Bracia Krzanowscy zawsze wszystko mieli wspólne: pokój, magnetofon, sprzęt do wywoływania zdjęć. A odkąd upadł komunizm, wiedzieli, że będą prowadzić wspólny biznes. Tylko jaki?
Odpowiedź nadeszła ze Stanów Zjednoczonych. Adam Krzanowski wyjechał tam w 1990 r. Był wówczas po trzecim roku geodezji na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Postanowił wziąć dziekankę i zarobić trochę pieniędzy za granicą. Na studia już nie wrócił. Na początku się wydawało, że nic dobrego z tego wyjazdu nie wyniknie.
– Przez bardzo długi czas w ogóle nie mogłem znaleźć pracy. A gdy już w końcu się udało, to zostałem oszukany, pracodawca nie chciał mi zapłacić. Byłem już bardzo bliski decyzji o powrocie do Polski, na studia. Wtedy znalazłem pracę w małym rodzinnym zakładzie meblarskim Wythe, który produkował krzesła dla restauracji – opowiada Adam Krzanowski. Należał on do żydowskiej rodziny Sternów, której korzenie sięgają Polski. Jej właściciel Henry cudem przeżył obóz w Oświęcimiu.
Dotąd Nowy Styl sprzedał około 55 milionów sztuk krzeseł. Grupa należąca do braci Krzanowskich ma rocznie ponad 300 mln euro sprzedaży
– Traktował mnie prawie jak syna. Szybko awansowałem. Zacząłem od rozładowywania samochodów, wkrótce zaproponowano mi kierownicze stanowisko. Nie wynikało to bynajmniej z tego, że zaprzyjaźniłem się ze Sternami, lecz z moich kompetencji. To mi się spodobało w USA, że ludzie tam potrafią oddzielić życie prywatne od zawodowego. Nie ma żadnego kumoterstwa, przyjmowania do pracy czy awansów po znajomości – wyjaśnia Adam Krzanowski. Wartości te przeniósł z czasem do swojej firmy. W Nowym Stylu nie pracuje nikt z najbliższej rodziny braci Krzanowskich, jest kilka osób z dalszej. – Może łatwiej było im dostać pracę, ale żeby ją utrzymać, muszą się starać bardziej niż inni – mówi.