Na krótkiej liście najmocniejszych kandydatów do tej nagrody był od kilku miesięcy, ale kiedy okazało się, że to właśnie jemu przypadł ten zaszczyt, był zaskoczony.
Międzynarodowe jury uznało, że to 55-letni Krugman, wykładowca Uniwersytetu Harvarda, a teraz Princeton, gdzie dzisiaj wykłada ekonomię i stosunki międzynarodowe, autor wielu tekstów dla „New York Timesa”, najbardziej zasługuje na wyróżnienie za prace dotyczące nowej teorii handlu międzynarodowego oraz nowej geografii ekonomicznej. W swoich publikacjach podważył tradycyjne założenia handlu międzynarodowego i zastąpił je bardziej realnymi. Krugman jest autorem teorii aglomeracji stanowiącej przeciwieństwo teorii rozwoju gospodarczego. Doceniono również jego opracowania wyjaśniające, dlaczego niektóre kraje dominują w handlu międzynarodowym. Krugman wniósł także wkład w interpretację kryzysów walutowych. – To jeden z najciekawszych i najbardziej błyskotliwych ekonomistów i najbardziej utalentowanych, jakich w ogóle kiedykolwiek poznałem – powiedział eurodeputowany Dariusz Rosati.
Krugman jest również znany jako zwolennik interwencjonizmu państwowego, co w dzisiejszej sytuacji na rynkach finansowych ratowania banków przez przejmowanie w nich udziałów mogło być szczególnie docenione. Znany jest jednocześnie jako zagorzały krytyk gospodarczej polityki George’a Busha, chociaż przez lata był uznawany za republikanina.
W latach 1982 – 1983 zasiadał nawet w radzie ekonomicznej doradzającej prezydentowi Ronaldowi Reaganowi. Najnowsza jego książka poświęcona różnicom w dochodach Amerykanów jest napisana w tonie, który spodoba się demokratom. Rosati nie ma wątpliwości, że Krugmanowi ten Nobel się należał.
Kiedy jednak dowiedział się, że to właśnie on jest tegorocznym laureatem, nie bardzo wiedział, co ma powiedzieć i co powinien zrobić. Ostatecznie wziął prysznic i dopiero później poinformował żonę i rodziców. – Przed konferencją prasową nie miałem nawet czasu na wypicie kawy – narzekał wczoraj.