Wskazuje ono nową drogę kształtowania stosunków między regulatorami a przedsiębiorcami, która nie ma precedensów w Polsce. Takie działanie niesie oczywiście mnóstwo pytań prawnych, ale zakładam, że panie i dżentelmeni dotrzymują danego słowa – zdarzenie to będzie kończyć spory, a nie kreować nowe.
Nasuwają mi się jednak przynajmniej dwie ogólniejsze refleksje.
Po pierwsze załączniki do porozumienia zawierają wykazy dobrze ponad 200 toczących się spraw spornych, w większości związanych z zaskarżeniami do sądu decyzji prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Musi niepokoić sytuacja, w której oczekiwania regulatora i przedsiębiorcy tak bardzo się rozmijają. Również w przypadku innych regulatorów bywają oni jednocześnie w licznych sporach z tymi samymi przedsiębiorcami rozstrzyganych przez sądy administracyjne lub Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Coś musi szwankować w przepisach dotyczących działalności gospodarczej czy w postępowaniach administracyjnych poprzedzających wydanie decyzji, jeżeli tak wiele decyzji przedsiębiorcy przenoszą na drogę sądową. Z zasady przedsiębiorca nie dąży do ryzykownych i kosztownych sporów z regulatorem. Choć to ostatnio niepopularne, może tworzenie nowych przepisów winno mieć miejsce po dokładniejszym wysłuchaniu i rozpatrzeniu uwag przedsiębiorców? Może nie dość słucha się ich na etapie prac legislacyjnych? – przecież przygotowywanie przepisów dotyczących gospodarki to nie tylko domena tworzących prawo, ale i tych, którzy mają je wykonywać.
Po drugie brak w kodeksie postępowania administracyjnego podstaw do zawierania porozumień pomiędzy organami administracji a stroną postępowań administracyjnych. Takie przepisy zwiera np. niemiecka ustawa o postępowaniu administracyjnym. Możliwość zawierania takich porozumień zawierał projekt ustawy – Przepisy ogólne prawa administracyjnego przygotowany pod auspicjami rzecznika praw obywatelskich. Może warto wrócić do tego projektu?