Trudno o argumenty za umocnieniem złotego

Przed nami okres wolniejszego wzrostu gospodarki i podwyższonej inflacji

Publikacja: 05.09.2008 04:34

Jedną z poważnych przesłanek leżących u podstaw prognozowania wysokiego kursu złotego na koniec 2008 roku i w pierwszej połowie 2009 roku jest postępujące systematycznie pogłębianie się deficytu bilansu obrotów bieżących.

Między czwartym kwartałem 2007 roku i pierwszym kwartałem 2008 roku pogorszeniu uległy dwie składowe bilansu tradycyjnie nadwyżkowe, czyli: saldo transferów bieżących oraz saldo usług. Utrzymał się też deficyt w znajdujących się też tradycyjnie pod kreską częściach: dochodowej i obrotów towarowych.

Topniejąca nadwyżka i wysoki deficyt składowych złożyły się na pogarszający się ogólny wynik na rachunku obrotów bieżących. Między czwartym kwartałem 2007 roku a pierwszym kwartałem 2008 roku deficyt obrotów bieżących w ujęciu rocznym wzrósł jeszcze umiarkowanie, bo od 3,7 proc. produktu krajowego brutto do 4,0 proc. PKB.

Nadwyżka – i tak relatywnie niewielka w części transferów bieżących i usług (w pierwszym kwartale nieprzekraczająca 2,2 mld USD) podlegała jednak dalszej erozji w trakcie drugiego kwartału. W tym czasie rósł też powoli deficyt w części bilansu dotyczącej obrotów towarowych i usług. W ten sposób po drugim kwartale deficyt na rachunku obrotów bieżących mógł już dobić do 4,5 proc. PKB.

Wszystko wskazuje na to, że podobne trendy utrzymają się również w drugiej połowie roku. Jest to nieuniknione w sytuacji, gdy dalej psuje się otoczenie makroekonomiczne polskiej gospodarki, podczas gdy przy wciąż przecież relatywnie silnym złotym dynamika popytu krajowego jest wyższa niż dynamika PKB.

W takiej sytuacji musi następować „wylewanie się” popytu krajowego za granicę. Moje szacunki wyników poszczególnych składowych bilansu obrotów bieżących na koniec czwartego kwartału 2008 roku to:saldo transferów bieżących plus 0,5 mld euro, saldo usług plus 0,7 mld euro, saldo dochodów minus 3,0 mld euro, a saldo obrotów towarowych minus 22,0 mld euro.

Daje to wynik bilansu obrotów bieżących na poziomie minus 23,8 mld euro (ok. 81 mld złotych), czyli około minus 7 proc. PKB.Istotna poprawa tego niekorzystnego wyniku w pierwszej połowie 2009 roku nie będzie możliwa. Choć – dodać wypada – że między innymi za sprawą utrzymywania się w tym czasie kursu euro/złoty w przedziale 3,5 – 3,7-stopniowej poprawie podlegać powinno saldo transferów prywatnych.Decydujące o wyniku deficytu na rachunku obrotów bieżących saldo obrotów handlowych będzie się kształtować jednak wówczas wciąż jeszcze pod wpływem bardzo wysokiej dynamiki konsumpcji prywatnej (ok. 6 proc. w ujęciu rocznym w pierwszych dwóch kwartałach, do czego przyczynią się obniżki podatku od osób fizycznych oraz nadal wysoki wzrost wynagrodzeń) i spożycia zbiorowego (ok. 2,5 proc. w ujęciu rok do roku po waloryzacji świadczeń i podwyżkach płac w sferze budżetowej).

Dopiero w drugiej części 2009 roku słabnąca pod wpływem wolniejszej konsumpcji dynamika popytu krajowego, relatywnie słaby złoty oraz lepsza wykorzystanie funduszy unijnych, wpłyną na poprawę tradycyjnie deficytowych części bilansu obrotów bieżących, czyli obrotów handlowych (raczej na skutek spadku dynamiki importu niż wzrostu eksportu ograniczanego wciąż niskim popytem zagranicznym) i salda dochodów.Układ czynników makroekonomicznych przyniesie więc lekką poprawę salda na rachunku obrotów dopiero na koniec 2009 roku. Deficyt nie powinien wówczas przekraczać 5,5 proc. PKB. Nie jest to jeszcze poziom groźny (wiele tu zależy od sposobu finansowania deficytu), ale już bacznie obserwowany przez inwestorów.

Z pewnością jednak mieszanka w postaci wolniejszego tempa wzrostu, inflacji utrzymującej się uporczywie powyżej celu inflacyjnego NBP, relatywnie wysokiego deficytu obrotów bieżących, wzmacniana dodatkowo obawami łączącymi się z koniecznością wyłonienia najpóźniej między pierwszym tygodniem stycznia a drugim tygodniem lutego 2010 roku pełnego (poza przewodniczącym) składu nowej Rady Polityki Pieniężnej, nie stwarza zbyt solidnych podstaw dla prognozowania powrotu do trendu silnej aprecjacji złotego.

Autor jest głównym ekonomistą Polskiej Rady Biznesu.

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Jedną z poważnych przesłanek leżących u podstaw prognozowania wysokiego kursu złotego na koniec 2008 roku i w pierwszej połowie 2009 roku jest postępujące systematycznie pogłębianie się deficytu bilansu obrotów bieżących.

Między czwartym kwartałem 2007 roku i pierwszym kwartałem 2008 roku pogorszeniu uległy dwie składowe bilansu tradycyjnie nadwyżkowe, czyli: saldo transferów bieżących oraz saldo usług. Utrzymał się też deficyt w znajdujących się też tradycyjnie pod kreską częściach: dochodowej i obrotów towarowych.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację