Dla pewnej grupy klientów informacja, że podmiot jest w jakimkolwiek stopniu nadzorowany, będzie miało znaczenie i może ich skłonić do skorzystania z oferowanych usług. Jednak urzędnicy muszą zrozumieć, że jeśli chodzi o Internet, to wszystkiego nigdy nie uda się uregulować i wcisnąć między paragrafy. Wciąż powstają nowe serwisy, które oferują, wydawałoby się, absurdalne produkty czy usługi, np. jedynie wirtualne, których działalność wymyka się jakimkolwiek schematom.

Zakupy internetowe z założenia opierają się na zaufaniu – płaci się przecież za coś, czego nie widać, a sprzedawca równie dobrze może siedzieć na drugim krańcu świata. Jednak działa nawet bez regulacji czy urzędowych kontroli.

Dodatkowo Polacy wciąż mają w pamięci zupełną porażkę, jaką większość instytucji nadzorujących rynek poniosła przy okazji sprawy Amber Gold. Niby wszystko było w porządku, nikogo nie wprowadzano w błąd reklamami, a ostatecznie tysiące ludzi straciło oszczędności.

Dlatego państwo swoje zapędy regulacyjne powinno raczej powstrzymywać, niż rozwijać. Tym bardziej że narzucenie sztywnych i uciążliwych regulacji spowoduje, że zacznie się kombinowanie, jakby je ominąć. Już przypadek przewozów osób, które nie były taksówkami, tylko właśnie w celu ominięcia prawa zmieniały się w mobilne salony masażu czy transportery gotówki, pokazuje, że kreatywność Polaków w tym zakresie jest w zasadzie nieograniczona. Dlatego nawet z założenia słuszny cel może przynieść efekt odwrotny od założonego.