O dwóch takich, co mają krzesło dla każdego

Bracia Krzanowscy, właściciele grupy Nowy Styl, są dowodem na to, że z rodziną nie tylko na zdjęciach wychodzi się dobrze. Razem dorobili się milionów. Teraz mają nadzieję, że zarobią na mistrzostwach Euro 2012

Aktualizacja: 21.03.2008 15:25 Publikacja: 21.03.2008 02:55

O dwóch takich, co mają krzesło dla każdego

Foto: Rzeczpospolita

Bracia Krzanowscy zawsze wszystko mieli wspólne: pokój, magnetofon, sprzęt do wywoływania zdjęć. A odkąd upadł komunizm, wiedzieli, że będą prowadzić wspólny biznes. Tylko jaki?

Odpowiedź nadeszła ze Stanów Zjednoczonych. Adam Krzanowski wyjechał tam w 1990 r. Był wówczas po trzecim roku geodezji na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Postanowił wziąć dziekankę i zarobić trochę pieniędzy za granicą. Na studia już nie wrócił. Na początku się wydawało, że nic dobrego z tego wyjazdu nie wyniknie.

– Przez bardzo długi czas w ogóle nie mogłem znaleźć pracy. A gdy już w końcu się udało, to zostałem oszukany, pracodawca nie chciał mi zapłacić. Byłem już bardzo bliski decyzji o powrocie do Polski, na studia. Wtedy znalazłem pracę w małym rodzinnym zakładzie meblarskim Wythe, który produkował krzesła dla restauracji – opowiada Adam Krzanowski. Należał on do żydowskiej rodziny Sternów, której korzenie sięgają Polski. Jej właściciel Henry cudem przeżył obóz w Oświęcimiu.

Dotąd Nowy Styl sprzedał około 55 milionów sztuk krzeseł. Grupa należąca do braci Krzanowskich ma rocznie ponad 300 mln euro sprzedaży

– Traktował mnie prawie jak syna. Szybko awansowałem. Zacząłem od rozładowywania samochodów, wkrótce zaproponowano mi kierownicze stanowisko. Nie wynikało to bynajmniej z tego, że zaprzyjaźniłem się ze Sternami, lecz z moich kompetencji. To mi się spodobało w USA, że ludzie tam potrafią oddzielić życie prywatne od zawodowego. Nie ma żadnego kumoterstwa, przyjmowania do pracy czy awansów po znajomości – wyjaśnia Adam Krzanowski. Wartości te przeniósł z czasem do swojej firmy. W Nowym Stylu nie pracuje nikt z najbliższej rodziny braci Krzanowskich, jest kilka osób z dalszej. – Może łatwiej było im dostać pracę, ale żeby ją utrzymać, muszą się starać bardziej niż inni – mówi.

Krzanowscy nie mają problemów z przyznaniem się do tego, że są ludzie, którzy pokierują ich firmą lepiej niż oni sami. Od lat nie zasiadają w zarządzie. Ale obaj codziennie przychodzą do pracy, spotykają się z pracownikami, kontrolują, co się dzieje w firmie. Adam w Krakowie, Jurek w Krośnie.

– Podzieliliśmy się obowiązkami tak, że każdy robi to, co lubi, i żyje tam, gdzie chce. Ja w rodzinnym Krośnie opiekuję się finansami firmy, sprawami prawnymi i organizacyjnymi. I jestem bliżej moich ukochanych Bieszczad. Adam natomiast w Krakowie zajmuje się marketingiem, sprzedażą i wdrażaniem nowych produktów – wyjaśnia Jerzy Krzanowski.

Adam w grodzie Kraka zakochał się już na studiach. I choć na emigracji z czasem zaczęło mu się dobrze wieść, wiedział, że tam wróci.

– To chyba zresztą było przeznaczenie. W Stanach poznałem Agnieszkę, która też była z Krakowa. Ona także chciała wrócić – opowiada Adam. Wrócili razem w 1992 roku i wkrótce wzięli ślub.

Wówczas Adam miał 26 lat, Jerzy 22. To właśnie wtedy założyli firmę Nowy Styl. Mimo że pomysł przywiózł Adam, nigdy nie rościł sobie praw do tzw. ostatniego słowa, wszystkie decyzje podejmują razem. Zresztą jego brat nie należy do osób, które dałyby się zdominować. A Nowy Styl nie był jego pierwszym doświadczeniem biznesowym. Spore pieniądze zaczął zarabiać już w wieku 15 lat. Sprowadzał wtedy komputery z zagranicy i sprzedawał z zyskiem. Później przyszła pora na wyjazdy do Turcji, skąd przywoził ubrania. Miał wtedy 17 lat.

– Pożyczałem pieniądze na te ciuchy od całej rodziny. Parę razy zdołałem uzbierać nawet 600 dol., a potem zarabiałem drugie tyle. W tamtych czasach pensja wynosiła jakieś 20 – 30 dol. miesięcznie – wspomina Jerzy. – Później do Turcji zaczął jeździć też Adam, ale to ja przetarłem szlaki.Kolejnym strzałem był Izrael. Tam zaczepił się w restauracji. Najpierw pracował na zmywaku, później jako absolwentowi technikum gastronomicznego pozwolono mu pomagać w kuchni. Gdy wrócił do Polski, Adam akurat wyruszał do USA. Natomiast 20-letni Jerzy założył własny bar, który się mieścił przy krytym basenie w Krośnie.

– Wtedy się zapoznałem z prowadzeniem firmy od strony prawnej, z rozliczeniami, podatkami. Gdy zapadła decyzja, że będziemy produkować krzesła, to zanim Adam wrócił ze Stanów, wszystko było już przygotowane: firma zarejestrowana, a fabryka gotowa do uruchomienia produkcji – wspomina.

Krzanowskim pomógł Henry Stern, który dał im sporą część pieniędzy na rozkręcenie biznesu. Do dziś ma 40 proc. udziałów w firmie. Na początku Nowy Styl, podobnie jak Wythe, produkował krzesła restauracyjne. Bracia Krzanowscy szybko jednak się zorientowali, że bardziej przyszłościowe jest robienie mebli biurowych. I na tym postanowili się skupić.

Nowy Styl był pierwszą w Polsce firmą wyspecjalizowaną w produkcji krzeseł biurowych. Z czasem grupa Nowy Styl powiększyła się o kolejne spółki: produkującą deski podłogowe Baltic Wood, zajmującą się kompleksowym wyposażeniem biur (łącznie z szafkami, biurkami, sofami) BN Office Solutions. Wydzielono też ofertę krzeseł audytoryjnych i stadionowych, która jest sprzedawana pod marką Forum Seating. Dotychczas Nowy Styl sprzedał ok. 55 mln krzeseł.

Nowy Styl liczy nie tylko na wyposażanie stadionów na 50 czy 60 tys. miejsc. Na celownik bierze też hale sportowe, których teraz w Polsce powstaje mnóstwo

– Tę ostatnią markę wydzieliliśmy na jakieś dwa, trzy miesiące przed przyznaniem Polsce organizacji Euro 2012. Gdy była już decyzja, wszyscy znajomi wydzwaniali do nas i wypytywali, skąd wiedzieliśmy – śmieje się Adam Krzanowski.

W rzeczywistości Nowy Styl liczy nie tylko na wyposażanie stadionów na 50 czy 60 tys. miejsc. Na celownik bierze też hale sportowe, których teraz w Polsce powstaje mnóstwo. Na tysiąc, dwa tysiące miejsc. W myśl zasady: ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka. W kolejne segmenty rynku wchodzić na razie nie zamierza. Jest jeszcze dużo do zrobienia w zakresie dystrybucji i zwiększania udziałów w innych krajach.

Nowy Styl jest obecny w aż 60 państwach. Bracia Krzanowscy deklarują, że nigdy nie sprzedaliby swojego ukochanego dziecka. Nie wykluczają wprowadzenia spółki na giełdę.

Zdaniem Adama Krzanowskiego skończył się już dla firmy etap wzrostu organicznego i warto rozejrzeć się za spółką, która mogłaby powiększyć obroty grupy o 150, 200, a może nawet 300 mln euro. Grupa należąca do Krzanowskich ma ponad 300 mln euro sprzedaży rocznie.

– To nie są jeszcze bardzo sprecyzowane plany, ale już pewne rozmowy się toczą – przyznaje Adam Krzanowski.

Obaj bracia dzielą czas między firmę a rodzinę. Obaj mają żony i dzieci. Jurek dwójkę, Adam trójkę. Do niedawna obaj lubili pograć w tenisa. Adam trenuje trzy razy w tygodniu, ale Jerzy porzucił kort. Chce wrócić do wędkowania. Adam zaś od kilku lat oddaje się jeszcze jednej pasji – winnicy, którą ma przy domu pod Krakowem. Jego winorośl porasta ok. 0,7 ha. Razem z żoną eksperymentują i robią wina na własny użytek.Obaj bracia uwielbiają podróże. Ale i tu ich preferencje się różnią.– Zimą lubimy z rodziną wybrać się na narty, a latem najchętniej wyjeżdżamy na południe Europy – opowiada Adam.

– Tłum ludzi na plaży to nie dla mnie. Jeśli już, to tylko wtedy, gdy w Polsce jest zima. Wybieram wówczas mniej oblegane miejsca, takie jak Dubaj czy Meksyk. A latem uwielbiam wypoczywać w moim domu w Bieszczadach. Mogę pochodzić po górach, lasach – mówi Jerzy.Krzanowscy, choć w krótkim czasie dorobili się dużych pieniędzy, nadal dostrzegają potrzeby innych. Regularnie przeznaczają spore sumy na cele charytatywne.

– Organizujemy bale noworoczne dla dzieci z domów dziecka i ośrodków wychowawczych na Podkarpaciu. Na ostatnim bawiło się ok. 800 osób. Zapraszamy znanych piosenkarzy, dzieci dostają prezenty, a placówki, które się nimi zajmują, potrzebny sprzęt, np. telewizory albo komputery – mówi Jerzy Krzanowski.

Od sześciu lat działa też Fundacja im. Janusza Korczaka, którą Adam Krzanowski założył razem z Henrym Sternem. Pomaga ona zdolnym, ale biednym młodym ludziom zdobyć wykształcenie.

Na początku celem było dotowanie studiów, ale od niedawna pomoc dostają też dzieciaki z liceum. Krzanowscy mają nadzieję, że ci, którzy otrzymali pieniądze od ich fundacji, kiedyś w życiu osiągną sukces i też zaczną pomagać innym.

– To także wzór ze Stanów. Tam działa mnóstwo organizacji charytatywnych, czasem bardzo malutkich. Ale ludzie dzielą się tym, co mają, wspomagają innych. W Polsce nie jest to jeszcze tak rozpowszechnione – mówi Adam Krzanowski.

Adam i Jerzy Krzanowscy są kandydatami do tytułu Orły Zarządzania 2008 w plebiscycie „Rz”. Zagłosuj

Bracia Krzanowscy zawsze wszystko mieli wspólne: pokój, magnetofon, sprzęt do wywoływania zdjęć. A odkąd upadł komunizm, wiedzieli, że będą prowadzić wspólny biznes. Tylko jaki?

Odpowiedź nadeszła ze Stanów Zjednoczonych. Adam Krzanowski wyjechał tam w 1990 r. Był wówczas po trzecim roku geodezji na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Postanowił wziąć dziekankę i zarobić trochę pieniędzy za granicą. Na studia już nie wrócił. Na początku się wydawało, że nic dobrego z tego wyjazdu nie wyniknie.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację