Biznes we krwi potomków znanych przedsiębiorców

Dzieci znanych przedsiębiorców zazwyczaj zaczynają pracę w rodzinnych firmach. Jednak nie brakuje i takich, które decydują się pójść własną ścieżką

Publikacja: 13.08.2010 02:12

Jacek Olechowski jest prezesem i akcjonariuszem grupy marketingowej EM Lab. Firma w ubiegłym roku po

Jacek Olechowski jest prezesem i akcjonariuszem grupy marketingowej EM Lab. Firma w ubiegłym roku pozyskała z prywatnej emisji 4,1 mln zł, jest notowana także na rynku New Connect. (fot: Marek Wiśniewski)

Foto: PULS BIZNESU/FORUM

Polski kapitalizm buduje się od ledwie 20 lat, dlatego nie ma aż tak wielu firm, w których władza przechodzić ma z pokolenia na pokolenie. Jednak w wielu przypadkach dzieci założycieli, wychowujące się obok rosnącej firmy, za naturalną uważają pracę na jej rachunek.

W którąkolwiek stronę by poszły zawsze spotkają się z zarzutami, że ze znanymi nazwiskiem i w razie czego ratunkowymi milionami od rodziców ich sytuacja jest i tak o niebo lepsza od innych przedsiębiorców. Jednocześnie większa jest presja na sukces, a porażki na pewno nie przejdą niezauważone.

– Czasami jest to kłopotliwe, czasami bywa pomocne. Ojciec zawsze wspierał mnie merytorycznie, dzielił się ze mną wiedzą biznesową, czasami kontaktami biznesowymi. Jego doświadczenie, wiedza i wsparcie są dla mnie wartościami nieocenionymi – mówi „Rz” Sebastian Kulczyk.

[srodtytul]W rodzinie[/srodtytul]

W wielu przypadkach młode pokolenie wybiera – może łatwiejszą – pracę dla rodzinnej firmy. Tak wygląda sytuacja choćby Wojciecha Kruka juniora, który od lat pracuje w rodzinnej firmie jubilerskiej W.Kruk. Już w czasie studiów na poznańskiej Akademii Ekonomicznej praktyki odbywał w rodzinnej firmie.

W kolejnych latach prowadził stoiska W.Kruk na wystawach Expo w Japonii i Hiszpanii, a teraz jest w Szanghaju także na wystawie Expo, gdzie na firmowym stoisku sprzedaje biżuterię. Odpowiada też za wszystkie zagraniczne projekty W.Kruk – doskonale mówi po chińsku.

Także w branży medialnej nie brakuje podobnych przykładów. Tobias Solorz – syn Zygmunta Solorza-Żaka, absolwent zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim – pracuje głównie w spółkach imperium stworzonego przez ojca.

29-letni Tobias został więc członkiem zarządu ds. marketingu firmy Sferia świadczącej usługi telefonii stacjonarnej i dostępu do Internetu dla mieszkańców Warszawy i Ostrołęki, którą Solorz-Żak kontroluje. Jest także wspólnikiem firmy Polskie Nieruchomości zarządzającej biurowcem Blue Point na warszawskiej Pradze.

Same plotkarskie serwisy internetowe podkreślają jego skromność oraz brak tzw. lansowania się w mediach. Znalazł się także na liście najlepszych polskich młodych kandydatów na męża. Nie tylko z powodu wspomnianej skromności – przeprowadzający ankietę serwis podkreśla, że Tobias wraz z siostrą Aleksandrą zostanie spadkobiercą rodzinnej fortuny wartej kilka miliardów złotych.

Pracą dla rodzinnego biznesu stworzonego m.in. przez zmarłego niedawno ojca zajmuje się także Łukasz Wejchert. Syn Jana, współzałożyciela stacji telewizyjnej TVN i koncernu medialnego ITI, jest z wykształcenia finansistą i ekonomistą.

Jednak wszystkim od dawna powszechnie znane jest jego zamiłowanie do nowych technologii związanych z Internetem. Przyznaje się też do fascynacji gadżetami, jak choćby smartfonami. To z myślą o młodym Wejchercie holding ITI zainwestował kilka lat temu w największy portal internetowy w kraju Onet.pl.

Łukasz Wejchert najpierw przez dwa lata był jego wiceprezesem, by w 2004 r. jako 30-latek objąć fotel prezesa. Gdy TVN przejęła portal, wszedł do zarządu stacji, gdzie obecnie jest wiceprezesem odpowiedzialnym za działalność internetową. Jednocześnie w jednym z wywiadów sam przyznaje, że przed komputerem spędza za dużo czasu i jego zdaniem nie powinno się z tym przesadzać.

W przemyśle spożywczym także coraz częściej dzieci zaczynają przejmować od swoich rodziców stery firm, także tych budowanych od wielu lat.

45-letni Łukasz Blikle, absolwent School od Visual Arts w Nowym Jorku, mógłby z pewnością zarabiać na życie, zajmując się wyłącznie grafiką i fotografiką. Jednak jego dziadek Jerzy Blikle namaścił do na kontynuatora rodzinnej tradycji cukierniczej.

Działająca od 141 lat firma A. Blikle jest jednym z najsłynniejszych producentów pączków i ciast nie tylko w Warszawie, ale i w Polsce. Założył ją Antoni Blikle, prapradziadek Łukasza. Sam Łukasz jest obecnie dyrektorem pionu sprzedaży i marketingu, a także tworzy opakowania dla produktów firmy. Wszystko, co robi, ma go przygotować do objęcia funkcji prezesa.

– Łukasz nigdy nie miał wątpliwości, że chce kierować firmą – przyznaje Andrzej Blikle, jego ojciec i obecny szef oraz większościowy udziałowiec A.Blikle.

O przyszłość stworzonego przed niemal 30-laty Konspolu, czołowej firmy drobiarskiej w Polsce, nie musi się obawiać Kazimierz Pazgan. Biznesmenowi, którego majątek wyceniany jest na 440 mln zł (zajął 50. miejsce w tegorocznej edycji listy 100 najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”), od niemal pięciu lat pomaga jego 29-letni syn Konrad. Jako wiceprezes odpowiada obecnie za części handlową, produkcyjną i paszową holdingu.

– Gdy byłem dzieckiem, rodzice nigdy nie naciskali na to, że muszę przejąć stery w firmie. Wiedząc, jak trudne jest prowadzenie własnego biznesu, powtarzali, że powinienem liczyć przede wszystkim na siebie – przyznaje Konrad Pazgan.

Jednak po ukończeniu zarządzania i marketingu w Wyższej Szkole Biznesu w Nowym Sączu (jednym z jej założycieli jest Kazimierz Pazgan) to właśnie Konrad został prawą ręką ojca. Zaczynał w jednym z najtrudniejszych momentów w branży drobiarskiej. Rosja zamknęła wówczas granice dla polskiego mięsa i Konspol utracił jeden ze swoich największych rynków eksportowych. W kolejnym roku do Polski zawitała ptasia grypa.

– Przetrwałem najgorsze, dzięki czemu czuję się znacznie pewniej w tym biznesie – mówi przyszły prezes Konspolu.

W ślady Teresy Mokrysz, założycielki grupy Mokate, jednego z największych producentów kawy i herbaty w Polsce, poszły jej dzieci: Sylwia i Adam. Od ubiegłego roku córka jest członkiem zarządu Mokate SA w Ustroniu, a syn spółki w Żorach. Adam jest także szefem Business Unit Food Ingrediens, działu, który wytwarza półprodukty z mleka, m.in. zabielacze i spieniacze wykorzystywane do produkcji np. lodów czy zup w proszku. Obecnie Mokate jest jedną z największych firm tej branży w Europie.

Mokryszowie chcą, aby Mokate pozostało rodzinną firmą. – Mokate nie bierze pod uwagę debiutu na giełdzie oraz pozyskania inwestora – podkreśla Adam Mokrysz.

Coraz większe zaangażowanie dzieci w firmie nie oznacza, że Teresa Mokrysz zamierza stać z boku. W jednym z wywiadów przyznała, że jeśli nawet w pewnym momencie obarczy je obowiązkami, które obecnie sama wykonuje, to i tak będzie chciała nadal angażować się w rozwój firmy.

O emeryturze nie myśli na razie także Zbigniew Grycan, właściciel firmy Grycan – lody od pokoleń. Nie zastawiona się także na razie, kto w przyszłości nią pokieruje. Niewykluczone, że będzie to jego 25-letnia dziś córka Małgorzata, absolwentka warszawskiej SGH.

Jako jedyna z trójki rodzeństwa angażuje się w rodzinny biznes. – Córka pomaga nam w zarządzaniu firmą. Odpowiada przede wszystkim za sprzedaż detaliczną lodów – wyjaśnia Zbigniew Grycan. Dodaje, że nie musiał przekonywać jej do pomocy w firmie.

– Ma żyłkę do tego biznesu – podkreśla z dumą.

[srodtytul]Iść swoją drogą[/srodtytul]

Jednak nie wszyscy wybierają drogę dalszego rozwijania rodzinnych biznesów. Niektórzy wolą postawić na pracę na własny rachunek.

Sebastian Kulczyk działa na wielu frontach – stworzył fundusz Phenomind Ventures oraz holding Nenya Capital, które działają w wielu branżach.

Lista jego inwestycji podawanych na stronach internetowych tych firm robi wrażenie: od działającego w branży turystycznej Destineo poprzez technologiczne Stanusch Technologies czy Beyond (na którego serwerach pracują takie tuzy polskiego Internetu, jak Allegro czy Nasza-Klasa) po agencję interaktywną GoldenSubmarine i inne.

– Już jako 19-latek ,wybierając się na studia, wiedziałem, że chcę zdobywać wiedzę równolegle z praktyką. Postanowiłem rozpocząć działalność na własną rękę,mogłem od podszewki poznać wszystkie tajniki prowadzenia biznesu i przygotować się do rozpoczęcia działalności na większą skalę. To było swojego rodzaju sprawdzenie, czy nadaję się do prowadzenia biznesu

– mówi Sebastian Kulczyk.

W biznesie na własne konto działa też Jacek Olechowski. Jednak w przeciwieństwie do wielu biznesmenów o znanych nazwiskach nie unika kontaktów z prasą i chętnie rozmawia.

Choć jego ojciec, ostatnio kandydujący w wyborach prezydenckich, jest czynnym politykiem, to jednak z racji wcześniej zajmowanych także rządowych stanowisk i zasiadania w kilku radach nadzorczych w środowisku biznesowym też jest dobrze znany. – Znane nazwisko z jednej strony pomaga, ale z drugiej jest swego rodzaju balastem. Na początku działalności jest to duży plus, ponieważ pomaga się uwiarygodnić. Jednak w miarę dalszej pracy widzę, że tak jak w moim przypadku z nazwiskiem kojarzonym z polityką jest to też przeszkoda. Polacy mają raczej negatywne skojarzenia odnośnie do styku biznesu z polityką – mówi „Rz” Jacek Olechowski, prezes i jeden z akcjonariuszy grupy marketingowej EM Lab.

Spółka w ubiegłym roku pozyskała z prywatnej emisji 4,1 mln zł, jest notowana także na rynku New Connect. Głośno się o niej zrobiło, gdy uniezależniła się od agencji reklamowej Change. Szybko przejęła też od niemieckiej centrali holdingu reklamowego Scholz Friends 75 proc. udziałów w warszawskim oddziale. W branży zrobił się szum – po raz pierwszy w historii polska firma przejęła sieciową agencję reklamową.

To nie koniec ambitnych założeń.

– Nie narzekam na brak wyzwań. Zgodnie z ogłoszoną prze EM Lab strategią do czerwca przyszłego roku ogłosimy kolejne przejęcie. Już nad tym pracujemy, szukając odpowiednich firm. Do 2013 r. chcemy także przejść na główny rynek warszawskiej giełdy – dodaje Jacek Olechowski.

W biznesie działał też Marcin Rywin. Jednak po głośnej aferze z udziałem jego ojca Lwa także o jego projektach zrobiło się cicho. Wspólnie założyli m.in. firmę Heritage – mieli po 50 proc. udziałów, a Marcin był jej prezesem.

– Heritage świadczy usługi niezwiązane bezpośrednio z produkcją filmową, np. transportowe (przewożenie ekipy na plan) czy dokumentacyjne – mówił „Rz” kilka lat temu Marcin Rywin .

Polski kapitalizm buduje się od ledwie 20 lat, dlatego nie ma aż tak wielu firm, w których władza przechodzić ma z pokolenia na pokolenie. Jednak w wielu przypadkach dzieci założycieli, wychowujące się obok rosnącej firmy, za naturalną uważają pracę na jej rachunek.

W którąkolwiek stronę by poszły zawsze spotkają się z zarzutami, że ze znanymi nazwiskiem i w razie czego ratunkowymi milionami od rodziców ich sytuacja jest i tak o niebo lepsza od innych przedsiębiorców. Jednocześnie większa jest presja na sukces, a porażki na pewno nie przejdą niezauważone.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację