Protest lekarzy obnażył zdziczenie obyczajów

Po­czą­tek ro­ku upły­wał pod zna­kiem straj­ku le­ka­rzy. Dla przy­po­mnie­nia (je­śli ja­kimś cu­dem ktoś te­go nie za­uwa­żył): część le­ka­rzy pro­te­stu­je prze­ciw­ko no­wej usta­wie re­fun­da­cyj­nej i żą­da jej zmia­ny

Publikacja: 11.01.2012 03:07

Protest lekarzy obnażył zdziczenie obyczajów

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Aby to osią­gnąć, przy­sta­wia­ją na re­cep­tach pie­cząt­kę „re­fun­da­cja do de­cy­zji NFZ", za­miast za­kre­ślać po­la upraw­nia­ją­ce pa­cjen­tów do za­ku­pu le­ku ze zniż­ką.

Me­dia peł­ne są hi­sto­rii star­szych lu­dzi, prze­ra­żo­nych wi­zją, że nie bę­dą mo­gli so­bie po­zwo­lić na le­ki, któ­re do­tąd ku­po­wa­li. Opo­wia­da­ją­cych o prze­stra­szo­nych, scho­ro­wa­nych eme­ry­tach, sto­ją­cych przed koń­cem ro­ku w dłu­gich ko­lej­kach, by wy­ku­pić za­pas le­karstw po ce­nie, do któ­rej by­li przy­zwy­cza­je­ni. Opo­wia­da­ją­cych o ap­te­kach, któ­re bo­jąc się, czy NFZ bę­dzie ostem­plo­wa­ne re­cep­ty ho­no­ro­wać, w no­wym ro­ku za­żą­da­ły od ku­pu­ją­cych po kil­ka­set czy na­wet kil­ka ty­się­cy zło­tych za le­kar­stwa, któ­re do­tąd kosz­to­wa­ły kil­ka­dzie­siąt złotych.

Oczy­wi­ście ja­sne jest dla mnie to, że fi­nan­se pu­blicz­nej słu­żby zdro­wia nie są wor­kiem bez dna. Mu­szą być le­piej kon­tro­lo­wa­ne niż do tej po­ry, co ma pra­wo nie po­do­bać się ani fir­mom far­ma­ceu­tycz­nym, ani le­ka­rzom. Nie mam jed­nak za­mia­ru bro­nić w tym fe­lie­to­nie ca­ło­ści usta­wy re­fun­da­cyj­nej. Pu­blicz­nie wie­lo­krot­nie zgła­sza­łem za­strze­że­nia do czę­ści pro­po­no­wa­nych w niej roz­wią­zań, bar­dzo wy­god­nych dla NFZ, ale nie­ko­niecz­nie do­brze słu­żą­cych funk­cjo­no­wa­niu opie­ki zdro­wot­nej w Pol­sce.

Nie mam rów­nież pre­ten­sji do le­ka­rzy o to, że nie po­do­ba im się na­rzu­ca­nie do­dat­ko­wych ob­cią­żeń ad­mi­ni­stra­cyj­nych, a zwłasz­cza obo­wiąz­ku spraw­dza­nia sta­tu­su ubez­pie­cze­nio­we­go pa­cjen­tów. Na­wet je­śli jest to nie­zbęd­ne, nie po­win­no być wpro­wa­dza­ne wraz z sys­te­mem kar wów­czas, gdy pań­stwo­wy ubez­pie­czy­ciel od lat nie wy­wią­zywał się z obo­wiąz­ku stwo­rze­nia sys­te­mu in­for­ma­tycz­ne­go, któ­ry po­zwa­lał­by le­ka­rzom szyb­ko zwe­ry­fi­ko­wać oświad­czenia pa­cjen­tów. Jest to nie­wąt­pli­wie pró­ba prze­rzu­ce­nia przez nie­wy­dol­ną biu­ro­kra­cję znacz­nej czę­ści swo­ich obo­wiąz­ków na le­ka­rzy.

In­ny­mi sło­wy, nie dzi­wi mnie wca­le sam spór. Nie mam też pre­ten­sji do żad­nej ze stron, że twar­do bro­ni swo­ich in­te­re­sów i że nie po­do­ba­ją jej się pro­po­zy­cje stro­ny prze­ciw­nej. Nie dzi­wię się, że nikt nie chce ustą­pić.

Mo­je naj­głęb­sze obu­rze­nie bu­dzi na­to­miast coś in­ne­go. Ci le­ka­rze, któ­rzy zde­cy­do­wa­li się na strajk (oczy­wi­ście nie wszy­scy), mo­gli wy­brać wie­le me­tod pro­te­stu, któ­re by­ły­by ucią­żli­we lub kosz­tow­ne dla rzą­du i NFZ. Mo­gli też wy­brać wie­le me­tod, dzię­ki któ­rym ich strajk był­by wi­docz­ny, a ich żą­da­nia po­wszech­nie zna­ne.

Wy­bra­li ta­ką me­to­dę, któ­ra głów­nie ude­rza w pa­cjen­tów. Zwłasz­cza tych naj­star­szych, naj­bied­niej­szych, naj­bar­dziej scho­ro­wa­nych. Z mar­ke­tin­go­we­go punk­tu wi­dze­nia wy­bór był do­sko­na­ły. Nic bar­dziej nie wzbu­dzi­ło­by za­in­te­re­so­wa­nia me­diów niż sta­rusz­ki mó­wią­ce z pła­czem, że nie mo­gą wy­ku­pić le­karstw, bo je na to nie stać. Nic też bar­dziej nie po­ru­szy­ło­by serc i umy­słów po­li­ty­ków, go­to­wych dla to­wa­rzy­stwa wy­le­wać kro­ko­dy­le łzy nad lo­sem pa­cjen­tów.

Od mo­jej nie­ży­ją­cej od lat ma­my, któ­ra ca­łe ży­cie prze­pra­co­wa­ła ja­ko le­karz, za­wsze sły­sza­łem, że le­karz to nie tyl­ko za­wód i spo­sób za­ra­bia­nia pie­nię­dzy, ale rów­nież słu­żba i po­wo­ła­nie. Że nie­za­le­żnie od spo­rów z pra­co­daw­cą czy ubez­pie­czy­cie­lem, le­ka­rzo­wi przede wszyst­kim nie wol­no zro­bić ni­cze­go, co krzyw­dzi­ło­by pa­cjen­ta. To, co wi­dzę obec­nie, mo­gę więc okre­ślić tyl­ko jed­nym sło­wem: zdzi­cze­nie.

Aby to osią­gnąć, przy­sta­wia­ją na re­cep­tach pie­cząt­kę „re­fun­da­cja do de­cy­zji NFZ", za­miast za­kre­ślać po­la upraw­nia­ją­ce pa­cjen­tów do za­ku­pu le­ku ze zniż­ką.

Me­dia peł­ne są hi­sto­rii star­szych lu­dzi, prze­ra­żo­nych wi­zją, że nie bę­dą mo­gli so­bie po­zwo­lić na le­ki, któ­re do­tąd ku­po­wa­li. Opo­wia­da­ją­cych o prze­stra­szo­nych, scho­ro­wa­nych eme­ry­tach, sto­ją­cych przed koń­cem ro­ku w dłu­gich ko­lej­kach, by wy­ku­pić za­pas le­karstw po ce­nie, do któ­rej by­li przy­zwy­cza­je­ni. Opo­wia­da­ją­cych o ap­te­kach, któ­re bo­jąc się, czy NFZ bę­dzie ostem­plo­wa­ne re­cep­ty ho­no­ro­wać, w no­wym ro­ku za­żą­da­ły od ku­pu­ją­cych po kil­ka­set czy na­wet kil­ka ty­się­cy zło­tych za le­kar­stwa, któ­re do­tąd kosz­to­wa­ły kil­ka­dzie­siąt złotych.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację