Popieram decyzję ministra Sławomira Nowaka o odłożeniu do 2030 r. budowy linii kolei dużych prędkości (KDP). Pojawiają się zarzuty, zwłaszcza w Łodzi, że to marginalizacja tego miasta. W sytuacji, gdy w tym województwie wartość inwestycji transportowych sięga 15 mld zł, są to stwierdzenia nieuprawnione.
Poszkodowanym przy braku KDP mógłby być tylko Wrocław, gdyby nie równoczesny pomysł połączenia go z Warszawą z wykorzystaniem Centralnej Magistrali Kolejowej i rewitalizacją odcinka Włoszczowa – Częstochowa – Opole.
Argumenty, że stać nas na tę inwestycję i że stan sieci kolejowej nie jest tragiczny, odbiegają od rzeczywistości. Linie z prędkością do 160 km/h stanowią w Polsce raptem 5 proc. ogółu, a linie 120 – 160 km/h to 15 proc. Na Górnym Śląsku, w ruchu aglomeracyjnym, aż w 40 proc. linii pociągi osiągają prędkość do 40 km/h!
Nie jest także prawdą, że do 2015 r., a więc w okresie rozliczeniowym obecnej perspektywy finansowej Unii Europejskiej, zakończymy większość modernizacji linii. Poprawimy stan raptem 12 proc. Zaległości w remontach infrastruktury sięgają 50 mld zł.
Gdy doda się do tego koszty kolejnych modernizacji, zakupy i naprawy taboru oraz prace na dworcach, wychodzi kwota ok. 95 mld zł. Koszty modernizacji linii owszem są wysokie, ale minister zamierza uruchomić program tanich rewitalizacji.