Referendum w sprawie wieku emerytalnego

Poprawne pytanie w referendum powinno brzmieć: czy jesteś za utrzymaniem obecnego wieku emerytalnego kosztem podniesienia stawek PIT do 27 i 40 proc.?

Publikacja: 26.01.2012 00:08

Referendum w sprawie wieku emerytalnego

Foto: Fotorzepa, Kar Karol Zienkiewicz

Kryzys fiskalny w krajach europejskich ma wspólne praprzyczyny. Po pierwsze, obywatele chcieli mieć wyższy standard życia niż wynikający z poziomu PKB. Po drugie, dyscyplina podatkowa w tych krajach była słaba. Po trzecie, partie rządzące doszły do władzy, składając nierealistyczne obietnice, a potem bały się z nich wycofać. Dlatego powiększały zadłużenie i starały się nie zauważać szarej strefy.

W Polsce, plasującej się niezbyt wysoko pod względem wskaźników deficytowo-zadłużeniowych, owe praczynniki są trwale obecne. Ludzie narzekają, że „ceny mamy zachodnie, a płace wschodnie". Wszystkim marzą się zarobki takie jak w Niemczech (przy niezmienionej wydajności pracy). Partie to obiecują. O słabej dyscyplinie podatkowej świadczy nie tylko duża szara strefa, ale także rekordowo niska, na tle Europy, ściągalność abonamentu RTV.

Co gorsza, w najbliższym czasie może się pojawić mechanizm, który skutecznie zamieni owe praczynniki w faktyczną dewastację finansów publicznych. Chodzi o referenda, w których obywatele będą pytani, czy chcą być bogatsi.

Pierwsze takie referendum, dotyczące wydłużenia wieku emerytalnego, przygotowują: SLD, „Solidarność" i OPZZ. Nie wątpię, że uda się im zebrać sto tysięcy podpisów. Z góry wiadomo też, że ponad 50 proc. obywateli powie, że nie chce pracować dłużej, a wręcz przeciwnie – woli pracować krócej (jest taki projekt OPZZ). Po sukcesie tego referendum można by przeprowadzić inne: w kwestii podwyższenia płac minimalnych (de facto wszystkich wynagrodzeń) i zachowania przywilejów pracowniczych. Wyniki powinny być podobne.

Warto się zastanowić nad sensem referendów w sprawach gospodarczych, zwłaszcza gdy ich efektem ma być wzrost korzyści (nominalnie). A jeśli uniknięcie referendum emerytalnego nie jest możliwe, spróbujmy sformułować warunki jego logicznej poprawności.

Deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (nie licząc składek przekazywanych do OFE) wyniósł w zeszłym roku 42 mld zł (37 mld zł to dotacja, 5 mld zł pożyczka z budżetu) i był równy zakładanemu deficytowi budżetowemu. Tymczasem twierdzenie, że to emeryci rozwalają budżet, grozi linczem. Logiczna konstatacja tego faktu jest prosta: jedyną alternatywą dla wydłużania wieku emerytalnego jest podnoszenie podatków. Jak łatwo wyliczyć, w przypadku PIT potrzebna byłaby podwyżka mniej więcej o połowę. Poprawne pytanie w referendum mogłoby zatem brzmieć: czy jesteś za utrzymaniem obecnego wieku emerytalnego kosztem podniesienia stawek PIT do 27 i 40 proc.?

Oczywiście, takie pytanie nie zostanie postawione. Zamiast tego Sejm będzie w sprawie referendum grał na czas. A rząd będzie narzekał i mówił o konieczności zmian. Gdy referendum przegra, zostanie zmuszony podnieść podatki (w sposób mniej lub bardziej jawny) i dalej będzie ukrywać deficyt finansów publicznych (nie wiem, czy to jeszcze możliwe). Aż do kryzysu, którego praprzyczyną będzie: domaganie się standardu życia wyższego niż wynikający z poziomu PKB, niska dyscyplina podatkowa i niewycofanie się rządzących z nierealistycznych obietnic.

Kryzys fiskalny w krajach europejskich ma wspólne praprzyczyny. Po pierwsze, obywatele chcieli mieć wyższy standard życia niż wynikający z poziomu PKB. Po drugie, dyscyplina podatkowa w tych krajach była słaba. Po trzecie, partie rządzące doszły do władzy, składając nierealistyczne obietnice, a potem bały się z nich wycofać. Dlatego powiększały zadłużenie i starały się nie zauważać szarej strefy.

W Polsce, plasującej się niezbyt wysoko pod względem wskaźników deficytowo-zadłużeniowych, owe praczynniki są trwale obecne. Ludzie narzekają, że „ceny mamy zachodnie, a płace wschodnie". Wszystkim marzą się zarobki takie jak w Niemczech (przy niezmienionej wydajności pracy). Partie to obiecują. O słabej dyscyplinie podatkowej świadczy nie tylko duża szara strefa, ale także rekordowo niska, na tle Europy, ściągalność abonamentu RTV.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem