[b][link=http://blog.rp.pl/romanski/2009/06/14/polowiczny-sukces-reformy-emerytalnej/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Koncepcja dwufilarowego systemu emerytalnego wyraźnie przypadła nam do gustu. Coraz lepiej orientujemy się w wynikach inwestycyjnych naszych funduszy, doskonale wiemy, który otwarty fundusz emerytalny mnoży nasze składki, by rosły nasze przyszłe świadczenia.
Wszystko pięknie, jest tylko jedno ale... Wygląda na to, że nasza świadomość reformy emerytalnej zatrzymała się na dwóch, a nie na trzech filarach, jak to było w zamyśle jej twórców. Z badań GfK przeprowadzonych na zlecenie "Rzeczpospolitej" wynika, że trzeci element systemu, polegający na odkładaniu pieniędzy na starość we własnym zakresie, niemal nie zaistniał w świadomości Polaków. Świadczy o tym zresztą i klęska indywidualnych kont emerytalnych, i słabość programów emerytalnych tworzonych przez duże firmy.
Fakt, w promocji tego typu zapobiegliwości nie pomagały kolejne rządy – koncepcja ulg podatkowych dla emerytalnych oszczędności nie spotkała się z życzliwszym przyjęciem. Dlatego deklaratywny sukces reformy emerytalnej jest połowiczny. Brutalną weryfikację przyniosą za kilkanaście lat kwoty wypłat nowych emerytur. Okaże się, że – tak jak zapowiadali to, może niezbyt dobitnie, twórcy reformy – pieniądze wystarczą na podstawowe potrzeby, ale na pewno nie zagwarantują życia na wysokiej stopie.
Rząd ma jeszcze szansę na dopełnienie społecznego sukcesu reformy. Musi jednak konsekwentnie edukować Polaków, że na ZUS i OFE nie kończy się temat emerytur, że oszczędzanie z myślą o przyszłości ma sens. Co więcej, powinien zaproponować takie rozwiązania, by nas do tego zachęcić. Ostatecznie kraj szczęśliwych emerytów to bardzo dobre hasło marketingowe.