Ostrożny krezus

Rosyjski oligarcha to dowód, że kariera od pucybuta do miliardera możliwa jest nie tylko w USA

Publikacja: 02.03.2011 03:01

Roman Abramowicz

Roman Abramowicz

Foto: AFP, Martti Karnulainen martti karnulainen

 

Znany jest z luksusowych rezydencji, jachtów, licznej rodziny i dbałości o mieszkańców Czukotki, której był gubernatorem. Uderza jego uległość wobec rosyjskiej władzy i chęć służenia Kremlowi. Chętne wykłada miliony na realizację pomysłów Władimira Putina.

Jest przykładem rosyjskiego bogacza, który zna swoje miejsce w szeregu i nigdy nie użyje swoich miliardów do zmiany istniejącego w Rosji status quo.

Urodzony 45 lat temu w Saratowie bardzo wcześnie został  sierotą. Tułał się po krewnych ojca w dalekiej Uchcie, a potem Moskwie. O jego wczesnych latach wiadomo na pewno, że odsłużył wojsko. Według jednych źródeł studiował w instytucie ropy i gazu w Uchcie lub Moskwie, według innych nigdzie się nie uczył.

Pierwszą pracą było sprzedawanie zabawek w sklepie w Moskwie. Potem zakładał i prowadził własne małe biznesy, jeden z nich w 1992 r. zaprowadził go do aresztu.

Abramowicz był podejrzany w nielegalny obrót paliwami, co miało wyrządzić państwu wielkie szkody. Ale tak chętnie i ściśle współpracował ze śledczymi, że został uwolniony od oskarżeń i wypuszczony.

Człowiekiem, który wprowadził młodego Romana w świat świeżo tworzonej oligarchii, był Borys Bierezowski. Razem założyli firmę Runicom zarejestrowaną na Gibraltarze. Kolejny wspólny projekt dotyczył przejęcia jednego z kluczowych rosyjskich koncernów naftowych Sibniefti. W 1996 r. Abramowicz został członkiem rady nadzorczej koncernu oraz szefem jej moskiewskiego oddziału.

Dwa lata później po raz pierwszy został nazwany przez byłego szefa kremlowskiej ochrony "osobistym kasjerem rodziny Jelcyna" i szarą eminencją Kremla. Według mediów finansował też kampanię Putina i utworzenie jego partii.

Działalności publicznej oddał się z dala od Moskwy. Od 2000 r. był gubernatorem Czukotki i  można powiedzieć, że poprawił byt i sytuację ekonomiczną tego odległego regionu. Jednocześnie został właścicielem największych czukockich złóż złota.

Sibnieft miała się połączyć z Jukosem, ale w ostatniej chwili Abramowicz wycofał się z transakcji. Zgrabnie uniknął losu Michaiła Chodorkowskiego, płacąc zaległe jakoby, wysokie podatki i grzecznie odsprzedał złotą kurę Gazpromowi.

W 2007 r. Forbes uznał go za najbogatszego Rosjanina z majątkiem blisko 20 mld dol.

Ma sześcioro dzieci. Z pierwszą żoną Iriną pięcioro, a z drugą – o 15 lat młodszą Darią Żukową – pięcioletniego syna Aarona.

Znany jest z luksusowych rezydencji, jachtów, licznej rodziny i dbałości o mieszkańców Czukotki, której był gubernatorem. Uderza jego uległość wobec rosyjskiej władzy i chęć służenia Kremlowi. Chętne wykłada miliony na realizację pomysłów Władimira Putina.

Jest przykładem rosyjskiego bogacza, który zna swoje miejsce w szeregu i nigdy nie użyje swoich miliardów do zmiany istniejącego w Rosji status quo.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne