Polski kapitalizm buduje się od ledwie 20 lat, dlatego nie ma aż tak wielu firm, w których władza przechodzić ma z pokolenia na pokolenie. Jednak w wielu przypadkach dzieci założycieli, wychowujące się obok rosnącej firmy, za naturalną uważają pracę na jej rachunek.
W którąkolwiek stronę by poszły zawsze spotkają się z zarzutami, że ze znanymi nazwiskiem i w razie czego ratunkowymi milionami od rodziców ich sytuacja jest i tak o niebo lepsza od innych przedsiębiorców. Jednocześnie większa jest presja na sukces, a porażki na pewno nie przejdą niezauważone.
– Czasami jest to kłopotliwe, czasami bywa pomocne. Ojciec zawsze wspierał mnie merytorycznie, dzielił się ze mną wiedzą biznesową, czasami kontaktami biznesowymi. Jego doświadczenie, wiedza i wsparcie są dla mnie wartościami nieocenionymi – mówi „Rz” Sebastian Kulczyk.
[srodtytul]W rodzinie[/srodtytul]
W wielu przypadkach młode pokolenie wybiera – może łatwiejszą – pracę dla rodzinnej firmy. Tak wygląda sytuacja choćby Wojciecha Kruka juniora, który od lat pracuje w rodzinnej firmie jubilerskiej W.Kruk. Już w czasie studiów na poznańskiej Akademii Ekonomicznej praktyki odbywał w rodzinnej firmie.