[srodtytul][link=http://blog.rp.pl/morawski/2010/02/02/strefa-euro-sie-nie-rozpadnie/]skomentuj na blogu[/link][/srodtytul]

Twierdzę, że jest to obecnie absolutnie niemożliwe. Takie opinie najczęściej pochodzą z USA. Może Amerykanie, którzy wychowali wielu wspaniałych ekonomistów, nie rozumieją, lub raczej nie czują, czym jest strefa euro?

Grecja cierpi na dość standardową, ale ciężką chorobę. Wysoki dług publiczny, niska konkurencyjność (wysoki wzrost kosztów pracy) oraz utrata zaufania przez inwestorów do rządu stosującego sztuczki budżetowe sprawiły, że kraj potrzebuje głębokich i trudnych społecznie reform: obniżek płac, cięcia wydatków budżetowych. Gdyby Grecja posiadała własną walutę, jej kurs gwałtownie by się załamał. Greckie towary stałyby się tańsze na rynkach międzynarodowych, co z kolei pobudziłoby eksport i ułatwiło wyjście z kryzysu. Dlatego właśnie niektórzy twierdzą, że łatwiej będzie Grekom przywrócić własny pieniądz. Gdyby zaś uczynił to jeden kraj, jego śladem mogłyby pójść inne (Irlandia, Włochy). Pomińmy fakt, że przywrócenie własnej waluty oznacza krach zaufania do kraju i wywołany tym potężny wzrost stóp procentowych (kto by chciał tanio pożyczać pieniądze tym, którzy tak kombinują?). Czy to nie zniweczyłoby korzyści wynikających ze spadku kursu waluty? Prawdopodobnie tak, ale to pytanie nie jest w tym momencie kluczowe.

Strefa euro to nie tylko czysto techniczny projekt gospodarczy, ale i projekt polityczny, w który zaangażowane były co najmniej dwa pokolenia polityków na Starym Kontynencie. Oczywiście wpływ wprowadzenia wspólnej waluty na wzrost gospodarczy jest pozytywny. Problemy członków strefy euro wynikają raczej z braku odpowiedzialnej polityki gospodarczej, a euro to w takim przypadku tylko bolesny bicz, który o tej nieodpowiedzialności przypomina.

Ale euro to również sposób na umacnianie jedności politycznej w Europie, na budowanie europejskiej tożsamości oraz uczynienie z kontynentu jednego z najważniejszych graczy na arenie światowej. Tak przynajmniej myśli większa część europejskiej klasy politycznej. Dlatego nikt na razie nie dopuści do rozbicia eurolandu. Nawet jeżeli będzie trzeba Grecji udzielić pomocy finansowej.