Jeden z członków Rady Polityki Pieniężnej twierdzi, że większe prawdopodobieństwo trafienia w przyszły kurs mają jego studenci niż doświadczeni bankowi analitycy. Po prostu na kurs działa zbyt dużo zmiennych.
Ostatnie lata pokazały też, jak szybko może dojść do odwrócenia wydawałoby się trwałych tendencji. Wiedzą o tym najlepiej ci, którzy pożyczali na zakup mieszkania szwajcarskie franki po kursie 2 zł. Dlatego na pewno łatwiej oceniać krótkoterminowe zmiany. A dziś widać, że poprawa nastrojów na rynkach, większa skłonność do ryzyka i lepsza od niedawnych prognoz kondycja polskiej gospodarki wspierają złotego. To główna przyczyna tego, że analitycy odłożyli w niepamięć swoje raporty, w których ostrzegali o możliwych kłopotach Polski z pożyczaniem pieniędzy od inwestorów. Dziś większość z nich pisze, że przed złotym świetlana przyszłość. Część dodaje nawet, że obecny kurs to też zasługa dobrego przyjęcia pomysłów Donalda Tuska na zmiany w finansach publicznych. Mimo że wciąż brak konkretów.
Dziś ręce zacierają na pewno spłacający kredyty walutowe i importerzy, a coraz mniej optymistycznie w przyszłość patrzą eksporterzy. Jednak oni pokazali, że potrafią radzić sobie także w sytuacji zdecydowanie mocniejszej polskiej waluty. Kwestią czasu jest też pewnie oferowanie przez banki produktów, które mają pomóc uniknąć strat wynikających z umocnienia się złotego, a wręcz zarobić na nim. Ale jak pokazały ostatnie lata, sparzyło się na nich wiele firm. Czy banki znów zdecydują się na promocję opcji walutowych? A przedsiębiorców znów zmyli chciwość?