Każdy dostawca technologii zainteresowany polskim projektem doskonale zdaje sobie sprawę ze znaczenia obietnic dotyczących zaangażowania polskich przedsiębiorstw. Na razie jednak zapowiedzi i spotkania z biznesem w Polsce trzeba traktować jako element lobbingu i autopromocji. Dopiero po wyborze reaktorów i uruchomieniu przetargów na konkretne prace czy dostawy dla elektrowni okaże się, czy obietnice – przedstawiane teraz – zostaną spełnione. List intencyjny, jaki już podpisaliśmy, a nie wykluczam, że jeszcze podpiszemy kolejny, to raczej sposób na udokumentowanie wiarygodności dostawców technologii atomowej. Jednocześnie taki dokument dla naszej firmy oznacza, że została uznana za potencjalnego partnera w projekcie atomowym.
Zatem żadna z firm polskich nie ma dziś pewności, że będzie pracować przy projekcie atomowym i na tym zarobi. Co zdecyduje o zdobyciu zleceń?
Nikt z nas – firm budowlanych, konstrukcyjnych czy pracujących dla energetyki – nie powinien mieć złudzeń, że jakiekolwiek zlecenie otrzyma tak po prostu, bo jest z Polski, a elektrownia powstaje w naszym kraju. Liczyć będą się nie tylko doświadczenie, potencjał i referencje, ale przede wszystkim cena. Oczywiście przy pewnych pracach będzie miało znaczenie to, że firma jest rodzima, działa na miejscu, ale nie zawsze. Trzeba pamiętać o specyfice tego projektu i wymaganiach związanych z certyfikacją czy systemem kontroli jakości. Polimex-Mostostal jest w tej dobrej sytuacji, że już wykonywał zlecenia dla elektrowni atomowej, budowaliśmy czaszę reaktora w Olkiluoto w Finlandii. Ale nie dlatego, ze ktoś nas polubił, tylko dlatego, że mieliśmy konkurencyjną ofertę i wygraliśmy przetarg. Selekcja firm w polskim projekcie atomowym będzie ostra, pozostaje mieć nadzieję, że uda nam się połączyć siły i polskie firmy nie będą występowały przeciwko sobie.
Skoro polskie firmy pomimo obietnic dostawców technologii atomowej nie mogą liczyć na żadne preferencje, a o wszystkim zdecyduje cena, to polską elektrownię równie dobrze mogą budować chińskie czy francuskie firmy. Czy wyobraża pan sobie taki scenariusz?
Nie. Ale to fakt, że polskie firmy zainteresowane zleceniami w projekcie atomowym po prostu będą musiały zmierzyć się z rynkiem i zaoferować korzystną cenę. Tym bardziej że na ostateczne koszty inwestycji wpływają istotnie prace budowlane i montażowe – zwykle stanowią 25 proc. Generalnym wykonawcą elektrowni będzie na pewno duży zachodni koncern, mający doświadczenie w takich projektach: budowie bloków i reaktorów, i to on będzie dobierał sobie partnerów – producentów konstrukcji stalowych, firmy montażowe.
Zakładając optymistycznie, że jednak polskie firmy wybudują znaczną część elektrowni, czy można oszacować, ile zarobią? Koszt całego projektu zaplanowano na 35 – 55 mld zł.