Na razie prawie wszystkie wystawione na sprzedaż rafinerie w Europie kupują Rosjanie. Może przyjdzie panu jeździć na posiedzenia rady nadzorczej do Moskwy…
Nigdy nie mówię „nie” z założenia. Każda propozycja biznesowa jest do rozważenia. To jednak sektor strategiczny, zdecyduje rząd.
[b]Ale swoich faworytów pan ma?[/b]
Są tacy, których oferty dobrze, gdyby się pojawiły, i są tacy, którzy mniej odpowiadają. Nie jest jednak tak, że ten ze Wschodu to nie, a ten z Zachodu to tak. W tym sektorze Zachód ze Wschodem już się sporo wymieszał. Pytanie – co to za partner i jakie są jego oczekiwania, i jak my widzimy atrakcyjność danej firmy dla dalszego rozwoju Lotosu, dla zabezpieczenia gospodarki i dalszego rozwoju bezpieczeństwa energetycznego.
[b]Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy premierze, mówiąc o przyszłości PKO Banku Polskiego, powiedział, że w perspektywie kilku lat spółka ta może być w pełni bankiem prywatnym. Czy podobny los powinien czekać również Lotos?[/b]
Nie widzę nic złego i niebezpiecznego w tym, że Lotos ma być w 100 proc. sprywatyzowany.
[b]Nie będzie to miało żadnego przełożenia na nasze bezpieczeństwo energetyczne?[/b]
Jeśli będziemy mieli sprawnych regulatorów, to nie. Chodzi o kwestie przesyłu surowców i ich magazynowania. W USA cały sektor naftowy jest prywatny i wszystkim życzę takiego bezpieczeństwa energetycznego, jakie mają Amerykanie.
[b]Jest pan menedżerem państwowej spółki z jednym z najdłuższych staży. Może po prywatyzacji pana rządy w spółce się skończą?[/b]
Nowy inwestor ma prawo powiedzieć „gram z tym zarządem” albo powołać inny. Reguła w biznesie jest taka jak w futbolu – „nie zmienia się wygrywającej drużyny”. Kiedy zaczynałem pracę w Gdańsku, mieliśmy wiele do zrobienia, w dodatku rafinerię chciano wystawić na sprzedaż po niskiej cenie.
[b]A więc widzi pan siebie za pięć lat wciąż w Lotosie?[/b]
Rozpoczynając pracę w rafinerii, nie wyznaczałem sobie terminów. A jestem tu już dziewiąty rok.
[i]Fragmenty rozmowy w wiadomościach Radia PiN[/i]