Nowy reformator

Paul Volcker. Mylili się ci, którzy 82-letniego byłego prezesa amerykańskiej Rezerwy Federalnej spisali na straty

Publikacja: 03.02.2010 01:32

Po walce z inflacją Paul Volcker zajął się naprawą systemu finansowego

Po walce z inflacją Paul Volcker zajął się naprawą systemu finansowego

Foto: AP

Dzisiaj to właśnie Volcker przewodniczy grupie doradców ekonomicznych Baracka Obamy i wszystko wskazuje, że będzie autorem przełomowej reformy amerykańskiego, jeśli nie światowego, rynku bankowego. Ma ona polegać na uniemożliwieniu bankom, które skorzystały ze wsparcia finansowego państwa, prowadzenia ryzykownych operacji na rynkach kapitałowych. Nie wolno im będzie również zarządzać funduszami wysokiego ryzyka.

Początkowo amerykańska prasa podważała jego wpływ na prezydenta. Volcker odpowiadał: – Po pierwsze nie mam żadnych wpływów. To oczywista nieprawda, ponieważ Volcker, sam demokrata był szefem grupy doradców ekonomicznych Obamy w czasie kampanii wyborczej. Przegrał wprawdzie z Larrym Summersem i nie został dyrektorem Narodowej Rady Ekonomicznej, ale Obama słucha go jak mało kogo. Jego poglądy popierają również noblista Joe Stiglitz i Mervyn King, prezes Banku Anglii.

Volcker jak czołg przebija się przez lobbystów wynajętych przez wielkie banki komercyjne, którzy oskarżają go, że jest zwolennikiem nadmiernych regulacji. Ich zdaniem znacznie lepiej byłoby, gdyby reforma przeszła w wersji „light”.

Volcker mówi, że chodzi o to, by banki inwestycyjne mogły upadać. – Zostawmy rynki kapitałowe, gdzie nikt nie będzie mógł liczyć na pieniądze rządu. Niech sobie zarabiają, ryzykują, nikt im w tym nie będzie przeszkadzał. Ale chrońmy banki komercyjne – mówi Volcker.

Wczoraj swój projekt, już jako dokument rządowy, przedstawił w Senacie USA. W ten sposób jego zdaniem świat ochroni się przed finansową katastrofą, której świadkami byliśmy przez ostatnie półtora roku. Na liście instytucji, które miałyby zrezygnować z ryzykownej gry, są AIG, Citigroup i Bank of America.

Volcker ma sprzymierzeńca także w Benie Bernanke, obecnym prezesie Fedu, któremu podoba się to, że jego poprzednik (1979 – 1987) lobbuje za zwiększeniem roli bankowego nadzoru. A Barack Obama wręcz domaga się wdrożenia „zasady Volckera”.

Amerykanie zapamiętali blisko dwumetrowego Volckera z tego, że na początku lat 80., aby obniżyć inflację, wywindował stopy procentowe do 20 proc. David Jones, autor czterech książek o Fedzie, mówi o Volckerze, że jego oddanie Fedowi nie ma swoich granic. A były szef Fedu ma zwolenników także wśród byłych bankierów z Wall Street, jak Henry Kaufman, były wiceprezes Salomon Inc., oraz John Reed, który pomagał w tworzeniu Citigroup. Obydwaj, tak samo jak i Barack Obama, mówią, że czas skończyć z bankami, które są zbyt wielkie, by mogły upaść.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem