Alimenty i czynsz na czas, mandaty na bok

- Każdy z nas podejmuje decyzje, kierując się dążeniem do czegoś bądź unikaniem czegoś. Dlaczego ludzie płacą swoje rachunki? - pyta Krzysztof Matela, prezes firmy EGB Investments i szef Polskiego Związku Windykacji

Publikacja: 22.01.2009 04:31

Alimenty i czynsz na czas, mandaty na bok

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

[b]Rz: Firmy zwalniają pracowników, co oznacza, że powiększy się grupa osób, które mają problem z płaceniem rachunków na czas. Jest pan jako windykator zadowolony z takiego stanu rzeczy?[/b]

[b]Krzysztof Matela:[/b] Jestem bardziej Polakiem niż windykatorem. Na wszelkie niekorzystne ruchy makroekonomiczne patrzę z niepokojem. Firmy zwalniają pracowników nie tylko z powodu optymalizacji kosztów, ale również dlatego, że chcą przygotować się do przetrwania okresu recesji. Można się spodziewać także napływu emigrantów, którzy ze względu na kryzys stracili pracę za granicą. Najprawdopodobniej osoby te zasilą szeregi bezrobotnych w Polsce.

[b]To chyba dobrze wpłynie na wasz biznes? Idą dobre czasy dla windykatorów.[/b]

Ruchy recesyjne obniżają rentowność przedsiębiorstw, czego skutkiem jest zwiększenie się ilości zobowiązań na rynku wynikających z rozliczeń między firmami. Z drugiej strony rosnące bezrobocie i zatrzymanie wzrostu wynagrodzeń, a nawet ich obniżanie, powoduje wzrost zadłużenia gospodarstw domowych. W związku z tym mamy więcej pracy, ponieważ obsługujemy większą liczbę wierzytelności. Trzeba wziąć pod uwagę, że trafiające do nas długi niekoniecznie będą wysokiej jakości. Zarówno przedsiębiorstwa jak i gospodarstwa dysponują mniejszą ilością gotówki. Trudniej im będzie w warunkach obniżenia koniunktury regulować swoje przeterminowane zobowiązania. W związku z tym, mimo że będziemy mieli większą ilość wierzytelności w obsłudze, niekoniecznie wpłynie to na znaczące zwiększenie poziomu rentowności branży.

W chwili, gdy dłużnicy mają do zapłacenia więcej zobowiązań, niż są w stanie uregulować, w pierwszej kolejności spłacają te, których niespłacenie wiąże się z największymi sankcjami i reperkusjami. Na przykład, najbardziej istotne dla Polaków są alimenty, potem czynsz, następnie raty kredytu hipotecznego. Dopiero w dalszej kolejności płacone są rachunki za prąd, wodę i gaz. Mandat za jazdę bez ważnego biletu czy abonament radiowo-telewizyjny są z reguły ustawiane na samym końcu kolejki.

[b]O ile według pana wzrośnie w tym roku rynek windykacyjny w porównaniu z rokiem 2008?[/b]

Globalny wpływ recesji na polską gospodarkę i stan finansów krajowych firm jest trudny do określenia. Nie ulega wątpliwości, że rynek wzrośnie. Jeśli miałbym operować twardymi danymi, to określiłbym wzrost w 2009 r. na poziomie 25 – 50 proc. w stosunku do roku poprzedniego.

[b]Czy windykacja będzie jedną z nielicznych branż, w której zatrudnienie będzie rosło?[/b]

Sądzę, że globalne zatrudnienie w branży wzrośnie przynajmniej o 15 – 25 proc.

[b]Co będziecie robić, jeśli faktycznie dłużnicy nie będą mieli pieniędzy?[/b]

Wywieranie coraz większej presji wobec dłużników może okazać się nieskuteczne. Bardziej efektywne wydaje się zachęcanie dłużników do zawarcia ugody dotyczącej np. rozłożenia zobowiązania na raty, umorzenia odsetek bądź prolongaty spłaty. Każdy z nas podejmuje decyzje, kierując się dążeniem do czegoś bądź unikaniem czegoś. Rodzi się zatem pytanie – czy ludzie płacą swoje rachunki dlatego, że chcą coś dostać czy bardziej dlatego, że chcą czegoś uniknąć? Co mogą osiągnąć? Na przykład święty spokój, czyste konto w Biurze Informacji Kredytowej czy w banku. A może płacą dlatego, że nie chcą, żeby ktoś do nich pisał, handlował ich długami? W chwili zaproponowania ugody wykorzystujemy mechanizm dążenia dłużnika do rozwiązania jego problemu, jakim jest dług.

[b]Kiedy zaczęła rosnąć liczba osób, które nie radzą sobie z płaceniem rachunków?[/b]

Staramy się monitorować na bieżąco zdolność płatniczą gospodarstw domowych. Z naszych analiz wynika, że mniej więcej pod koniec 2007 r. wzrost tej zdolności uległ wyhamowaniu, natomiast w drugiej połowie 2008 r. zaczęła ona systematycznie maleć. Biorąc pod uwagę negatywne czynniki ekonomiczne, które zaczynają coraz silniej oddziaływać na gospodarkę, należy się niestety spodziewać dalszego pogarszania się sytuacji materialnej Polaków i realnej możliwości spłaty ich zobowiązań.

[b]Dziwi mnie to, co pan mówi, bo przecież ostatnie lata to okres prosperity, rosnących wynagrodzeń.[/b]

A rosnące wydatki? Wzrost bieżącej konsumpcji? To, że Polacy zarabiali więcej, nie oznacza, że nie wydawali również więcej. Przyzwyczajenia co do poziomu życia są bardzo silne, a to dodatkowo wpływa na zwiększanie się zadłużenia gospodarstw w okresie wzrostu bezrobocia i możliwego spadku wynagrodzeń, a już na pewno zatrzymania jego wzrostu. Gospodarstwa domowe, walcząc o przeżycie, w pełni świadomie nie będą płacić pewnych zobowiązań. Mając do zapłacenia rachunki opiewające na 5 tys. zł, przy 6 tys. zł dochodu, nie będą miały szans uregulować wszystkich w jednym czasie. Długi staną się integralnym elementem życia.

[ramka][b]Sylwetka[/b]

Krzysztof Matela w EGB Investments, jednej z największych firm windykacyjnych w Polsce, pracuje od 1995 r. Jest współzałożycielem i prezesem Polskiego Związku Windykacji. Na studiach podyplomowych m.in. w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej oraz Wyższej Szkole Bankowej w Toruniu uczy o skutecznej komunikacji w windykacji. W branży znany jest z zamiłowania do długodystansowych rajdów motocyklowych.

[b]Rz: Firmy zwalniają pracowników, co oznacza, że powiększy się grupa osób, które mają problem z płaceniem rachunków na czas. Jest pan jako windykator zadowolony z takiego stanu rzeczy?[/b]

[b]Krzysztof Matela:[/b] Jestem bardziej Polakiem niż windykatorem. Na wszelkie niekorzystne ruchy makroekonomiczne patrzę z niepokojem. Firmy zwalniają pracowników nie tylko z powodu optymalizacji kosztów, ale również dlatego, że chcą przygotować się do przetrwania okresu recesji. Można się spodziewać także napływu emigrantów, którzy ze względu na kryzys stracili pracę za granicą. Najprawdopodobniej osoby te zasilą szeregi bezrobotnych w Polsce.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację