Czy i polskie towarzystwa, które należą do ubezpieczycieli z Wielkiej Brytanii, Francji i innych państw Unii, nie będą kontrolowane przez naszą Komisję Nadzoru Finansowego? Co więcej, zachodnie firmy będą mogły wycofywać z innych krajów kapitały bez zgody ich władz.
To rozwiązanie dobre dla tych wielkich grup. Przestaną być "federacjami" spółek ograniczanych w działaniu przez regulacje nadzoru z różnych krajów. Powstaną wielkie organizmy zdolne do globalnej konkurencji.
Tylko co z tego będą miały gospodarki i klienci towarzystw z innych krajów, którym historia nie pozwoliła na stworzenie silnych międzynarodowych grup? Oni na tym stracą. Szkody będą widoczne zwłaszcza w czasach kryzysu, gdy centrale będą mogły się ratować, drenując swoje zagraniczne spółki. Dziś prawo na to nie pozwala.
Co ciekawe, Bruksela walczy tylko o nadzór. Nie słychać nic o tym, by starała się wprowadzić wspólny system gwarantowania depozytów bankowych i wypłaty odszkodowań. To nie jest centralizowane.
Jeżeli Europa ma być jednym organizmem gospodarczym i politycznym, to wprowadzenie przepisów stawiających dobro grupy nad interesem jej zagranicznych spółek jest nieuniknione. Ale to powinien być ostatni etap przekształceń gospodarczych i politycznych Unii. Najpierw musimy być pewni, że decyzje podejmowane w Londynie czy Berlinie w równym stopniu uwzględniają interesy wszystkich krajów. Dziś na pewno tak nie jest.