Tak, jak zapisaliśmy je w budżecie na 2012.
Czyli sam rebranding, gdyby się nie odbył, nic by nie zmienił?
Niekoniecznie. Proszę pamiętać, że zmiana marki daje korzyści w dłuższym czasie. Rebranding był nam potrzebny m.in. do wprowadzenia unikatowej oferty Orange Open. Połączyliśmy w niej w jeden pakiet usługi komórkowe, stacjonarne i telewizję. A tak swoją drogą to zaraz po jego wprowadzeniu pojechałem do naszego sprzedażowego call-center w Ciechanowie, żeby zobaczyć jak realnie przebiega operacja w firmie. I to działa, bo wreszcie nasi handlowcy mogą przedstawić klientom pełną, zintegrowaną ofertę, wcześniej analizując z czego klienci obecnie korzystają i co możemy im zaoferować taniej niż konkurencja. Pakiet telewizja, Internet, telefon z nielimitowanymi połączeniami, moim zdaniem, nie ma równych na rynku.
Tylko, kto będzie chciał rozmawiać przez telefon bez limitu?
Na pewno nie wszyscy, ale duża części. To klienci, którzy do tej pory kupowali różne karty-zdrapki, aby wygadać się z bliskimi w kraju, czy zagranicą. Dzisiaj mamy dla nich ofertę, która jest lepsza. Podobnie jest z nowymi ofertami komórkowymi bez limitów, co do których trzeba jeszcze przekonać abonentów, że to rzeczywiście działa i nie przeżyją szoku, kiedy przyjdzie rachunek. Zupełnie na marginesie ostatnich wydarzeń na rynku, to wedle mojej wiedzy wszyscy operatorzy szykowali się, żeby najpóźniej w drugiej połowie tego roku wprowadzić oferty nielimitowanych połączeń komórkowych. Stało się to szybciej i teraz mają je wszyscy.
Ale abonamenty po prawie 80 zł, jakie wprowadził Orange i inne sieci, to sporo więcej, niż przeciętnie płacą Polacy za usługi komórkowe?