Czy stać nas na strategię dla Polski

Hasło jednego z kandydatów w niedawnych wyborach prezydenckich – „Pokolenie, nie kadencja" – jest nadzwyczaj trafnym postulatem w zakresie przywrócenia roli strategii w kształtowaniu przyszłości Polski.

Publikacja: 06.08.2020 21:00

Czy stać nas na strategię dla Polski

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Około 1957 r. Walt Disney naszkicował na kartce papieru strategię dla swojej firmy. Składała się z sześciu wzajemnie uzupełniających się i napędzających elementów. Produkcja filmowa była elementem centralnym, „osią" strategii. Wszelkie próby porzucenia strategii po śmierci Walta Disneya były nieudane. Powroty do niej kończyły się sukcesem.

Skoro firma o przychodach porównywalnych z dochodem narodowym niejednego kraju posiada wieloletnią wizję funkcjonowania na kartce papieru, dlaczego nie stworzyć równie udanego szkicu strategii dla Polski?

Po pierwsze: brak wizji tego, co ma być

Wizja jest podstawą strategii. W wydanej niedawno książce „Zasady strategii" autorzy opracowali pięć zasad tworzenia strategii na podstawie obserwacji zachowań i metod pracy trzech wielkich wizjonerów biznesu – prezesów Apple'a, Intelu i Microsoftu. Pierwsza z nich mówi – „spoglądaj w przód, rozumuj wstecz". To akurat odwrócenie jakże popularnej w Polsce zasady oglądania się na przeszłość i poszukiwania w niej racjonalizacji i inspiracji dla podejmowanych teraz działań.

Po drugie: niezdolność wypracowania strategii

O świecie jutra decydują eksperci nowego pokroju, których w Polsce tragicznie brak: o kompetencjach w kształcie litery T, zdolnościach do pracy zespołowej i umiejący się posługiwać regułami współczesnego projektowania. Wszystkie trzy kwalifikacje wymagają krótkiego objaśnienia.

Kompetencje w kształcie litery T

Pionowa kreska symbolizuje głębię ekspertyzy w dyscyplinie, która jest główną specjalnością eksperta. Pozioma oznacza płytsze, ale jednak rozumienie żargonów stosowanych w innych dziedzinach wiedzy. Daje możliwość efektywnej komunikacji z innymi ekspertami w ramach jednakowo rozumianych pojęć. To przepustka do pracy w zespołach rozwiązujących złożone problemy w horyzoncie strategicznym.

Współczesna zespołowość

To wysoki stopień zróżnicowania poglądów i osobowości uczestników zespołów. Wymagany jest szczególny poziom zaufania do ekspertyzy innych, szacunek dla różnorodności, aktywne słuchanie i wysoka kultura komunikacji. Współczesne zespoły nie funkcjonują na zasadzie dominacji silnych osobowości podporządkowujących sobie słabszych psychicznie uczestników. Są to zwykle silne, niepokrywające się ekspertyzy w różnorodnych dziedzinach ubrane w silne osobowości. Takie grupy eksperckie są w stanie podołać złożonym problemom na granicy wielu dziedzin wiedzy, wymagającym interpolacyjnych rozwiązań.

W zróżnicowanych zespołach lider nie jest przewodnikiem intelektualnym po wszystkich reprezentowanych dziedzinach wiedzy. Jego ekspertyza jest ułamkiem wiedzy reprezentowanej przez członków zespołu. Zadaniem lidera jest zatem doprowadzenie zespołu do wytyczonych rezultatów. Dochodzenie do rezultatów to proces i właśnie w tej dziedzinie lider musi być ekspertem. Temu służy współczesne projektowanie.

Współczesne projektowanie

Wykracza ono daleko poza ramy inżynierskie i biznesowe. Z koncepcji zwinnego projektowania (Agile Project Management) i myślenia według zasad projektowych (Design Thinking) korzysta wiele agencji rządowych.

Projektowanie pozwala przyszłe działania osadzać w wizji, do której dąży organizacja. Techniki projektowania zmierzają w stronę jak największego uprawdopodobniania pozytywnego rezultatu (niekoniecznie tożsamego z pierwotnymi założeniami) lub jak najwcześniejszego porzucania ścieżki projektowej nieprowadzącej do sukcesu.

Linearyzm planowania zastępuje w projektowaniu prowokowanie zderzeń z rzeczywistością (próby, pilotaże, prototypy, eksperymenty) i podyktowane ich efektami zwroty działania.

Polskim problemem staje się nie tylko brak dogłębnej analityki, ale brak tych dodatkowych kompetencji.

Po trzecie: traktowanie strategii jako sumy planów sektorowych

Strategia nie jest sumą wszystkich planów sektorowych. To kluczowe, współgrające ze sobą zadania, których realizacja wytwarza efekty mnożnikowe. Przedstawmy to na przykładzie edukacji.

Tradycyjna edukacja koncentruje się na wtłaczaniu wiedzy, nowoczesna na budowaniu kompetencji. Ważniejsze od czystej wiedzy jest rozwiązywanie problemów przy jej wykorzystaniu, także łącząc wiadomości z różnych dziedzin. Liczy się przygotowanie do pracy zespołowej w nowym, opisanym wyżej wydaniu.

W szkole jutra potrzebujemy większej ilości zajęć przygotowujących do posługiwania się językiem jako narzędziem komunikacji społecznej: w relacjach społecznych i zawodowych, w dobie internetu, kiedy umiejętność odróżniania informacji przydatnych i nieprzydatnych, prawdy od fałszu, zaczyna mieć kluczowe znaczenie. Tak wspieramy demokrację, ucząc języka ojczystego.

Edukacja z pewnością jest jednym z kluczowych elementów strategii i współgra z innymi imperatywami strategicznymi. Od niej zależy tworzona przez społeczeństwo wartość dodana, zatem poziom wynagrodzenia za pracę i zamożności społeczeństwa. Dalej ma to wpływ na wypracowane zabezpieczenie na starość i aktywność senioratu. Od edukacji zależy struktura gospodarki i kreowanych zawodów.

Po czwarte: brak perspektywy strategicznej w debacie publicznej

Horyzont strategiczny przekracza długość cyklu wyborczego. Strategia wymaga konsensusu, a konsensus wyboru priorytetów i poświęcania jednych celów dla drugich. Jak długo strategia będzie traktowana jak suma, a nie wybór, będziemy mieli, np. w edukacji, przeładowane programy nauczania i rozproszone środki.

Trzymając się tego przykładu: projektowanie edukacji przyszłości wymaga zespołowego działania w nowoczesnej formie, jak Design Thinking. To narzędzie projektowania posłużyło już do reformy systemu edukacji w innych krajach.

Dwie dekady temu zmieniono organizację systemu edukacji, wprowadzając gimnazja. Zmiana o niewątpliwie strategicznym charakterze skończyła się demontażem. Podobny los spotkał reformę ubezpieczeń społecznych i zdrowia. Komunikat dla społeczeństwa jest niestety jeden: nie radzimy sobie z obieraniem kierunków strategicznych i realizacją przyjętych strategii.

Nie dziwmy się, że aktualna strategia jest przyjmowana z takim entuzjazmem. Bezpośrednie transfery, począwszy od „500+", bardziej przemawiają do wyborców niż nakłanianie ich do płacenia na strategiczne reformy, które nie przynoszą oczekiwanych efektów. Kowalski woli dostać 500 zł niż taką kwotą opodatkować się dla „wspólnego dobra", które jest tak realizowane. Strategia przestaje być sprawą wspólną Polaków, choć nie przestaje być istotna.

Strategia dla Polski musi wyrastać ponad ideologie zwalczających się partii i cykle wyborcze – znacznie krótsze od cyklu życia dobrej strategii. Dlatego hasło „pokolenie, nie kadencja" ma głęboki sens.

Strategia musi być oparta na uniwersalnym systemie wartości – nie ideologii czy religii – stawiając w centrum uwagi obywatela we wszystkich fazach jego życia. Jej osią powinny być potrzeby obywatelskie zmienne w czasie: od edukacji w okresie dojrzewania, poprzez realizację nabytego potencjału w wieku dojrzałym, po zaspokojenie potrzeby przynależności – afiliację w wieku poprodukcyjnym.

Po piąte – pasywność państwa w określaniu i realizacji strategii

Tu parę słów o realizacji nabytego w edukacji potencjału w wieku dojrzałym. Tu kluczowym hasłem jest innowacyjna gospodarka.

Gdyby Polska zaliczała się do najbardziej rozwiniętych gospodarek, to podążałaby kursem innych, podobnych gospodarek. Od wielu lat wiadomo, że sami przedsiębiorcy biorą na siebie brzemię wprowadzania innowacji. Wielkie firmy świata zachodniego rywalizują w tym zakresie i uwzględniają innowacyjność we własnych strategiach działania. U światowych liderów gospodarczych rola państwa w tym zakresie może być znacznie bardziej dyskretna. Polski to nie dotyczy.

Liderzy gospodarki światowej pozbywają się stopniowo sektora wytwórczego, który niesie ze sobą degradację środowiska i może być zdalnie kontrolowany. Pozostawiają sobie klucz do przyszłości, dzierżąc centrale zarządzające wielkimi organizacjami gospodarczymi, ich ośrodki badawczo-rozwojowe, czy edukację uniwersytecką z całym zapleczem badań podstawowych. Kraje takie jak Polska otrzymują co najwyżej kluczyk do teraźniejszości.

Jeśli aspirujemy do wzorca gospodarczego krajów najwyżej rozwiniętych – nie odbędzie się to bez rozumnej i aktywnej roli państwa. Rozumnej, bo wykraczającej poza niezbyt udane naśladownictwo najlepszych. Aktywnej, bo innowacje wymagają trafionych inwestycji z zasobów państwowych pod nieobecność wielkiego kapitału prywatnego. Inaczej zacofanie naszej gospodarki zachowa chroniczny charakter – zmienią się jedynie jego powody.

W ostatnich dwóch dekadach innowacyjność stała się istotną dziedziną wiedzy, systematyzującą działanie innowatorów – od tzw. startupów po korporacje. Jeśli zależy nam na tym elemencie strategii – trzeba zacząć od upowszechnienia tej wiedzy i posługiwania się nią także w budowie strategii. Potrzeba ekspertów od innowacji, ale także wiedzy na ten temat dla innych ekspertów i polityków – ulokowanych w „daszku" ich kompetencyjnych liter „T".

Czy to wszystko?

Oczywiście, że nie. A kompetentne państwo po rozwaleniu idei apolitycznej służby cywilnej przez sojusz wszystkich sił politycznych? A system prawny nadążający za rozwojem społeczeństwa, a nie kurczowo trzymający się napoleońskiej kodyfikacji? A prawdziwie publiczny zarząd nad majątkiem wspólnym, zawłaszczanym od dekad przez wszystkie organizacje polityczne, które znalazły się u steru?

Wizja strategii da się opisać na jednej kartce, sama strategia już nie. Szczegóły realizacji, projekty zmierzające do jej wdrożenia – to już tomy. Jakie zatem postulaty powinny stać u jej podstaw? Niech to posłuży za podsumowanie.

1. Strategia jest podporządkowana jednej wizji i zawiera spójny zespół celów służących do jej realizacji.

2. Strategia jest z definicji wyborem, nie obejmuje wszystkich możliwych kierunków i obszarów działań. Nie jest zbiorem polityk sektorowych. Jest nadrzędna odnośnie do ustalania priorytetów i wykorzystania zasobów.

3. Strategia jest definiowana z punktu widzenia podmiotu, którym są obywatele. Nie jest to strategia państwowa, rządowa czy partyjna, jest natomiast nakierowana na spełnianie postrzeganych oczekiwań obywateli.

4. Podmiotem strategii są obywatele, którzy są świadomi wspólnego dobra, łożą na nie, płacąc podatki, odtwarzają i pomnażają zasoby Polski poprzez naukę, pracę zawodową, aktywność obywatelską i życie rodzinne. Strategia ma zatem charakter większościowy i jest nakierowana na zaspokajanie potrzeb tych, którzy mają największy wkład w budowę społeczeństwa i państwa.

5. Definicja celów jest istotnym elementem strategii. Upodmiotowienie obywateli w procesie nakreślania strategii ma istotny wpływ na definicję celów. Dla przykładu: wykształcenie obywatela niekoniecznie jest tożsame z utrzymywaniem przez państwo ośrodków akademickich.

6. Cele strategiczne winny posiadać zdolność jednoczesnego wpływania na wiele obszarów życia, dostarczać efektów o charakterze mnożnikowym.

Leszek Hajkowski jest przedsiębiorcą i doradcą strategicznym, był pracownikiem naukowym SGH i Instytutu Gospodarki Światowej.

Jarosław Szewczyk jest specjalistą w zakresie planowania oraz zarządzania operacyjnego w sferach logistyki i produkcji.

Około 1957 r. Walt Disney naszkicował na kartce papieru strategię dla swojej firmy. Składała się z sześciu wzajemnie uzupełniających się i napędzających elementów. Produkcja filmowa była elementem centralnym, „osią" strategii. Wszelkie próby porzucenia strategii po śmierci Walta Disneya były nieudane. Powroty do niej kończyły się sukcesem.

Skoro firma o przychodach porównywalnych z dochodem narodowym niejednego kraju posiada wieloletnią wizję funkcjonowania na kartce papieru, dlaczego nie stworzyć równie udanego szkicu strategii dla Polski?

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację