Po pierwsze, oczekiwania – zwłaszcza te ze strony rządu Donalda Tuska, który z pełną świadomością przygotował zbyt optymistyczny budżet na ten i przyszły rok. Łatwo jest bowiem, zamiast powiedzieć Polkom prawdę o konieczności ograniczania wydatków, karmić się ich złudnymi planami wydatków, które nie mają pokrycia w przychodach.
Od urzędowego optymizmu gorsza jest tylko bezczynność w walce ze spowolnieniem. Warto więc przypomnieć, jak długo w Sejmie kisi się ustawa deregulacyjna uwalniająca zawody. Rząd i Sejm pracują nad nią od roku. Co się dzieje z planami inwestycyjnymi rządu zapowiadanymi przez premiera Tuska niemal dwa miesiące temu?
Chocholi taniec wokół opodatkowania wydobycia gazu łupkowego zatrzymuje zagraniczne inwestycje. A można jeszcze przypomnieć współfinansowane przez Unię Europejską inwestycje kolejowe, które zupełnie utknęły. Takich przykładów jest o wiele więcej.
W normalnych czasie można przymknąć oczy na tę urzędniczo-polityczną nieporadność. W czasach kryzysu, gdy liczy się każda złotówka i każde miejsce pracy, taką nieporadność można jednak nazywać sabotażem.
Warto zwrócić uwagę na komentarze ekonomistów po wczorajszym ogłoszeniu, że wzrost gospodarczy będzie znacząco niższy od ich przewidywań. Otóż skupiają się oni niemal wyłącznie na tym, jak na to zareaguje NBP, jaka będzie skala obniżek stóp procentowych. Oni, tak jak i rząd, widzą w poziomie odsetek remedium na wszystkie bolączki gospodarki. Prawie nikt natomiast nie zastanawia się, jaki wpływ na malejącą konsumpcję społeczeństwa ( i malejący VAT) ma wysoka inflacja, która w tej chwili w planach NBP schodzi na dalszy plan.
Tymczasem w polskich warunkach kredyty nie mają takiego znaczenia jak na Zachodzie. Nasze firmy w większości są znacznie mniej zadłużone. Mają na swoich kontach odłożone olbrzymie pieniądze. Gdyby uznały, że jest koniunktura, miałyby z czego inwestować.
Podstawową metodą uzdrawiania naszej gospodarki (pomijając czynniki zagraniczne, na które nie mamy wpływu) jest zdjęcie z niej gorsetu różnych krępujących ją przepisów. To jest właśnie zadanie dla rządu. Ale rząd wywiązuje się z niego bardzo słabo.