Bezpieczeństwo energetyczne ponad podziałami

Fatum ciążącym nad polską polityką jest zarzucanie działań rozpoczętych przez poprzedników. Rząd PiS pozostawia następcom zaawansowane projekty, które należy dokończyć – piszą odchodzący ministrowie

Publikacja: 12.11.2007 01:39

Red

Sześć lat temu, po wygranych wyborach, zwycięski Sojusz Lewicy Demokratycznej odstąpił od realizacji umowy dywersyfikującej dostawy gazu do Polski, zawartej przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo z partnerem norweskim. W 2005 r. kanclerz Niemiec Gerhard Schröder zgodził się na zbudowanie gazociągu północnego omijającego Polskę. Tym samym Niemcy, pozycjonujące się jako nasz rzecznik w procesie wstępowania do Unii, potraktowały Polskę per non est, jako czynnik nieistniejący w polityce środkowoeuropejskiej. Po zakończeniu tej inwestycji Federacja Rosyjska będzie mogła wstrzymać dostawy do Polski, nie narażając się na protesty europejskich mocarstw.

Jesienią 2005 r. odchodzący SLD wypchnął PGNiG na giełdę przed wyodrębnieniem operatora systemu przesyłowego Gaz-System i tworząc problem tzw. akcji pracowniczych. Zimą 2005/2006 r. rosyjski kontrahent przejściowo wstrzymał dostawy gazu. Obecnie konsekwentnie prowadzi działania w celu ograniczenia możliwości finansowych EuRoPol Gazu, poprzez dezorganizowanie zarządu i składanie odrębnych wniosków taryfowych.

W ciągu ostatnich dwóch lat rząd zdecydowanie przeorientował politykę w sektorze gazu, czego zwieńczeniem był oficjalny dokument przyjęty przez Radę Ministrów „Polityka dla przemysłu gazu ziemnego”. Podstawowym celem było pozyskanie alternatywnego, wobec wschodniego, źródła dostaw tego paliwa. Punktem wyjścia były doświadczenia ostatnich lat oraz przekonanie o nietrafności dwóch twierdzeń, podzielanych przez część opinii publicznej.

Pierwsze to mit „taniego i dostępnego rosyjskiego gazu”. Wystarczy dbać o dobre relacje z Rosją, a ona będzie sprzedawać gaz, bo przecież „leży to w jej interesie”. Szereg osób propaguje tę tezę, a wiele w nią wierzy. Aby wzmocnić taką postawę, Kreml może nawet porzucić sprawę mięsa. Odblokuje import i natychmiast odezwą się głosy, że przecież od razu trzeba było się dogadać. Tymczasem gaz z Rosji kupujemy po cenach europejskich, a nasi partnerzy nie wahają się przed wykręcaniem ręki podczas negocjacji cenowych. Co więcej, w sytuacji gdy eksporter zamierza wywrzeć presję na kraje tranzytowe, czyli Białoruś i Ukrainę, akceptuje wstrzymanie dostaw gazu, które pośrednio odbija się na Polsce.Mit drugi to bezpieczeństwo energetyczne za darmo. Przyjmuje on formę racjonalizacji ekonomicznej, czyli potocznej mądrości: dywersyfikacja – tak, ale koszty z tym związane – nie. Trzeba przeżyć doświadczenie ryzyka wstrzymania produkcji w hucie szkła, zakładzie chemicznym czy lakierni karoserii samochodowych, aby zrozumieć, jak niedorzeczne jest to twierdzenie. Zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego jest naturalnym zadaniem władzy publicznej, do którego realizacji może i powinna korzystać ze swoich aktywów, czyli spółek Skarbu Państwa. Pozyskanie alternatywnego źródła zakupów, także za cenę znacznego wysiłku finansowego, zawsze polepszy pozycję negocjacyjną w przeszłości.Zwolennicy rozwiązań, które potocznie można określić rynkowymi, twierdzą, że samoregulujący się mechanizm rynkowy zapewni nieprzerwane dostawy paliw po umiarkowanych cenach. Otwarte pozostaje pytanie, dlaczego tak się nie stało dotychczas, i dlaczego inne kraje podają niewidzialnej ręce rynku widzialną rękę rządu. Przecież w sytuacji wstrzymania dostaw gazu nikt nie będzie pytał rynku, dlaczego zawiódł. Pretensje będą do rządu, który zaniechał koniecznych działań.

Kolejną przesłanką reorientacji naszej polityki była zauważalna asymetria działań Unii Europejskiej, która z jednej strony liberalizuje swój rynek wewnętrzny, lecz z drugiej nie prowadzi jednolitej polityki energetycznej wobec partnerów zewnętrznych. W rezultacie otwarty rynek dojrzewa do podboju przez podmioty działające według całkowicie innej logiki, według paradygmatu dyscypliny naukowej, która w Polsce nie cieszy się popularnością, tj. geopolityki.

Podjęte przez Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Skarbu Państwa działania znajdują się na różnym etapie realizacji. Należy wymienić najważniejsze z nich, a można je podzielić na trzy podstawowe pola. Pierwsze to zakup własnych złóż gazu poza granicami RP, aby zbudować możliwości produkcyjne PGNiG na miarę potrzeb. Transakcja nabycia złoża Skarv i Snadd na Szelfie Norweskim została właśnie zamknięta. Spółka uzyskała bezpośredni dostęp do własnych złóż, pozyskuje także doświadczenie transakcyjne. Jest to niejako wykupienie przez PGNiG biletu wejścia do klubu dużych firm gazowych.

Drugi blok działań obejmuje budowę połączeń systemowych ze Skandynawią w postaci gazociągu Skanled, łączącego Norwegię z Danią i Baltic Pipe spinającego Danię z Polską. Minister skarbu wyraził już zgodę na podjęcie inwestycji Baltic Pipe przez PGNIG i Gaz System.

Trzecim projektem jest stworzenie alternatywy w postaci importu gazu płynnego LNG, co z kolei należy rozbić na budowę samego terminalu, wynegocjowanie kontraktów na dostawy gazu i rozbudowę portu zewnętrznego w Świnoujściu. Trwa przetarg na wyłonienie wykonawcy dokumentacji projektu terminalu. Oprócz podstawowego celu zapewnienia dywersyfikacji dostaw paliwa, inwestycja ta oznacza przeniesienie do Polski całkowicie nowej technologii oraz stanowi szansę na rozwój Pomorza Zachodniego. Ciężar powyższych działań spada na PGNIG, którego zarząd pod presją czasu realizuje najbardziej ambitny plan inwestycyjny ostatnich lat. Dopełnieniem tych kroków są inwestycje dokonywane przez Gaz System, czyli rozbudowa sieci przesyłowej w północnej Polsce oraz ostateczne rozliczenie umowy leasingu aktywów przesyłowych.

Fatum ciążącym nad polską polityką jest zarzucanie rozpoczętych projektów. Odchodzący rząd pozostawia następcom zaawansowane projekty, które należy konsekwentnie dokończyć. Jeżeli zamierzenia zostaną przeprowadzone, to powstająca nowa koalicja odniesie sukces, z którego wszyscy będziemy mogli się cieszyć. ?

Po zakończeniu budowy rurociągu bałtyckiego Federacja Rosyjska będzie mogła wstrzymać dostawy do Polski, nie narażając się na protesty europejskich mocarstw

Piotr Naimski, sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, pełnomocnik rządu ds. dywersyfikacji dostaw nośników energii do RP (2005 – 2007)Paweł Szałamacha, sekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa (2005 – 2007)

Sześć lat temu, po wygranych wyborach, zwycięski Sojusz Lewicy Demokratycznej odstąpił od realizacji umowy dywersyfikującej dostawy gazu do Polski, zawartej przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo z partnerem norweskim. W 2005 r. kanclerz Niemiec Gerhard Schröder zgodził się na zbudowanie gazociągu północnego omijającego Polskę. Tym samym Niemcy, pozycjonujące się jako nasz rzecznik w procesie wstępowania do Unii, potraktowały Polskę per non est, jako czynnik nieistniejący w polityce środkowoeuropejskiej. Po zakończeniu tej inwestycji Federacja Rosyjska będzie mogła wstrzymać dostawy do Polski, nie narażając się na protesty europejskich mocarstw.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację