Lubię ryzyko w biznesie

Prezes grupy Lotos, Paweł Olechnowicz: o analitykach giełdowych, prywatyzacji i bezpieczeństwie energetycznym, w rozmowie z Jakubem Kuraszem i Cezarym Szymankiem (z Radia PiN)

Publikacja: 22.10.2010 02:29

Lubię ryzyko w biznesie

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b]"Rz:"[/b] Mijają dwa lata od słynnego raportu banku CAIB UniCredit, który wycenił akcje pana firmy na 0 zł. Cóż, dziś ich cena przekracza 30 zł. Delikatnie mówiąc, analityk raczej nie miał racji…

[b]Paweł Olechnowicz:[/b] Trudno mi uznać, że cokolwiek broni twórcę tej rekomendacji dla inwestorów. Mogę za to sobie wyobrazić, że raport tego typu jest czymś wymyślonym dla obniżenia wartości firmy.

[b]Specjalna gra na obniżenie kursu akcji?[/b]

To Komisja Nadzoru Finansowego jest od tego, by to precyzyjnie ocenić i wydać werdykt w tej sprawie. Insynuacje analityka były absolutnie nieadekwatne do bilansu spółki, jej pozycji rynkowej, strategii i perspektyw wzrostu.

[b]Komisja nadal milczy. Jest pan zawiedziony jej postawą?[/b]

Tego typu “ekspertyzy” powinny być szybko i twardo analizowane. Wymaga tego interes spółek i czystość reguł zachowań na rynku kapitałowym. Zdarzenie to spowodowało wiele negatywnych dla nas skutków i reperkusji. Dla inwestorów też – stracili dużo pieniędzy.

[wyimek]Nie widzę nic złego i niebezpiecznego w tym, by Lotos miał być w 100 procentach sprywatyzowany[/wyimek]

[b]Wyliczył pan straty, jakie spowodowała ta rekomendacja?[/b]

Przypomnijmy sobie, że to się działo w okresie głębokiego kryzysu i zaufanie do rynku kapitałowego było mocno nadwątlone. Cena akcji spadła do historycznego dołka, czyli do 7,2 zł, co daje nieco ponad 900 mln zł wartości spółki. Przed tym raportem cena wynosiła około 20 zł (stanowiło to 2,6 mld zł kapitalizacji).

[b]Plotka, zła rekomendacja, jakże łatwo doprowadzić firmę prawie do upadku.[/b]

Tak daleko to nigdy nie zaszło. Wyszliśmy z sytuacji kryzysowej, cena akcji wróciła powyżej poziomu 20 zł, teraz przekracza nawet 30 zł, ale to wcale nie znaczy, że ja daruję i wszystkim odpuszczam. To powinno być rozliczone. Zarządy spółek płacą za błędy w zarządzaniu, analitycy i stojące za nimi instytucje finansowe też powinny odpowiadać za błędy.

[b]Liczy pan na to, że regulacje zostaną zaostrzone czy może tylko na to, że ktoś Lotos i pana przeprosi?[/b]

To jest już sprawa nadzoru nad rynkiem kapitałowym. Ja sam nie jestem typem kogoś, kto w napięciu czeka na słowo „przepraszam”, jak ktoś mi zrobił świństwo. To jest kwestia wyciągnięcia wniosków i konsekwencji, a wreszcie też kwestia klasy, bo albo się ją ma, albo nie. Jest takie powiedzenie: „walec przeszedł, oczy wyszły”. U nas walec nie przeszedł do końca. Choć wydaje mi się, że taki kierunek został nadany.

[b]Kiedy się rozmawia z analitykami o pana firmie, to wśród ryzyk najczęściej wymieniają gigantyczne zadłużenie związane z modernizacją rafinerii. Sięga prawie 1,5 mld dol.[/b]

Kredytów nie przejedliśmy, tylko dobrze zainwestowaliśmy. Kto nie chce wcale ryzykować, ten nie powinien zajmować się biznesem. Jeśli szef dużej firmy nie idzie naprzód, to jego przedsiębiorstwo się cofa. A nie da się realizować planów inwestycyjnych bez zewnętrznego finansowania, czyli kredytów. Nie mamy gór pieniędzy, ale mamy i mieliśmy ciekawy biznesplan. Z tego będą pieniądze. Płynność finansowa jest na bezpiecznym poziomie.

[b]Na razie wasze wyniki są złe.[/b]

Operacyjne wyniki są na poziomie lepszym, niż planowaliśmy, a to odzwierciedla zdrowy kręgosłup finansowy firmy. Najbardziej ryzykowny etap mamy za sobą.

[b]Czy aby nie jest pan zbyt optymistyczny? Kredyty będziecie spłacać jeszcze 11 lat.[/b]

Nasze inwestycje zaczynają się już zwracać. Dotąd, póki nie uruchomiliśmy kolumny destylacyjnej i nie mieliśmy pełnej produkcji z nowych instalacji, wciąż wkładaliśmy pieniądze uzyskane z działalności operacyjnej i z finansowania zewnętrznego. Do tego pojawił się kryzys i słaba koniunktura oraz pogorszyły się parametry finansowe, które powodują straty księgowe w związku z zadłużeniem denominowanym w walutach. Przeszliśmy przez to, zaciskając pasa, ale nie hamując. No i otoczenie się zaczęło zmieniać, i jest lepiej.

[b]Ale mieliście aż pół miliarda złotych straty po pierwszym półroczu 2010 r. ...[/b]

Na początku roku dolar kosztował ok. 2,8 zł. Na koniec drugiego kwartału był zaś sporo powyżej 3 zł i to powodowało, że strata netto wyniosła 0,6 mld zł. Ale na zakończenie trzeciego kwartału znów jest to 2,85 zł za dolara. A więc wróciliśmy do początku roku, wpływ na wynik finansowy netto będzie zatem odwrotny i pojawi się zysk. I to duży. Efekty, jakie tworzą nam kredyty walutowe, to sprawa księgowa. A operacyjnie jest lepiej, niż zakładaliśmy. Zysk operacyjny będzie o wiele wyższy niż zeszłoroczny i wyższy, niż planowaliśmy w założeniach budżetowych na 2010 rok. A to odzwierciedla zdrową i bezpieczną pozycję firmy. Obecnie dysponujemy 30-proc. udziałem w hurtowym rynku paliw w Polsce. Przypomnę, że w 2002 roku było to 14 proc. Nadal sprzedajemy więcej produktów, niż jesteśmy w stanie wyprodukować w rafinerii w Gdańsku, gdzie przerabiamy coraz więcej ropy naftowej (w 2003 r. – 4,5 mln ton, w 2010 r. – powyżej 7 mln ton).

[b]Ale wyniki finansowe zazwyczaj przed każdym procesem prywatyzacji są nieco pudrowane, robi się wszystko, żeby był bardzo wysoki zysk i niskie koszty. Nie uważa pan?[/b]

Zapewniam, że tak u nas nie jest. Zresztą wygląda na to, że resort skarbu zamierza przeprowadzić prywatyzację Lotosu w roku 2011, a nie w 2010. Będziemy przygotowani, bo kończymy naszą główną inwestycję i wszystkie instalacje zaczną pracować. Rozpocznie się też wydobycie ropy na złożu YME w Norwegii, projekt bardzo istotny dla rozwoju działalności poszukiwawczo-wydobywczej, który odsunął się w czasie. No i będziemy mieli również zatwierdzoną strategię na dalszych pięć lat.

[b]Mówi pan właściwie tak, jakby już zaczął prezentacje dla inwestorów, którzy wyłożą ponad 2 mld zł na akcje Lotosu.[/b]

Nie ma potrzeby szybkiej zmiany układu właścicielskiego, także w kontekście pozyskania pieniędzy na realizację dalszego programu rozwoju. Mamy lepszą sytuację finansową, niż zakładaliśmy, możemy swobodnie dalej się rozwijać bez potrzeby dokapitalizowania. Jest ono potrzebne jedynie do dynamicznego rozwoju w segmencie poszukiwania ropy naftowej.

[b]Włącza pan więc do procesu sprzedaży tylko tych, którzy dysponują gałęzią wydobywczą.[/b]

To decyzja ministra skarbu. Dla wszystkich jednak stron tego procesu wydobycie własne jest bardzo ważne.

[b]Istotne jest zatem, by wasz przyszły inwestor wniósł do tego związku posag w postaci złóż.[/b]

Nie przesadzajmy z tym posagiem. Chcemy małżeństwa z rozsądku. Takie funkcjonuje w biznesie najlepiej.

[b]A czy wystarczająco atrakcyjnym inwestorem dla was jest Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo? Waldemar Pawlak jest za ideą połączenia was z tą spółką. A z kolei minister skarbu jakoś mięty do tego pomysłu nie czuje. Czy taka fuzja miałaby sens, w końcu powstałby kolejny narodowy czempion?[/b]

Tam, gdzie jest gaz, tam jest też ropa. Ale trzeba pamiętać, że to są dwie firmy państwowe. To nie byłaby prywatyzacja. Mieliśmy już pomysł środkowoeuropejskiego koncernu paliwowego o zasięgu międzynarodowym i nic z tego nie wyszło. Jeśli mówimy o prawdziwej prywatyzacji, to jest nam potrzeby inwestor z większym potencjałem i możliwościami. Taki z międzynarodowym paszportem.

[b]Do tej pory zainteresowanie wami wykazał jedynie Jan Kulczyk z libijską firmą Tamoil. Na razie zajmuje się kupnem poznańskiej Enei. Zobaczymy co dalej.[/b]

Na razie prawie wszystkie wystawione na sprzedaż rafinerie w Europie kupują Rosjanie. Może przyjdzie panu jeździć na posiedzenia rady nadzorczej do Moskwy…

Nigdy nie mówię „nie” z założenia. Każda propozycja biznesowa jest do rozważenia. To jednak sektor strategiczny, zdecyduje rząd.

[b]Ale swoich faworytów pan ma?[/b]

Są tacy, których oferty dobrze, gdyby się pojawiły, i są tacy, którzy mniej odpowiadają. Nie jest jednak tak, że ten ze Wschodu to nie, a ten z Zachodu to tak. W tym sektorze Zachód ze Wschodem już się sporo wymieszał. Pytanie – co to za partner i jakie są jego oczekiwania, i jak my widzimy atrakcyjność danej firmy dla dalszego rozwoju Lotosu, dla zabezpieczenia gospodarki i dalszego rozwoju bezpieczeństwa energetycznego.

[b]Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy premierze, mówiąc o przyszłości PKO Banku Polskiego, powiedział, że w perspektywie kilku lat spółka ta może być w pełni bankiem prywatnym. Czy podobny los powinien czekać również Lotos?[/b]

Nie widzę nic złego i niebezpiecznego w tym, że Lotos ma być w 100 proc. sprywatyzowany.

[b]Nie będzie to miało żadnego przełożenia na nasze bezpieczeństwo energetyczne?[/b]

Jeśli będziemy mieli sprawnych regulatorów, to nie. Chodzi o kwestie przesyłu surowców i ich magazynowania. W USA cały sektor naftowy jest prywatny i wszystkim życzę takiego bezpieczeństwa energetycznego, jakie mają Amerykanie.

[b]Jest pan menedżerem państwowej spółki z jednym z najdłuższych staży. Może po prywatyzacji pana rządy w spółce się skończą?[/b]

Nowy inwestor ma prawo powiedzieć „gram z tym zarządem” albo powołać inny. Reguła w biznesie jest taka jak w futbolu – „nie zmienia się wygrywającej drużyny”. Kiedy zaczynałem pracę w Gdańsku, mieliśmy wiele do zrobienia, w dodatku rafinerię chciano wystawić na sprzedaż po niskiej cenie.

[b]A więc widzi pan siebie za pięć lat wciąż w Lotosie?[/b]

Rozpoczynając pracę w rafinerii, nie wyznaczałem sobie terminów. A jestem tu już dziewiąty rok.

[i]Fragmenty rozmowy w wiadomościach Radia PiN[/i]

[b]"Rz:"[/b] Mijają dwa lata od słynnego raportu banku CAIB UniCredit, który wycenił akcje pana firmy na 0 zł. Cóż, dziś ich cena przekracza 30 zł. Delikatnie mówiąc, analityk raczej nie miał racji…

[b]Paweł Olechnowicz:[/b] Trudno mi uznać, że cokolwiek broni twórcę tej rekomendacji dla inwestorów. Mogę za to sobie wyobrazić, że raport tego typu jest czymś wymyślonym dla obniżenia wartości firmy.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację