[b]To był udany rok pod względem prywatyzacji?[/b]
Uważam, że tak, przynajmniej z kilku powodów. Po pierwsze: odblokowaliśmy prywatyzację wielu spółek, których do tej pory nie udawało się sprzedać - jak PKS-y czy uzdrowiska. Jest kilka takich, z których sprzedaży cieszymy się szczególnie, jak Ruch, Sklejka Pisz, Fabryka Osłonek Białkowych czy Fabryka Octu i Musztardy. To spółki, które stały się swoistymi symbolami przewlekłości polskiej prywatyzacji. Skończyliśmy też sprzedaż resztówek giełdowych poniżej 5%. Po drugie: projektów prywatyzacyjnych jest coraz więcej. W ubiegłych latach było ich 115-116, razem z komunalizacją, teraz jest ponad 200. Przychody też są rekordowe, bo parafowane już umowy dają nam blisko 27 mld zł. Kwota zrealizowanych transakcji wynosi blisko 19 mld zł i na pewno będzie jeszcze wyższa na koniec roku, bo wciąż trwają negocjacje w sprawie kolejnych spółek.
[b]Ale połowy zaplanowanych projektów nie udało się zrealizować. Na przykład energetycznych. [/b]
Nie zakończyliśmy kilku projektów i będą musiały być przesunięte na przyszły rok. Dla przykładu nie sprzedaliśmy też spółek chemicznych. Tyle, że zastrzeżenia pod adresem Skarbu Państwa można by mieć wówczas, gdybyśmy opowiadali, że wystawimy je na sprzedaż, a potem tego nie zrobili. Tymczasem my podejmowaliśmy próby , szukaliśmy inwestorów. Zrobiliśmy, ile mogliśmy, ale trudno oczekiwać, by minister skarbu podpisał umowy prywatyzacyjne szybko i na niesatysfakcjonujących warunkach. Wiele zależy też od drugiej strony. Musimy wiedzieć dokładnie, kto kupuje, ile może zaoferować, czy ma środki na sfinansowanie transakcji. W przypadku energetyki ważne jest zobowiązanie do realizacji inwestycji i możliwość uzyskania pełnych synergii. Nic też nie możemy zrobić, gdy nie ma chętnych inwestorów.
[b]Na sprzedaż Enei jest wciąż szansa, ale co będzie teraz ze wspomnianymi spółkami chemicznymi? Resort skarbu wstrzyma prywatyzację, jeśli nadal nie będzie satysfakcjonowała go oferta potencjalnych inwestorów?[/b]