W tym roku o certyfikat „Przedsiębiorstwo Fair Play" przyznawany firmom kierującym się zasadami etyki w biznesie (jak wynika z badań TNS OBOP, jest to najbardziej znany certyfikat rzetelności w kraju) starały się tylko 542 przedsiębiorstwa. Zwykle jest ich 600–700. W najlepszym 2008 r. zgłosiło się prawie 800 firm.
Mniej przedsiębiorstw – niewiele ponad 200 zamiast 250–300 jak w poprzednich latach – wystąpiło o przyznanie również dobrze rozpoznawalnego certyfikatu Solidna Firma. Ten spadek zainteresowania odzwierciedla spowolnienie gospodarcze i obawy związane z kryzysem.
– Oczywiście nie chodzi tu o chęć zaoszczędzenia na opłatach za certyfikat. Przedsiębiorcy nie są pewni, czy w trudnych warunkach rynkowych uda się im spełnić kryteria. Wielu z uczestników poprzednich edycji otwarcie to przyznaje – wyjaśnia Anna Szcześniak, prezes spółki Przedsiębiorstwo Fair Play.
Nie zawsze fair
Silne są obawy, że w ciężkich czasach trudno będzie prowadzić firmy równie rzetelnie jak dawniej. W efekcie popyt na certyfikaty świadczące o wiarygodności maleje, podczas gdy – to tylko pozorny paradoks – zapotrzebowanie na samą wiarygodność wzrasta.
Polskie społeczeństwo charakteryzuje się bardzo wysokim, na tle innych krajów, poziomem nieufności, również w relacjach między przedsiębiorstwami. Trzeba niestety przyznać, że są realne przyczyny takiej sytuacji. Polscy przedsiębiorcy, jeśli chodzi o terminowość w regulowaniu zobowiązań wobec kontrahentów, zajmują przedostatnie miejsce w Unii Europejskiej. Gorzej od nas wypadają tylko Portugalczycy. W 2011 r. zaledwie 34 proc. faktur było płaconych w terminie, przy czym aż 8,6 proc. należności uregulowano z opóźnieniem powyżej 120 dni.