Obietnice dostawców reaktorów dla polskich firm

Rozmowa z prezesem grupy Polimex-Mostostal Konradem Jaskółą

Publikacja: 30.05.2011 01:08

Obietnice dostawców reaktorów dla polskich firm

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Rz: Polski rząd liczy, że budowa elektrowni atomowej da nowe miejsca pracy i zlecenia dla wielu firm, a gwarancje z tym związane będą jednym z kryteriów oceny ofert od dostawców technologii. Czy to realne oczekiwania?

Konrad Jaskóła:

Tak. Projekt polskiej elektrowni atomowej to faktycznie dobra okazja do zdobycia zleceń dla krajowych firm, tym bardziej że w Europie budowane są obecnie tylko dwa tego typu obiekty. Obawy o bezpieczeństwo elektrowni po wydarzeniach w Fukushimie i nie najlepsza atmosfera polityczna wokół energetyki jądrowej w niektórych krajach powodują zaś wstrzymanie decyzji inwestycyjnych. Skala polskiego projektu będzie ogromna, wydatki także, więc nie należy się dziwić, że rządowi zależy, by jak najwięcej polskich firm wzięło udział w tej grze inwestycyjnej. I liczę, że tak faktycznie będzie.

Na razie mamy tylko obietnice i czasem można odnieść wrażenie, że dostawcy technologii próbują prześcignąć się wzajemne w przedstawianych prognozach dotyczących zatrudnienia Polaków na budowie lub liczby zleceń dla naszych przedsiębiorstw. Pan też podpisał list intencyjny o współpracy z jednym z koncernów. Czy takie dokumenty mogą mieć praktyczne znaczenie?

Dopiero po uruchomieniu przetargów okaże się, czy składane dziś obietnice zostaną spełnione

Każdy dostawca technologii zainteresowany polskim projektem doskonale zdaje sobie sprawę ze znaczenia obietnic dotyczących zaangażowania polskich przedsiębiorstw. Na razie jednak zapowiedzi i spotkania z biznesem w Polsce trzeba traktować jako element lobbingu i autopromocji. Dopiero po wyborze reaktorów i uruchomieniu przetargów na konkretne prace czy dostawy dla elektrowni okaże się, czy obietnice – przedstawiane teraz – zostaną spełnione. List intencyjny, jaki już podpisaliśmy, a nie wykluczam, że jeszcze podpiszemy kolejny, to raczej sposób na udokumentowanie wiarygodności dostawców technologii atomowej. Jednocześnie taki dokument dla naszej firmy oznacza, że została uznana za potencjalnego partnera w projekcie atomowym.

Zatem żadna z firm polskich nie ma dziś pewności, że będzie pracować przy projekcie atomowym i na tym zarobi. Co zdecyduje o zdobyciu zleceń?

Nikt z nas – firm budowlanych, konstrukcyjnych czy pracujących dla energetyki – nie powinien mieć złudzeń, że jakiekolwiek zlecenie otrzyma tak po prostu, bo jest z Polski, a elektrownia powstaje w naszym kraju. Liczyć będą się nie tylko doświadczenie, potencjał i referencje, ale przede wszystkim cena. Oczywiście przy pewnych pracach będzie miało znaczenie to, że firma jest rodzima, działa na miejscu, ale nie zawsze. Trzeba pamiętać o specyfice tego projektu i wymaganiach związanych z certyfikacją czy systemem kontroli jakości. Polimex-Mostostal jest w tej dobrej sytuacji, że już wykonywał zlecenia dla elektrowni atomowej, budowaliśmy czaszę reaktora w Olkiluoto w Finlandii. Ale nie dlatego, ze ktoś nas polubił, tylko dlatego, że mieliśmy konkurencyjną ofertę i wygraliśmy przetarg. Selekcja firm w polskim projekcie atomowym będzie ostra, pozostaje mieć nadzieję, że uda nam się połączyć siły i polskie firmy nie będą występowały przeciwko sobie.

Skoro polskie firmy pomimo obietnic dostawców technologii atomowej nie mogą liczyć na żadne preferencje, a o wszystkim zdecyduje cena, to polską elektrownię równie dobrze mogą budować chińskie czy francuskie firmy. Czy wyobraża pan sobie taki scenariusz?

Nie. Ale to fakt, że polskie firmy zainteresowane zleceniami w projekcie atomowym po prostu będą musiały zmierzyć się z rynkiem i zaoferować korzystną cenę. Tym bardziej że na ostateczne koszty inwestycji wpływają istotnie prace budowlane i montażowe – zwykle stanowią 25 proc. Generalnym wykonawcą elektrowni będzie na pewno duży zachodni koncern, mający doświadczenie w takich projektach: budowie bloków i reaktorów, i to on będzie dobierał sobie partnerów – producentów konstrukcji stalowych, firmy montażowe.

Zakładając optymistycznie, że jednak polskie firmy wybudują znaczną część elektrowni, czy można oszacować, ile zarobią? Koszt całego projektu zaplanowano na 35 – 55 mld zł.

Zobaczymy, na ile dostawca technologii będzie chciał się podzielić z wykonawcami marżą. Jeśli jedna czwarta nakładów przypada na prace, które mogą wykonać polskie przedsiębiorstwa, to przy marży w wysokości 3 procent mogą zarobić od 270 do ponad 400 mln zł. Pozostawiam innym ocenę, czy to dużo przy tej skali projekcie.

Czy energia z pierwszej elektrowni atomowej w Polsce może popłynąć za dziewięć lat, tak jak zapowiada rząd?

Jeśli fizycznie budowa rozpocznie się na początku 2015 roku, to w 2020 r. elektrownia powinna być gotowa.

—rozmawiała Agnieszka Łakoma

Rz: Polski rząd liczy, że budowa elektrowni atomowej da nowe miejsca pracy i zlecenia dla wielu firm, a gwarancje z tym związane będą jednym z kryteriów oceny ofert od dostawców technologii. Czy to realne oczekiwania?

Konrad Jaskóła:

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację