiły się nowe daniny i opłaty, tłumaczył, że to nie podatki.
W „Polskim Ładzie” dosyć cicho jest o cudzie uszczelniania. Pojawiła się za to narracja antagonizująca mniej zarabiających przeciw zarabiającym więcej i przedsiębiorcom. Pojawiło się hasło „niskich podatków dla mniej zarabiających, a bardziej sprawiedliwych dla zarabiających więcej” – nie wyższych, lecz „bardziej sprawiedliwych”. Jeszcze dwa lata temu rząd mało nie upadł w związku z propozycją likwidacji ograniczenia dla składek na ubezpieczenia społeczne (tzw. „trzydziestokrotności”). Teraz zmiany idą w podobnym kierunku, jeżeli chodzi o ostateczny wpływ na wynagrodzenie netto. I już oporu nie ma. Premier aktywnie i publicznie antagonizuje mniej zarabiających z zarabiającymi więcej, używa twierdzeń, że „bogaci korzystają z dróg i szkół, a nie łożą na to odpowiednio do zarobków”. Twierdzenie to jest absurdem. Widać, że to jest zaprogramowana akcja.
Kurtyna opadła. PiS pokazało swoje prawdziwe socjalne i lewicowe oblicze i wydaje się, że obecne propozycje to tylko początek drogi w kierunku silnie progresywnego systemu podatkowego. Wystarczy wspomnieć, że „gospodarczy” koalicjant PiS, czyli partia Razem w swoich programach apeluje o dużo silniejszy wzrost podatków i składek niż ten zapowiadany w „Ładzie”.
PiS chce kupić poparcie za pieniądze podatników, ale o tym dowiemy się po wyborach
Dokument zawiera bardzo bogatą listę różnego rodzaju obietnic, od bardzo drobnych po wielkie i pokazowe inwestycje.
Dokument nie pokazuje jednak źródeł finansowania tych wszystkich obietnic. Redystrybucja podatkowa zamyka się na minusie, wzrost podatków dla działalności gospodarczej o ponad 50% nie wystarcza na obniżenie podatków mniej zarabiającym i hojny transfer do emerytów. Zresztą łączny bilans zmian w podatkach i składkach pokazuje, że największym beneficjentem są emeryci i renciści, ich korzyść to ponad 11 mld zł. Pracownicy i mikroprzedsiębiorcy łącznie tracą na tych zmianach ponad 6 mld zł. Tę zmianę można porównać do „piętnastki”, bo korzyść jest o ponad 1/3 większa niż z „czternastki”.