[b]Rz: Ocenia pan, że w 2009 r. udział szarej strefy w polskiej gospodarce wzrósł do 26,2 proc. PKB, o 0,5 pkt proc. To wydaje się niewiele...[/b]
[b]Friedrich Schneider:[/b] Proszę pamiętać, że takie zwiększenie udziału w PKB w [link=http://www.kariera.pl/kariera/41/praktyki_w_trakcie_nauki_lista_firm/]praktyce[/link] oznacza, że gospodarka cienia w Polsce urosła w ciągu roku o 5 – 6 proc., a to już nie jest tak mało. To normalne zjawisko w czasach kryzysu i spowolnienia, że ludzie próbują zrekompensować spadek dochodów w oficjalnej pracy. Wtedy szukają dodatkowego legalnego zajęcia, o które nie jest jednak łatwo, albo dorabiają sobie na czarno. To główny motyw wzrostu szarej strefy w trudnych czasach.
[b]Czytałam jednak opinie, że w kryzysie szara strefa niekiedy maleje, gdyż tu najszybciej zwalnia się zbędnych ludzi.[/b]
Ale pracownik zatrudniony na czarno nadal jest dużo tańszy, niż ten zatrudniony i opłacany oficjalnie. Wiele zależy od tego, jak głęboki jest kryzys. Gdy mamy poważną zapaść w gospodarce, gdy dramatycznie spada popyt wewnętrzny, to także szara strefa się kurczy. Nie jest to jednak przypadek polskiej gospodarki. Polskie gospodarstwa domowe nie muszą więc radykalnie ciąć swych wydatków, choć pewnie szukają tańszych rozwiązań. I znajdują je w szarej strefie.
[b]Analityk Deutsche Banku, cytując pańskie badania, zwrócił uwagę, że kraje z dużym udziałem szarej strefy nieźle poradziły sobie z kryzysem...[/b]